piątek, 20 stycznia 2012

Rozdział 17

- Aww, spójrzcie, jak ona pięknie wygląda, kiedy śpi. Jak aniołek.
- Mam ochotę ją przywiązać albo nagle zacząć się drzeć...
- Lou, stul dziób, bo ją obudzisz...
- Za późno - ziewnęłam i przetarłam oczy, obdarzając piątkę siedzących na moim łóżku chłopaków zaspanym uśmiechem. Mój wzrok spoczął na tacy, która leżała obok mnie, a ja zaczęłam się śmiać.
- Nie wierzę, zrobiliście mi śniadanie do łóżka... chyba już nigdy was stąd nie wypuszczę. Jak ja to wszystko zjem? - powiedziałam, patrząc na górę jajecznicy i tostów.
- Chyba nie sądzisz, że na to pozwolimy! - odparł Liam, wyciągając rękę z sześcioma widelcami. - Skoro już dałaś nocleg Hazzie i Niallowi, my postanowiliśmy chociaż zrobić to. Nie będziesz nam usługiwać, i tak mamy u ciebie dług. Oby ci smakowało, bo wszyscy staliśmy od rana nad kuchenką. Niestety, tylko Harry naprawdę zna się na gotowaniu... ale raczej się nie zatrujesz - zrobił niepewna minę, więc przytuliłam go i podziękowałam. Zabraliśmy się za jedzenie, było zaskakująco dobre. Napiłam się soku pomarańczowego i nagle uświadomiłam sobie, że przecież ja wcale nie mam w domu soku pomarańczowego!
- Skąd wzięliście sok?  Pojechaliście z rana do sklepu? - spytałam, a Lou uśmiechnął się dumnie.
- Nie, sam go zrobiłem z twoich pomarańczy z koszyka z owocami.
- Dałeś radę z moją sokowirówką? Przecież ona się ciągle zacina - powiedziałam, a on zrobił dziwną minę.
- Ty masz sokowirówkę? Oł... - spuścił głowę i przygryzł wargę.
- Lou, jak ty przygotowałeś ten sok? Czuję, że muszę zejść do kuchni - zsunęłam nogi z łóżka, ale chłopcy rzucili się do drzwi z przerażonymi minami. Harry złapał mnie za ramiona i rzekł poważnie:
- Uwierz mi, nie chcesz tam zejść. Wszyscy chcieli pomóc mi ze śniadaniem no i... - urwał, a ja domyśliłam się, o co im chodzi. Próbowali mnie zatrzymać, ale i tak poszłam. Zastałam istne pobojowisko, jakby w kuchni przeszło tornado. Na podłodze leżały roztrzepane jajka, na stole masa spalonych tostów i kilka brudnych patelni...
- To były pierwsze próby. Myślałem, że umiem zrobić tosta, ale zapomniałem, że twój toster ma inne ustawienia - wyjaśnił Liam, nerwowo przeczesując włosy.
- Ja i Niall chcieliśmy pomóc Harry'emu z jajkami, ale sama widzisz, chyba tylko przeszkadzaliśmy - powiedział Zayn, a Niall dyskretnie się oddalił, jakby w obawie, że wybuchnę. Podeszłam bliżej i odkryłam, że wszędzie jest pełno miąższu i soku z pomarańczy, nawet na ścianach (które chwała Bogu wyłożyłam kafelkami). Zadrgała mi powieka i z morderczym spojrzeniem odwróciłam  się do Louisa.
- Coś... ty... zrobił... z... moją... kuchnią! - wysyczałam, a on zrobił krok  w tył.
- Wyciskałem pomarańcze w sposób niekonwencjonalny. Nie pytaj, jak. I nie patrz tak, bo się ciebie boję! - krzyknął i udał, że ucieka. Kazałam reszcie dać mi chwilę, poszłam na górę się ubrać. Pobiegł za mną Liam.
- Nie gniewaj się, chcieliśmy ci zrobić niespodziankę. Posprzątamy to... umówmy się, że dzisiaj ty rozkazujesz, dobrze? - powiedział, pomagając mi zapiąć naszyjnik. Nigdy nie potrafiłam długo się gniewać, więc i tym razem szybko wybaczyłam. Wróciłam na dół i wyciągnęłam z komórki pod schodami dwa mopy, ściereczki i miotełki do kurzu, kilka worków na śmieci i odkurzacz.
- Skoro ja tu rządzę, ogłaszam wielkie sprzątanie. Zaczynacie od kuchni - oznajmiłam, wciskając Zaynowi i Niallowi po mopie. Louis wygrał wojnę o miotełkę, więc zostały jeszcze odkurzacz i worki.
- Jestem silniejszy, ja odkurzę. Sorry, takie życie - powiedział Liam do Harry'ego, który nie wydawał się zachwycony perspektywą wynoszenia śmieci. Z westchnieniem zabrał się do pracy. Po chwili każdy coś robił, ja pomagałam Lou ze ścieraniem kurzy z mebli i sprzętów. Włączyliśmy radio, żeby umilić sobie tę czynność i daliśmy się porwać muzyce.
- Odpowiesz mi na kilka pytań? - odezwał się Louis, zataczając kółka ze swoją miotełką.
- Jasne, pytaj o co chcesz - zgodziłam się, usiłując dosięgnąć górnej części ramy obrazu. On podszedł i wziął mnie na ręce, żeby mi pomóc.
- Twój ulubiony kwiat - powiedział, a ja chwilę się zastanowiłam.
- Tulipan. Najlepiej żółty albo taki biało-różowy.
- Ulubiony kolor?
- Fuksja - odpowiedziałam, a on przekrzywił głowę. - Taki ciemnoróżowy, soczysty - wyjaśniłam, a on pokiwał głową na znak, że zrozumiał. Mężczyźni i ich problemy z rozpoznawaniem odcieni kolorów... to coś, co się chyba nigdy nie zmieni.
- Ulubiona potrawa, deser, napój, pora roku? - pytał dalej Lou, ścierając kurz z telewizora.
- Spaghetti, tiramisu, herbata, lato. Albo zima, ale jak jest porządny śnieg. Czemu chcesz to wiedzieć?
- Dobrze jest znać ludzi, z którymi jest się blisko. Nie przeżyłabyś bez?
- Muzyki. No i jedzenia ^^ - zaśmiałam się, a w oczach Lou zauważyłam te wesołe iskierki. Pojawiały się zawsze, kiedy ktoś go rozśmieszył, a ja robiłam to kiedy tylko miałam okazję. Sama uwielbiam się śmiać, a najlepiej w towarzystwie ;D
- Gdzie chciałabyś być, kiedy ktoś wyzna ci miłość? No co, jestem z natury wścibski - powiedział, widząc moją minę. To było trudne pytanie, nigdy w sumie nie myślałam nad tym, gdzie bym chciała wtedy być.
- Uhm... najchętniej to na Wieży Eiffela nocą. Albo w Wenecji na gondoli... nie, wiesz co? Nieważne jest miejsce, ale koniecznie musiałaby być wtedy piękna, gwieździsta noc - na chwilę się rozmarzyłam, ale zaraz wróciłam do sprzątania. Zerknęłam na Nialla, który tańczył ze swoim mopem i na Zayna, śmiejącego się z Harry'ego, któremu rozwalił się worek, zmuszając biednego Loczka do bliższego kontaktu ze śmieciami XD Po kilku godzinach doprowadziliśmy willę do porządku, chłopcy dziwili się, że normalnie sama robię to wszystko, kiedy to takie męczące. Potem musieli pojechać do studia, a ja postanowiłam zadzwonić do mamy i porozmawiać. Rzadko się widywałam z rodzicami, chciałam wiedzieć, co u nich słychać. Ucieszyłam ją telefonem, miała mi jak zwykle mnóstwo rzeczy do powiedzenia. Opowiadała, jak Matthew świetnie liczy, że umie już czytać. Dla mnie mój brat to genialne dziecko, w jego wieku potrafić liczyć do tysiąca i wykonywać działania na dwucyfrowych liczbach to naprawdę wielki wyczyn. Potem, czego zupełnie się spodziewałam, mama spytała mnie, czy umawiam się z kimś.
- Nie, mamo, nie ma nawet na co liczyć. Smutne, ale prawdziwe - powiedziałam, patrząc na zdjęcie chłopców, które stało na mojej szafce nocnej przy łóżku.
- A ten uroczy przystojniak, który zaprosił ciebie na Sylwestra? Wydawało mi się, że...
- Louis? Niemożliwe. To tylko przyjaciel, nie nakręcaj się - zgasiłam jej myśli, spoglądając na jego uśmiechniętą twarz, uwiecznioną w brązowej ramce. Om na taki śliczny uśmiech...
- Monica, jesteś tam? Chyba są jakieś zakłócenia, bo cię nie słyszę - jakby z oddali dobiegł mnie głos matki.
- Przepraszam, zamyśliłam się. Muszę kończyć, mam do zrobienia parę spraw dla szefa, a wieczorem idziemy z dziewczynami do klubu. Kocham cię, pozdrów tatę i Matta - powiedziałam i rozłączyłam się. Nie skłamałam, naprawdę musiałam coś załatwić dla The Times. To "coś" okazało się bardzo pracochłonne i zanim się obejrzałam, był późny wieczór. Przyszła Meg i załamała ręce, że wyglądam na szytwniarę i ona mnie musi porządnie odstawić, żeby można było mnie zabrać do klubu.
- No chyba chcesz w końcu poderwać jakieś ciacho? - mówiła, kręcąc mi włosy i nakładając cień na powieki. Kazała ubrać mi czarny, połyskujący top i jeansową mini, żebym jak ona to określa: "wyeksponowała swoje zajebiste nogi". Po ubraniu długich kolczyków i szpilek, oraz po zrobieniu dość mocnego jak dla mnie makijażu stwierdziłam, że wyglądam jak nie ja, za to Meg oceniła:
- Wreszcie wyglądasz jak dziewczyna. Chodź, bo musimy jeszcze skoczyć po Alyssę i Brittany. Zamówiłam taksówkę, bo nie pozwolę, żebyś wyszła z imprezy trzeźwa. Musimy się zabawić! - złapała mnie za rękę i wyszłyśmy. W klubie było duszno i głośno, ale miałam przy sobie przyjaciółki, więc zapowiadało się dobrze. DJ zapuścił fajny kawałek i zaczęłyśmy tańczyć. Alyssa natychmiast wyrwała przystojnego mięśniaka, z którym świntuszyła na parkiecie. Po około pół godzinie postanowiłam usiąść przy barze i zamówić jakiegoś drinka. Dołączyła do mnie Brittany, sącząc swoją margaritę. Ja wzięłam malibu, nawet mi się w sumie nie chciało pić, ale czasem trzeba XD Oceniałyśmy kręcących się wokoło chłopaków. Większość z nich wyglądało jak kulturyści albo casanovy, nie sądziłam, że znajduje się tu odpowiedni partner na całe życie. Brittany pozostała niezrażona i zawołała kilku najbliżej stojących. Podeszli, strasznie się wożąc, mieli "artystyczne niełady" na głowach, czyli prawdopodobnie masę żelu. Pierwszy podszedł, zmierzył mnie wzrokiem od stóp do głów, potem zatrzymał się na dekolcie i rzucił tekst:
- No, mała, nie bolało jak spadłaś z nieba?
- O koleś, to było mega słabe - usłyszałam znajomy głos. Z tłumu wyłonił się Louis, podszedł i mnie przytulił. Na całe szczęście, bo ten frajer ewidentnie miał nieczyste zamiary.
- Z ust mi to wyjąłeś - szepnęłam mu do ucha, a on uśmiechnął się. Brittany poszła z odrzuconym przeze mnie chłopakiem, któremu chyba się spodobała  (choć na razie interesował go jej tyłek -.-') a ja zostałam przy barze z Lou, który spojrzał na mój kieliszek i skomentował:
- Widzę, że zamierzasz się upić. Oferuję swoją pomoc. Dla mnie tequilla - powiedział do bramana i puścił mi oko. - To co, do dna?
- Jasne - zaśmiałam się i na wyścigi opróżniliśmy nasze kieliszki.
- Widziałaś gdzieś Meg? Jestem tu z Liamem i Zaynem, on jej szuka  - powiedział, a ja rozejrzałam się.
- Gdzieś poszła, pewnie tańczy na środku sali... to zwierzę imprezowe, na pewno jest już wstawiona i musi się teraz wyszaleć. Może pójdę jej poszukać, skoro Zaynowi tak zależy... tylko nie chcę cię tu samego zostawić, bo będziesz łatwym celem dla zdesperowanych kobiet.
- Poradzę sobie, przecież mam już 20 lat, jestem stary i żadna nie zwróci na mnie uwagi.
- Powiedział sławny Louis Tomlinson. Za chwilę wrócę - zapewniłam i ruszyłam w głąb sali. Nie mogłam znaleźć mojej przyjaciółki, zastanawiałam się nawet, czy nie zapomniała o mnie i nie wyszła, ale wtedy zobaczyłam ją. Stała przy ścianie i całowała się z jakimś napakowanym kolesiem, a jego kumple robili im zdjęcia i nagrywali. Zagotowało się we mnie.
- Meg, coś ty narobiła... - szepnęłam, a wtedy ona odkleiła się od niego i niemal nieprzytomnym wzrokiem spojrzała na mnie i wybełkotała:
- Oooo, hej Monica, co tu robisz?
- O to samo chciałam ciebie spytać, przecież ty masz chłopaka! A obściskujesz się z tym gościem! - krzyknęłam, a jego koledzy zaczęli głośno gwizdać i najwyraźniej dobrze się bawili. Wytknęłam im środkowy palec i kazałam spadać, więc ci poszli i wmieszali się w tłum. Usiadłam na jednej z kanap, sadzając pijaną przyjaciółkę obok. Odgarnęłam jej włosy z czoła i spojrzałam w oczy.
- Dziewczyno, co ci odbiło? Chodzisz z Zaynem, zapomniałaś?
- A on ciągle daje całusy fankom i je przytula, a na randkę to mnie zabrał dwa tygodnie temu! To sobie pomyślałam, że skoro on może flirtować z każdą dziewczyną, to czemu ja nie mogę mieć takiej swobody! Może jak się dowie, że pocałowałam Tylera... czy tam Trevora, nieważne, to się zrobi bardziej zazdrosny i mnie zauważy! - powiedziała, biorąc od przechodzącej kelnerki probówkę i jednym ruchem wypijając całą jej zawartość. Ukryłam twarz w dłoniach i wzięłam głęboki oddech.
- Meg, ja ci tłumaczyłam, że on cię nie zdradza, kiedy daje buziaki fankom. To się w ogóle nie liczy, on kocha cię i nigdy by się nie dopuścił zdrady. Masz szczęście, że on tego nie widział. Jedź do domu, zanim narobisz większych głupstw - poradziłam jej, a ona dała zaprowadzić się do wyjścia. Przypomniałam sobie, że obiecałam Louisowi wrócić, więc poszłam w kierunku baru. Czekał na mnie, popijając jakiegoś kolorowego drinka. Gdy tylko mnie zobaczył, odstawił go i wziął mnie za rękę, by potem pójść między tańczących. Tym razem nie miał oporów, żeby mnie poprosić do tańca, chyba wiedział, że się zgodzę. Czas biegł zdecydowanie za szybko. Niemal cały czas rozmawialiśmy albo śmialiśmy się z czegoś lub kogoś. W końcu złapał nas Liam i powiedział, że jest już prawie druga w nocy i powinniśmy się już zbierać.
- Nie ma z tobą Zayna, gdzie go zgubiłeś? - spytałam przyjaciela, a on odpowiedział:
- Zagadał się z jakimiś kolesiami, nie chciałem mu przeszkadzać. No a potem obskoczyły mnie fanki i nie mogłem się od nich uwolnić - roześmiał się. - To ja go zgarnę, wy macie jeszcze jedną piosenkę do dyspozycji, a potem wracamy. Monica, chcesz się z nami zabrać? - zapytał, a ja zgodziłam się. Liam poszedł, a ja zostałam z Louisem, czekając na następny utwór.
- Wolna - zauważył i uśmiechnął się w ten swój uroczy sposób. Przysunęłam się bliżej i pozwoliłam, by mnie objął. Zaczęliśmy powoli tańczyć, wsłuchiwałam się w słowa piosenki. Chłopak okręcił mnie i teraz stał za mną, łaskocząc oddechem w szyję i udając wampira, który chce się we mnie wgryźć. Wariat! Piosenka się kończyła, znów odwróciłam się do niego i nasze spojrzenia się spotkały. Lekko pogładziłam palcami jego szyję i odezwałam się:
- Lou... dzięki za wszystko - patrzyłam w te jego piękne, niebieskie oczy i jakoś nie mogłam powiedzieć nic więcej. Również on miał takie... dziwne spojrzenie. Nagle miałam wrażenie, że wszystko zwolniło. Jednak zanim zrozumiałam, co tak właściwie się zadziało, wrócił Liam. Nie wyglądał na zadowolonego, więc spytaliśmy, co się stało.
- Ci kolesie dostali jakiś filmik i razem z Zaynem go obejrzeli... nie zgadniesz, kto był na tym filmiku - powiedział, a ja zaklęłam w duchu. - Tam była Meg, która całowała się z jakimś napakowanym gościem. Jak Zayn to zobaczył, to gdzieś uciekł. Macie pomysł, gdzie mógł pójść?
- Coś mi mówi, że nawet się stąd nie ruszył. Rozdzielmy się - zarządziłam i poszłam do baru, gdzie zgodnie z przewidywaniami zobaczyłam chłopaka mojej przyjaciółki w dość, no, opłakanym stanie. Wlewał w siebie kolejne kieliszki koniaku i wódki, co jakiś czas pociągając łyk piwa. Faceci...
- Zayn, chodź, wrócimy do domu - powiedziałam, a on zignorował to i zamówił następną kolejkę. Wyjęłam  telefon i wybrałam numer Liama.
- Znalazłam go, jesteśmy przy barze.
- Co z nim?
- Nawalony w cztery dupy, ale jeszcze się trzyma.
- Już idziemy, postaraj się zabrać mu alkohol - poprosił Liam. Schowałam komórkę do torebki i usiadłam obok przyjaciela. Powiedziałam barmanowi, żeby nie sprzedawał mu więcej trunków, a sama odsunęłam kieliszki i kufel, co trochę wkurzyło Zayna.
- Kobieto, daj mi się porządnie zalać - wymamrotał, opierając się na ladzie.
- To, co zrobiła Meg było głupie, ale ona tak działa... to nie jest tak, że ona cię nie kocha...
- Zdradziła mnie! - wydarł się, aż mnie ciarki przeszły. Do baru przecisnęli się Louis z Liamem.
- Zayn, zabierzemy cię stąd, uspokój się - zaczął ten drugi, ale do czarnowłosego nic nie przemawiało.
- Zobaczyłem video, na którym moja dziewczyna obściskuje się z jakimś debilem i mam być spokojny?
- Chciała, żebyś był zazdrosny, ale za daleko się posunęła, była pijana... - próbowałam jakoś wytłumaczyć zachowanie Meg, ale wiedziałam, że mało tym zdziałam.
- Postanowiłem zagrać w jej grę i też dać się sfilmować podczas całowania jakiejś laski, ale spojrzałem na te plastiki i stwierdziłem "na trzeźwo nie da rady". To poszedłem się wpierw zachlać. A teraz wybaczcie, mam coś do załatwienia - Zayn wstał, ale nogi odmówiły mu posłuszeństwa i chłopcy musieli go zebrać z podłogi.
- Przynajmniej jedno ci się udało: jesteś nawalony jak 150. Dalej, zabierzmy go do taksówki, zanim wypatrzą nas paparazzi - powiedziałam i wymknęliśmy się bocznym wyjściem. Usiadłam z tyłu z Louisem, wciągnęliśmy Zayna, a ja położyłam jego głowę na swoich kolanach. Było mi go żal, doprowadził się do tak żałosnego stanu przez głupotę mojej lekkomyślnej przyjaciółki. Będę musiała z nią porozmawiać, jak procenty opuszczą nasze organizmy. Właśnie takie zdarzenia zniechęcają mnie do picia alkoholu. Unikaliśmy z Louisem rozmowy o tym, co się stało na parkiecie i w zasadzie prawie się do siebie nie odezwaliśmy. Poza tym nie byliśmy sami, z przodu siedział Liam, więc prywatność taka sobie. Ale ja wiedziałam, że COŚ się wtedy stało. Zanieśliśmy Zayna do jego pokoju, obudziliśmy Harry'ego i poprosiliśmy, żeby zrobił dla niego swoje paskudztwo na kaca. Ja wróciłam do siebie, umyłam się i poszłam spać. Następnego dnia jeszcze w szlafroku poszłam wyjąć ze skrzynki pocztę. Gdy otworzyłam drzwi, zobaczyłam, że na wycieraczce leży śliczny, żółty tulipan, a obok niego karteczka. Obróciłam ją i przeczytałam:
"Podobno lubisz tulipany. Louis xx"

Wybaczcie, że nie dodałam wczoraj... Internet mi odmówił posłuszeństwa, na szczęście zdążyłam zapisać w Wordzie. Mam nadzieję, że sprostałam oczekiwaniom. Komentujcie ^^

29 komentarzy:

  1. Uwielbiam Cię <3 Piszesz zajebiście ;* A ten rozdział jest boski, jak każdy xd

    OdpowiedzUsuń
  2. oh Monika KOCHAM twoje opowiadanie <3 :) czekam na następne rozdziały :) xxx

    OdpowiedzUsuń
  3. uwielbiam to opowiadanie <3333
    rozdziała genialny ^.^

    OdpowiedzUsuń
  4. TAK.! Monica i Louis XDDDD zajebiście ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne!
    Ale nadal mam nadzieje, że Monica będzie z Harrym!
    ;DDDDDDDDDDDDD
    Czekam na kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  6. D'aww, Louis jest taki słodki <3
    Przykro mi, ale wolę Harry'ego, chociaż z Lou też mogłoby jej się udać...

    [only-one-direction.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  7. ONA. MA. BYĆ. Z. HARRY'M.I KONIEEEEEEEEEEEEEC. dziękuje za uwage dobranoc ;P

    OdpowiedzUsuń
  8. harry harry harry harry harry!

    OdpowiedzUsuń
  9. nie, nie , nie !
    Ona musi być z Harrym ! ; p

    OdpowiedzUsuń
  10. Super fajnie że Monica i Lou wreszcie się do siebie zbliżają ;) Masz talent <3 pzdrowienia ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Ona musi być z Harrym !
    poza tym bardzo fajnie piszesz :D
    zapraszam do siebie :
    http://livingdreamwith1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny rozdział.. xd
    Uwielbiam twój styl.. ;)

    W wolnej chwili zapraszam do sb.. xd
    http://wspolnykierunek.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Ona musi być z Harrym! <33

    OdpowiedzUsuń
  14. Jesteś fantastyczna : D
    Twój blog również : 3

    Jeśli mogłabym prosić - http://lookafter-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Wolałabym, żeby była z Harrym, ale to twoje opowiadanie. Ogólnie masz naorawdę talent!!

    OdpowiedzUsuń
  16. Czyżbyś schylała się do decyzji i wybór padł na Louisa? Jako, że nie byłam zdecydowana na żadnego, nie jestem za ani przeciw. Chociaż mogłabyś zrobić trochę zamieszania dodając jakiegoś fajnego wątku z Liamem albo Harrym! Niech się podzieje, niech akcja nabierze tempa, lubię to opowiadanie, jak już wspomniałam pod poprzednią notką, za to, że nie jest takie oczywiste ale niech faceci zaczną być facetami i zaczną rywalizować. Bo tak długie podchody w tym wieku to już trochę nie wypada haha ;)!
    Oczywiście zrobisz, jak uważasz, to tylko takie moje przemyślenie :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do tempa akcji, trochę ostatnio zwolniłam, po tym jak zabiłam Hazzę i raniłam Liama XD teraz wrócę z nowymi wydarzeniami, które powinny wzbudzić emocje

      Usuń
  17. Super!!!!!!!!!!! kocham twojego bloga !!!!!!!!!!!!<3

    OdpowiedzUsuń
  18. Ojej... Przeczytałam twojego bloga... NIE sorry pochłonęłam go! Jest niesamowity, czyta się go tak lekko, ale nie jest monotonny :D Ja przyznam szczerze, że sama nie bym nie wiedziala, którego z nich wybrać... Ale chyba Louisa... Idealny ;D Dobra nie będę berdzić o Lou : ) więc popierając moją poprzedniczke stwierdzam, że fajnie było by, gdybyś rozkręciła wątek z Liamem : ) i to chyba na tyle. Czekam na nową notkę z niecierpliwością.. <3333
    Najimi

    OdpowiedzUsuń
  19. Właśnie planuję skończyć te "podchody" i zacząć rywalizację ;D Żebyście wiedziały, że rozkręcę! Zrobię z nich myśliwych, w następnych odcinkach coś się zadzieje...

    OdpowiedzUsuń
  20. Mam wielki dylemat między Harrym a Louisem ale chyba raczej Harry. Świetny rozdział i w ogóle świetnie piszesz czekam na NN. Mam nadzieje że wejdziesz na mojego bloga dopiero zaczynam ale zawsze coś :) http://ineedthat-onething.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  21. W ciągu jednego dnia przeczytałam wszystkie rozdziały! Czytałam na jednym tchu ;D Baardzo fajnie i luźno piszesz, powinnaś zostać pisarką! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zgadzam się z Tobą właśnie skończyłam wszystkie rozdziały... DZIEWCZYNO MASZ NIESAMOWITY TALENT DO PISANIA NIE ZMARNUJ GO(do autorki)... czzekam na następne rozdziały

      Usuń
  22. o rany. Twój blog jest niesamowity *-* tak dziewczyno, masz talent !
    przeczytałam wszystkie rozdziały w zaledwie 2 godz, tak mnie wciągnęły losy bohaterów ^^
    jestem ciekawa z kim ostatecznie będzie Monica, ale fajnie by było, gdyby to był Harry :D
    czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział!:D
    ;3

    OdpowiedzUsuń
  23. Yaaaay ! Kocham cię ! (jako pisarkę, nie?)
    Cudowny i czekam : )

    OdpowiedzUsuń
  24. Ja też lubię tulipany ;) Super, czytam dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  25. nie!!!!! ja chce,żeby monica była s harrym!! ;CC

    OdpowiedzUsuń