piątek, 6 stycznia 2012

Rozdział 13 cz. 1

Byłam wredna i zwiałam im ^^. Wrócili do domu taksówką, słyszałam ich wciąż trwającą kłótnię. Liam napisał, żebym lepiej teraz do nich nie przychodziła, bo się znajdę na polu bitwy. Jednak ja postanowiłam sama się przekonać i poszłam pod ich drzwi, żeby co nieco podsłuchać. Okazało się, że spór znów toczy się wokoło spraw toaletowych.

- Nie spuściłeś klapy, niedołęgo! Wiesz, jak tego nie lubię - rozpoznałam głos Zayna. Liam, do którego kierowana była ów pretensja, odpowiedział:

- O przepraszam, panie "jaki to ja jestem wspaniały", to faktycznie straszliwa zbrodnia - wyczułam w jego słowach irytację. Kto jak kto, ale Liam wyjątkowo nie lubi kłótni o błahostki. Naraz do moich uszu dobiegł brzęk zrzuconych garnków i tłuczonych talerzy, a po chwili siarczyste przekleństwo.

- Mówiłem ci, deklu, że kiedy gotuję, to wypad z kuchni! Czy to jest, kurwa mać, takie trudne do zapamiętania? - wydarł się Harry, ukazując swoją ciemną stronę ;D

- Uwaga wszyscy, Harry tłucze garnkami - zaśmiał się Louis i chyba czymś oberwał, bo zaczął się krztusić.

- No wiesz, rzucać w przyjaciela mąką? Co za zniewaga - powiedział, a ja parsknęłam śmiechem. Mąka. Nie no, brawo, Harry.

- Niall, co ty odpierdalasz? To jest na kolację! - ponownie zabrał głos Harry. Co z niego za buntownik się zrobił. Niall zawsze je, jak jest zdenerwowany, więc domyśliłam się, że właśnie teraz to robi. Musiał mieć zapchane usta, bo nie zrozumiałam, co odpowiedział, ale to musiało być coś ostrego, bo Loczek krzyknął:

- Dobra, weź zabierz te krzywe zęby z mojego spaghetti i idź sobie gdzieś, żebym nie musiał cię oglądać! - totalnie na maksa mnie zatkało. Nasz wrażliwy i delikatny Harry zjechał Nialla, uderzając w jego czuły punkt. Blondyn od kilku tygodni ma aparat ortodontyczny, bo wstydził się swojego uzębienia. To był cios poniżej pasa.

- Wiesz co? Przegiąłeś, dość tego! Wychodzę! I mam was wszystkich w dupie, żryjcie sobie sami ten głupi makaron! - powiedział Niall, łapiąc za klamkę i otwierając kopniakiem drzwi. Gdy z hukiem je zamykał, zobaczył mnie, skuloną ze strachu. Nie wiedziałam, że może być taki agresywny... Teraz jednak wydawał się zażenowany całą sytuacją.

- Monica, ja... przepraszam, że to widziałaś, nie chciałem aż tak... Harry powiedział - jąkał się Niall, a broda lekko mu drżała. Nie mogłam na to dłużej patrzeć, więc po prostu przytuliłam go, mówiąc, że Harry zachował się beznadziejnie i na pewno będzie tego później żałował. Niall zdobył się na lekki uśmiech i powiedział:

- Dasz się zaprosić do kina? Muszę się czymś zająć, najlepiej jak najdalej stąd. Wolałbym szybko zapomnieć o tej sprawie - trochę się zachmurzył. Wzięłam go pod rękę i na piechotę poszliśmy (było dość ciepło, jak na styczeń). Kupiliśmy bilety na "Sherlocka Holmesa", akurat była premiera. W kolejce po popcorn rozmawialiśmy, Niall zwierzył mi się, że chciałby umówić się z Claudią, ale boi się ją zapytać. Poradziłam mu, żeby przyszedł do niej do domu i zrobił to osobiście.

- Ona z pewnością to doceni, szczególnie, że też jej się podobasz - rzekłam, z radością obserwując, jak chłopak uśmiecha się pod nosem. Właśnie zastanawialiśmy się, czy wziąć słodki czy słony popcorn, kiedy usłyszałam szepty za sobą:

- To na pewno on? Co to za dziewczyna, co z nim stoi?

- To on, a to jest ich wspólna znajoma i sąsiadka. Nie zwracajmy na siebie uwagi, to nam się uda - odpowiedział niski głos. Pomyślałam, że to może jacyś fani i po chwili namysłu odwróciłam się. Nikogo jednak nie było, może więc mi się zdawało? Wybraliśmy smak karmelowy i duże cole. Usiedliśmy na wolnych miejscach i seans się zaczął. Możecie się domyślić, że prawie cały film gadaliśmy i wydurnialiśmy się. Na szczęście nikt nas nie wyprosił, ale nie obyło się bez uciszania XD. Kiedy po filmie zapalono na sali światła odkryliśmy, że wokół naszych miejsc jest niezły syf <hahah>. Wyszliśmy z sali w świetnym humorze, Niall nawet był skory pogodzić się z Harrym, jak tylko wrócimy. Było już ciemno, ale nie starczyło nam kasy na taksówkę, więc musieliśmy wracać także pieszo. Szliśmy ulicą i miałam dziwne wrażenie, że ktoś nas śledzi. Przypomniałam sobie usłyszaną w kinie rozmowę i szepnęłam Niallowi, żeby delikatnie się odwrócił i zobaczył, czy ktoś za nami idzie.

- Dwóch mężczyzn, ale są daleko. Czy coś cię martwi? - spytał, zwalniając. Wtuliłam się w jego ramię i przyspieszyłam kroku.

- Nie, tylko wydawało mi się... nieważne - odparłam, ale wciąż nie byłam przekonana. Moja intuicja nigdy mnie nie zawiodła, można wręcz powiedzieć, że potrafiłam bezbłędnie coś przewidzieć. Po dziesięciu minutach ja się odwróciłam. Zobaczyłam potężne sylwetki dwóch ubranych na czarno facetów. Szli kilka metrów za nami, ale chyba w tym samym tempie. Na próbę zwolniłam udając, że szukam czegoś w torebce. Zerknęłam kątem oka, oni też zwolnili. Stanęłam, by zasunąć zamek. Oni zrobili to samo. Złapałam Nialla za rękę i powiedziałam:

- Niall, oni nas śledzą od samego kina. Nie oglądaj się już i trochę szybciej idź, mam złe przeczucia - chłopak spojrzał na mnie poważnie, ale posłuchał. Mocniej ścisnął moją dłoń, zobaczyłam na jego twarzy cień strachu. Skręciliśmy w przedostatnią ulicę, o tej porze była już pusta. Było cicho i wyraźnie usłyszeliśmy za sobą kroki. Ci dwaj zbliżali się, co prawda powoli, ale jednak. Popatrzyliśmy na siebie z Niallem, skinął głową i zdecydowanie poprowadził mnie naprzód. Po chwili prawie biegliśmy. Coś kazało mi się odwrócić. Gdy to zrobiłam, zauważyłam, że mężczyźni nas gonią... Wbiegliśmy z Niallem na jeden z publicznych parkingów i schowaliśmy się za samochód dostawczy. Dyszeliśmy ciężko, zmęczeni ucieczką.

- Zgubiliśmy ich? - spytałam Nialla. On rozejrzał się i powiedział:

- Nie wiem, ale co to za ludzie? Czemu nas śledzili? - pokręciłam głową.

- Słyszałam ich rozmowę w kinie, ale sądziłam, że chcą od ciebie autograf... potem już ich nie widziałam, ale kiedy wyszliśmy, miałam dziwne wrażenie, że ktoś nas obserwuje. Chodźmy stąd, tu jest niebezpiecznie, a jesteśmy już tylko 15 minut od domu - powiedziałam, a Niall złapał mnie za ramiona.

- Najpierw muszę sprawdzić, czy sobie poszli. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby coś ci się stało. Poczekaj tu na mnie, za moment wrócę - odwrócił się i skręcił za samochód, straciłam go z oczu. Zaczął sypać śnieg, Nialla nie było już kilka minut, denerwowałam się. Że też puściłam go samego! Stałam tak i czekałam, aż nagle usłyszałam głuche uderzenie i cichy jęk. Zmroziło mnie.

- Niall! - krzyknęłam. - Co się stało? - nie otrzymałam odpowiedzi. Wybiegłam zza samochodu i zobaczyłam go, leżącego na ziemi. Zwrócił głowę w moją stronę i próbował się podnieść.

- Uważaj, za tobą! - zawołał, ale zanim zdążyłam się odwrócić, poczułam ból głowy i przed moimi oczami zrobiło się czarno.

Leżałam, w uszach mi szumiało. Chyba byłam jakiś czas nieprzytomna.

- Monica, jak się czujesz? Powiedz coś - usłyszałam trochę niewyraźnie głos Nialla. Spróbowałam się ruszyć, ale tępy ból czaszki mnie sparaliżował.

- Moja głowa... - powiedziałam słabo. Widziałam jego zatroskaną twarz jak przez mgłę. Trzymał mnie w ramionach, siedząc na starej, drewnianej podłodze. - Co się stało? Czyja to krew? - spytałam, z przerażeniem patrząc na jego zaplamioną koszulę.

- Kiedy upadłaś, rozcięłaś sobie czoło, ale to nic poważnego. Bardziej obawiałbym się o twoją głowę, mocno cię uderzył - odpowiedział chłopak. W momencie przypomniałam sobie wszystko. Prawie zemdlałam z nagłego ataku bólu, ale oparłam się o jego kolana, przymykając oczy.

- A co tobie zrobili? Ostatnie, co pamiętam, to ty, leżący na ziemi - powiedziałam. Niall westchnął.

- Po prostu znienacka dostałem kopa w brzuch, ledwo mogłem oddychać. Ty oberwałaś znacznie mocniej, nie zdążyłem cię obronić... przepraszam - rzekł ze skruchą, ale ja, nie zważając na ból, podniosłam się i uścisnęłam go, by wyrazić moją wdzięczność. Spróbowałam wstać, trochę się zachwiałam, ale nogi jeszcze nie odmówiły mi posłuszeństwa. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Było to coś w rodzaju małego mieszkania, parę starych sprzętów, kurz, ciasnota. Za brudnym oknem widniało pole, nie byłam w stanie stwierdzić, jaka to okolica.

- Wiesz, gdzie nas wywieźli? Widziałeś coś? - zapytałam, a Niall pokręcił głową.

- Zamknęli nas w bagażniku furgonetki, wiem tylko, że jechaliśmy pół godziny. Z resztą, bardziej byłem zajęty tobą, mocno krwawiłaś i długo nie odzyskiwałaś przytomności - powiedział z przejętą miną. Pogrzebałam w kieszeni płaszcza i wyjęłam komórkę. Porywacze nie zabrali mi jej, ale był słaby zasięg. Nagle usłyszeliśmy, że ktoś otwiera drzwi. Szybko schowałam telefon z powrotem i stanęłam obok Nialla. Do środka weszło dwóch rosłych mężczyzn w kominiarkach. Jeden z nich trzymał pistolet, a drugi pałkę, która to najprawdopodobniej została użyta na mojej głowie.

- Widzę, że panienka już się obudziła, główka nie boli? - zapytał z wrednym uśmiechem wyższy z porywaczy.

- Jak miałeś czelność uderzyć dziewczynę? - wyrwał się Niall, a właściciel pistoletu wyciągnął nóż.

- Te, blondynek, uważaj na słowa, bo ten nóż zaraz utnie ci język! - zagroził niskim, zachrypniętym głosem.

- Czego od nas chcecie? - spytałam w miarę spokojnym głosem. Nie chciałam, żeby zobaczyli mój strach. Oni podeszli i brutalnie posadzili nas na dwóch krzesłach, celując w nas rewolwerem. Związali nam ręce i stanęli przed nami.

- Kancelaria, w której pracujesz wsadziła ostatnio do pierdla naszych kolegów, obiecaliśmy im zemstę. Znaleźliśmy twoje nazwisko, ale nie wiedzieliśmy, jak cię znaleźć. Jednak wczoraj w radiu przeprowadzałaś wywiad i dowiedzieliśmy się, gdzie mieszkasz. Założyliśmy w okolicy podsłuch i kamery, tak zdobyliśmy informację, że idziesz do kina. Teraz, gdy już cię mamy, możemy odegrać się za kumpli.

- A co z nim? On nie brał udziału w rozprawie! - powiedziałam, patrząc na Nialla. Gruby mężczyzna zarechotał.

- A on to taki mały bonusik, słyszałem, że jego przyjaciele są przy forsie, z pewnością trochę nam oddadzą, by go odzyskać. Zaraz nagracie filmik, na którym powiecie warunki umowy, a ty - spojrzał na mnie. - Ty się pożegnasz, bo już więcej cię nie zobaczą.

- Nie! - krzyknął Niall i dostał potężny cios w brzuch. - Nie możecie jej zabić - wycharczał. Oni tylko się zaśmiali i poszli po kamerę. Z oczu poleciały mi łzy.

- Wybacz, Niall... - szepnęłam.


Miałam problemy z netem i wczoraj się nie udało. Postanowiłam podzielić rozdział na 2 części, bo całość będzie długa, a ja gdzieś jadę i nie chcę was przetrzymywać. W następnej części dowiecie się, co dalej, ale część relacji będzie trochę z innej perspektywy, tzn. zmienię narratora na 3-osobowego. Dowiecie się, co myślą chłopcy. Ciekawe? Komentujcie, a ja tymczasem załatwię sprawy ^^

9 komentarzy:

  1. No, no porwanie. Zadziwiasz mnie ;D Rozdział zajebisty ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. już całą resztę też bdziesz pisać w 3-ciej osobie?? Ale rozdział megaa .!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dodasz jeszcze dzisiaj??

    OdpowiedzUsuń
  4. o jaa . ;o
    Oby się dobrze to skończyło czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże, żeby ona tylko żyła, żeby tylko żyła...
    Dlatego nigdy nie zostanę prawnikiem, takie rzeczy zdarzają się naprawdę :D


    [only-one-direction.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawe . Ja już chcę 2. część!! Jestem strasznie ciekawa jak to się skończy :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham wszystko co tworzysz na tym blogu ! < ##

    OdpowiedzUsuń