wtorek, 17 stycznia 2012

Rozdział 16

Szłam korytarzem uczelni, nerwowo się rozglądając. Wzrokiem szukałam jakiejś znajomej twarzy, starając się także wypatrzyć tę, która mimo tego, że znajoma, nie jest ani trochę przyjazna. Mocniej ścisnęłam ramiączko torby.
- Jeszcze kilka kroków, zaraz dojdziesz do sali i nic się złego nie stanie - powtarzałam sobie w duchu. Z dala zamajaczyła mi postać Brittany, pomachałam do niej, a ona podbiegła. Jej szmaragdowozielone oczy błyszczały wesoło, ich właścicielka jak zwykle miała szampański humor.
- Heeej, co tam u ciebie? Dawno nie gadałyśmy - zaczęła, podskakując w miejscu. Rozpoznałam ten stan.
- U mnie wszystko w porządku... kawa ze szkolnej kafejki? - spytałam, a tamta pokiwała głową. Zaczęłyśmy się śmiać jak wariatki, a Brittany odezwała się znowu:
- Nie pogratulowałam ci jeszcze najlepszego wyniku z testu z ekonomii. Pobiłaś cały kampus i utarłaś nosa tej rozpieszczonej córeczce tatusia! Facet mnie uczy matmy, ona do niego wydzwania co chwilę, a on wydaje się przez nią zupełnie zniewolony.
- Dzięki. Tak, to jego największy skarb... - znów rozejrzałam się wokoło.
- Kogo tak wypatrujesz? Czy jest coś lub ktoś, o kim nie wiem? - zmrużyła oczy moja koleżanka, a ja wyjaśniłam:
- Wiesz, że Lexie przyjaźni się z Victorią? Odnoszę dziwne wrażenie, że ona zechce się mścić. Jak na tych amerykańskich filmach, tylko wiesz, ta ruda, podstępna dziewczyna jest jakby uhm... sto razy gorsza? Słyszałaś, co zrobiła tej z pierwszego roku, która nie chciała jej ustąpić miejsca w stołówce?
- Nie, czy to było coś bardzo złego? - Brittany wyglądała na wystraszoną, a zarazem podekscytowaną. Nic dziwnego, skoro studiuje kryminologię. Zrobiłam poważną minę.
- Obcięła jej włosy - powiedziałam, a koleżanka otworzyła szeroko usta.
- Poważnie? I nie została ukarana? Przecież taka sprawa...
- Victoria zagroziła tamtej dziewczynie, że spali jej wszystkie notatki, jeśli ona coś komuś powie. Więc tamta po prostu udała, że fryzjer spartolił robotę. Teraz chyba rozumiesz, że obawiam się przychodzić na uczelnię, kiedy ta żmija jest na wolności. Chociaż, może się mylę... - jak na zaprzeczenie poczułam na głowie coś zimnego i lepkiego, co powoli zaczęło spływać po mojej twarzy, a potem po nowym, białym sweterku. Oblizałam się i starłam to coś z oczu.
- Sok porzeczkowy... - zgadłam, unosząc głowę do góry. Na barierce opierała się Victoria, obok niej stała grupka najwyraźniej jej wyznawczyń, wszystkie zanosiły się śmiechem.
- Czy ty masz nierówno pod sufitem? - wydarłam się, zanim zdążyłam ugryźć się w język. - "No ładnie, zadarłaś z wrogiem" - pomyślałam. Tymczasem rudowłosa zeszła po schodach i ruszyła krokiem modelki w moją stronę.
- Co proszę? Chyba zapomniałaś, kto tu jest górą, frajerko - wysyczała, przeżuwając głośno gumę do żucia. - Jeszcze się z tobą policzę, teraz idę na zajęcia - odwróciła się na pięcie (co nie powinno się udać, bo miała 20 cm szpile), zarzuciła farbowaną grzywą i strzeliła balona z gumy, co zabrzmiało jak wystrzał pistoletu. I tak, wewnętrznie krwawiłam, podziurawiona moją własną głupotą. Przy takich osobach, jak Victoria naprawdę trzeba uważać na to, co się mówi. Spojrzałam na sweterek, który miał teraz liliowy kolor i cały się kleił, podobnie jak moje włosy. Zerknęłam na zegar i westchnęłam.
- Nie zdążę pojechać do domu, przebrać się i wrócić, chyba muszę dzisiaj robić za żywą reklamę tego napoju.
- Mieszkam w akademiku, skoczymy do mnie i pożyczę ci jakieś ciuchy, nie będziesz chodzić po uczelni tak wyglądając - złożyła propozycję Brittany, a ja zapomniałam się i uścisnęłam ją  w podziękowaniu i w rezultacie obie byłyśmy całe w soku XD. Poszłyśmy do jej pokoju, wybrałam zwykły T-shirt, bluzę i jeansy, żeby nie pozbawiać jej najładniejszych ubrań. Przez następne godziny trzymałam się blisko mojej ekipy, unikając Victorii. Podczas przerwy obiadowej usiadłam przy stoliku z Meg, Alyssą i Jasonem. Nie było z nami Brittany, bo musiała coś sprawdzić w bibliotece. Zaczęliśmy rozmowę, Jay trochę kulawie skomplementował mój nowy strój, czym wywołał salwy śmiechu u dziewczyn. Musimy go trochę podszkolić, bo jak w ten sposób będzie podrywał laski, to katastrofa! Meg wyżaliła się, że Zayn ostatnio poświęca więcej uwagi fankom, niż jej i one dostają nawet więcej całusów, co jest już przesadą. Próbowałam jej wytłumaczyć, że on jest skazany na bliskie relacje z fanami i to część show-biznesu, ale ona jak zwykle miała SWOJE zdanie. Muszę przyznać, że ona jest nieco zaborcza, choć sama lubi mieć swobodę i zero ograniczeń.
- A jak tam reszta twoich uroczych sąsiadów? - zapytała Alyssa, bawiąc się końcówkami swoich mocno tlenionych włosów.
- Dobrze, Niall zaczął się umawiać z Claudią, zapowiada się ładny związek.
- Claudia... to ta modelka, której szukałaś mieszkania? - przytaknęłam, a ona zagwizdała z podziwem. - No to sobie chłopina znalazł... a co u Harry'ego, Louisa i Liama?
- Też dobrze... - mimowolnie dotknęłam łańcuszka od Stylesa, co nie uszło uwadze Alyssy.
- Wciąż go nosisz? Ja bym już zapomniała, że taki mam.
- Podoba mi się, poza tym nie mam zbyt wiele biżuterii. Nie chodzi o to, że jest od niego, chodź w sumie... - powiedziałam, a ona wyszczerzyła się i szturchnęła mnie w ramię.
- Lecisz na niego! - krzyknęła, a Jason zrobił dziwną minę, jakby go to coś obchodziło. Zatkałam przyjaciółce buzię.
- Nie tak głośno. No, może trochę... to znaczy, lubię to jego spojrzenie i dobrze się rozumiemy, ale nie powinnam na nic liczyć, za wysokie progi - wymamrotałam, czując na sobie spojrzenia Meg i Jasona.
- Za nisko się oceniasz. W ogóle to kiedy się razem uczyliśmy u ciebie w domu, trochę obserwowałam chłopaków... - nachyliła się do mnie, pociągając Megan za rękę, czym dała do zrozumienia, że Jay nie powinien tego słyszeć. On zrozumiał i powiedział:
- Tak, kumam, dziewczyny mają swoje tajemnice. Pójdę sprawdzić, czy mnie nie ma w bibliotece - wstał i się oddalił, a Alyssa zaczęła swój psychologiczny wywód. Tak, Alyssa jest na psychologii.
- Zauważyłam parę rzeczy. Po pierwsze, Harry stara się do ciebie zbliżyć i czeka na moment, kiedy będziecie sami. Wygląda na dobrego przyjaciela, ale myślę, że on chce czegoś więcej i czuje do ciebie pociąg.
- Tak, na pewno - skomentowałam, a dziewczyny przewróciły oczami.
- Zamknij się - odparła Alyssa i ciągnęła dalej. - Po drugie, nie wiem, czy ty Meg też tak uważa, ale moim zdaniem Louis ciągle ukradkiem się na ciebie patrzy, a kiedy mówisz, słucha cię bardzo uważnie i ma taki wzrok... co nie? - zwróciła się do Meg, a ona przytaknęła.
- Po prostu mnie lubi i szanuje, co w tym podejrzanego - powiedziałam, po czym utkwiłam spojrzenie w solniczce. Znalazła się, pani psychoanalityk...
- Poza tym zauważyłam, że Liamowi okropnie na tobie zależy i to chyba nie jest taka typowa braterska miłość, jak w przypadku Nialla. Gdy się dowiedziałam, że zasłonił cię własnym ciałem i mógł wtedy zginąć, to postanowiłam zbadać sprawę. Wiesz, co sprawiło, że to zrobił. Może to tylko niezwykła odwaga, albo on chce cię chronić i być z tobą, być dla ciebie - rozgadała się dziewczyna, ale ja już nie mogłam tego słuchać.
- Alyssa, czy ty się dobrze czujesz? To byłby cud, gdyby chociaż jeden z nich coś do mnie czuł, a ty próbujesz mi wmówić, że wszyscy trzej? Jeśli to w ramach pracy domowej, to znajdź sobie inny obiekt do analizy. Wybaczcie, muszę biec na wykład. Zobaczymy się później - powiedziałam i odeszłam od stolika. To sobie znalazła temat... może i dobrze zaobserwowała, ale zachowanie chłopaków na pewno nie ma nic wspólnego ze mną. To zwyczajnie dobre wychowanie, no i przecież są moimi przyjaciółmi. Zero nadziei.
W piątek nie miałam zajęć, ale musiałam po południu pójść do kancelarii. Do tego czasu byłam wolna i dałam się zaprosić do chłopaków na śniadanie. Poszliśmy z kanapkami na górę do pokoju Harry'ego i jedliśmy, siedząc na jego łóżku. Rozmawialiśmy akurat o ich ostatnim koncercie, na którym Loczek oberwał w twarz tamponami (fakt autentyczny ;D) i śmialiśmy się z tego incydentu. Harry podniósł do ust kanapkę i nagle wrzasnął, wierzgnął się i rzucił chlebem o ścianę. Otworzyliśmy oczy ze zdumienia.
- Fuj, fuj, fuuuj! W mojej mrówce jest kanapka! To znaczy, w mojej kanapce jest mrówka! - pisnął, a Niall niepewnie przeżuł to, co już znajdowało się w jego ustach.
- Tak czy inaczej, fuuuuj! - powiedziałam, odkładając swoją, bo nagle jakoś straciłam apetyt. Nagle Zayn wskazał ręką na nogę przyjaciela i wolno rzekł:
- Eee, Harry, nie chcę cię straszyć, ale MRÓWKI PO TOBIE ŁAŻĄ! - krzyknął, a chłopak poderwał się i zaczął otrzepywać. Zeszliśmy z łóżka, a Louis skrzywił się z obrzydzeniem i zaczął wycierać stopę o pościel.
- Ohyda, chyba właśnie w nie wdepnąłem. Ile ich tu jest?
- Dużo... - usłyszeliśmy Liama, który stał przed małą dziurką w listwie. Wychodziły z niej dziesiątki czarnych punkcików. - Harry, założyły sobie tutaj kolonię, trzeba będzie zadzwonić po specjalistę, chyba że nie przeszkadzają ci tacy współlokatorzy.
- Chłopaki, jak idzie u was wentylacja? - spytałam, patrząc na wychodzące z kratki na ścianie mrówki.
- Całe to piętro ma łączone, a co?
- No to ty i Niall macie problem - zakomunikowałam, a oni pobiegli do swoich pokoi. Po krzykach i przekleństwach zrozumiałam, że nieproszeni goście dotarli również do nich. Louis i Zayn śmiali się z nich, ale zaraz przestali, gdy wyjaśniłam im, że nie dojdą na strych do sypialni, kiedy będą dezynfekować piętro. Zeszliśmy do salonu i zaczęliśmy się zastanawiać, co zrobimy w związku z tym.
- Troje z nas przeboleją te kilka dni na kanapach, ale co z resztą? - odezwał się Louis, plotąc mi warkocza. Oparłam się na ramieniu Liama i powiedziałam:
- Nie będę miała nic przeciwko przenocować ich u mnie. Wybierzcie, który zostaje, a który wprowadza się do mojego domu, byle szybko, bo po południu muszę iść do kancelarii.
- Ciągniemy słomki? Dwie krótsze oznaczają koszmar z Monicą - zażartował Niall, a ja zdzieliłam go po głowie grożąc, że się rozmyślę. Wylosowali, los zdecydował, że Louis wraz z Zaynem i Liamem zostają, a Harry i zbuntowany Niall nocują u mnie. Poszli więc spakować rzeczy, opanowane w połowie przez mrówki. Mieli do dyspozycji mój pokój gościnny z wielkim łóżkiem i telewizorem, który swego czasu maltretował Caius. Zostawiłam im klucze i poprosiłam, żeby pod moją nieobecność nie roznieśli mi domu. Obiecali, a ja niezbyt uspokojona pojechałam do pracy. Wróciłam późno, gdy otworzyłam drzwi, poczułam wspaniały zapach. W kuchni stał Harry i coś pichcił, chyba spaghetti. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
- Pomyślałem, że będziesz głodna, jak wrócisz. Mam nadzieję, że lubisz spaghetti?
- Jesteś kochany, a twoje spaghetti uwielbiam - powiedziałam i podeszłam do niego, dając całusa w policzek. Z jadalni usłyszeliśmy głośne chrząknięcie.
- Harry, juuuuż? Ja tu z głodu umieram! - odezwał się Niall, a ja ze śmiechem poszłam go przywitać. Chwilę potem kolacja została podana, była naprawdę wyśmienita, Harry świetnie gotuje. Blondwłosy żarłok również przekazał wyrazy uznania, tradycyjnie biorąc dokładkę. Potem wymiękł i poszedł się położyć na kanapie, a ja z Loczkiem postanowiliśmy domęczyć to, co zostało w misce. Ledwo mogliśmy, ale jakoś zmuszaliśmy się do wciągania tych długaśnych nitek. Właśnie wsysaliśmy po jednej, gdy zauważyliśmy, że to ta sama. Spojrzeliśmy na siebie i zaczęliśmy się śmiać, a Niall nie wiedział, o co chodzi. Przeżyłam kolejną filmową scenę z Harrym, tylko bez pocałunku, który przecież i tak by się nie wydarzył, a na pewno nie w obecności mojego "braciszka". Zrobiło się naprawdę późno i stwierdziłam, że powinniśmy iść już spać, jeśli mamy jutro przygotować dla chłopaków śniadanie. Poszłam się umyć do łazienki na górze, a chłopcy do tej na dole. Godzinę później kładłam się do łóżka z książką, którą chciałam jeszcze moment poczytać. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
- Wejdź, są otwarte - zakomunikowałam, a do mojej sypialni wszedł ubrany tylko w bokserki (taak, zdążyłam przywyknąć XD) Harry.
- Śpisz? - spytał, a ja parsknęłam śmiechem.
- Głupie pytanie. Czy wyglądam, jakbym spała? - odpowiedziałam, a on również się zaśmiał, zdając sobie sprawę, jak się wygłupił.
- Nie mogę zasnąć, bo Niall strasznie chrapie. Nie idzie oka zmrużyć, on jest jak orkiestra dęta! To chyba wina mojego spaghetti. Masz jakiś koc, to pójdę na dół na kanapę... chyba, że dostąpię zaszczytu Louisa i pozwolisz mi spać w twoim łóżku... - rzekł, rozglądając się po pokoju. Uśmiechnęłam się.
- Jasne, w porządku. Mam duże łóżko, a spałam już z wami wszystkimi. Nie, jak to zabrzmiało - zaczęliśmy się śmiać, a on położył się obok, na kołdrze. Usiadłam i przykryłam go.
- Jeszcze się mi tu przeziębisz. Cały drżysz! - powiedziałam i znów się położyłam. Zaczęliśmy rozmawiać o bzdurnych tematach, w końcu zmęczenie wzięło górę. Harry pogładził mnie po włosach i ucałował w głowę.
- Dobranoc. Wiesz co, pachniesz czekoladą - szepnął, a ja podniosłam wzrok.
- Kakaowe mydło pod prysznic. I nie tylko ja, bo czuję, że mi go podebrałeś!
- No co, zapomniałem swojego, a Niall to sknera - odparł, przytulając mnie. Ponieważ lubiłam słuchać jego serca, położyłam głowę na jego klacie i zamknęłam oczy, pozwalając mu przeczesywać moje włosy. W końcu zasnęłam.

24 komentarze:

  1. Super!
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału :D:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ouu . Jak romantycznie się zrobiło . ;D Weź się tylko na któregoś zdecyduj ♥ Chcę NN . !

    http://one-direction-bejbe.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Akcja z mrówkami była niezła, końcówka słoodka :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ja tam jestem za louisem i harrym, ale sie porobilo z tymi chlopakami... JESTEŚ MOIM BOGIEM KOBIETO <3

    OdpowiedzUsuń
  5. kurcze kurcze kurcze, jest pięknie! I narobiłaś mi smaka na spaghetti, a już w wykonaniu Harrego to wgl, hahah :)

    OdpowiedzUsuń
  6. dziewczyno szacun. ;ukłon; jestem pod wielkim wrażeniem . powaga. Tylko czemu Monica nie jest z Lou.? XDDDD

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajne, fajne :D Ciekawe zakończenie ;)) Czyżby jednak Harry był wybrańcem?? <3
    Masz talent do pisania :*
    Pozdro, Anita :D

    OdpowiedzUsuń
  8. ONA MA BYC Z HARRYM!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! HARRY + MONICA <3!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. No właśnie! Ma być z Harrym !
    zajebiście piszesz ;>
    czekam na następny rozdział :)
    no i zapraszam do siebie
    http://livingdreamwith1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Haj! Więc tak, ja tam lubię kiedy wszystko nie jest takie oczywiste. Zabiegi Louisa i Harrego, a czasem i Liama wobec Moniki są dla mnie miłą rozrywką. Podoba mi się jak balansujesz postacią głównej bohaterki pomiędzy nimi trzema. Mimo iż początkowo moim faworytem był Harry teraz nie potrafię zdecydować do którego pasowała by lepiej. Harry jest słodki, Louis gorący, Liam kochany. Wiem, że pewnie presja innych odwiedzających zmusi cię do podjęcia decyzji ale przyznam się, że to ta niepewność sprawia, że opowiadanie jest dla mnie takie wciągające. Im dłużej to potrwa, tym lepiej! ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny rozdział! Czekam na ciąg dalszy!

    OdpowiedzUsuń
  12. możesz wysłać link z tym filmikiem,co ktoś w niego rzuca??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://www.youtube.com/watch?v=EXU7zZR0Z58 --> 1:03
      Tu jest gdy fanki rzucają w niego.
      Lena

      Usuń
  13. Świetny rozdział ;D
    Czekam na następny ;]]

    OdpowiedzUsuń
  14. Moim zdaniem bardziej pasuje do Lou, ponieważ Harry to takie dziecko, którym trzebaby się ciągle zajmować. A z Lou tworzyli by fajną parę :D

    OdpowiedzUsuń
  15. O Jezu. To jest Boskie. !!
    Jesteś Wspaniała, że piszesz to opowiadanie. <3
    Ciekawe czy Monica będzie z Harrym. ? ^^

    OdpowiedzUsuń
  16. To mój pierwszy komentarz na twoim blogu, choć czytam opowiadanie od dawna. Strasznie podoba mi się jak piszesz, masz wspaniałą wyobraźnie do wymyślania różnych ciekawych zdarzeń. Mam nadzieję że długo z nami zostaniesz i podzielisz się swoim talentem. Mnie podoba się połączenia Monica + Louis ale wiem że wybór należy do Ciebie. Zgadzam się z tym, że im dłużej bohaterka będzie singielką i nie zdecydujesz się na któregoś z chłopaków to będzie ciekawiej.
    Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy :)
    Lena.

    OdpowiedzUsuń
  17. Moje serce rośnie ^^ dziękuję za tak miłe wyrazy uznania, wciąż trudno mi jest uwierzyć, że ktoś to czyta, a co dopiero lubi... jesteście niesamowite i cieszę się, że komentujecie. Mam nadzieję, że są jeszcze oprócz Was inne osoby, które śledzą rozdziały. Nie bójcie się pisać... choć jestem wrażliwa na krytykę jak Harry, zgadzam się ją przyjąć. Tylko proszę, jeśli komuś się tutaj nie podoba, niech nie psuje innym humoru. Ja hejterom mówię NIE!

    OdpowiedzUsuń
  18. Mrówki ...Brr... Będę miała uraz do końca życia. Fajnie piszesz. Masz ogromna wyobraźnie. Czytam Twoje opowiadanie od początku i parę razy zdarzyło się żebym skomentowała. Czekam na nowy i zapraszam do siebie www.smileallthetimebaby.blogspot.com . Twój blog jest w moich polecanych ; ]

    OdpowiedzUsuń
  19. Zapraszam na przeczytanie mojego blog :)
    http://one-directionpl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zaszkodziłoby, gdybyś skomentowała mój...

      Usuń
  20. Jedno słowo - MIODZIO!

    OdpowiedzUsuń