środa, 1 lutego 2012

Rozdział 20 cz. 2

Wydałam ostatnią kasę na koncie, żeby wysłać sms do Livy: "ZAAKCEPTOWAŁ!". Kiedy zobaczyłam, że Lukas przyjął moje zaproszenie do znajomych, poczułam, że moje notowania towarzyskie wzrosły do ogromnych rozmiarów. To było jak wyróżnienie, na które nie każdy może zasłużyć. Cieszyłam się jak głupia, potem uczyłam na test z matmy, bo miłość nie usprawiedliwia spadku formy w szkole. Muszę trzymać poziom, skoro chcę w przyszłości iść na prawo. Wieczorem włączyłam komputer, żeby przeprowadzić wideorozmowę z Livy i Molly, byłam w kropce. Lukas onieśmielał mnie, a wiedziałam, że powinnam się do niego odezwać, zacząć rozmowę na przerwie czy coś... Na ekranie pokazały się ich pokoje: ten należący do Molly miał ściany wyklejone jej rysunkami, natomiast u Livy było pełno palących się tajemniczym światłem świec, które na tle ciemnych ścian prezentowały się naprawdę magicznie. Jej azyl był jednym z tych miejsc, w których czuło się jakąś niezwykłą, ale przyjemną energię. No, może nie każdemu się tak wydawało - większość to miejsce zwyczajnie przerażało. Molly właśnie pracowała nad kolejnym dziełem, więc była uwalana farbami i miała palce całe w graficie z ołówka (efekt cieniowania). Livy mocowała się z kotem, który wcale nie miał zamiaru zejść z nagrzanej klawiatury jej laptopa. Musiałam więc rozmawiać z czarną kulką futra, mówiącą jej głosem.
- Pojutrze masz urodziny, robisz imprezę? Chyba jesteśmy zaproszone, co? - spytała Molly, malując zamaszystymi ruchami pędzla jakieś kształty.
- Jasne, wpadajcie, ale to nie będzie żadna impreza. Niby kogo miałabym zaprosić? Po prostu wypożyczymy jakiś film, zamówimy pizzę i będziemy siedzieć przed telewizorem. Rodzice będą w domu, więc nawet nie mogłabym pomyśleć o urządzeniu hucznej biby - odparłam, wzruszając ramionami. Oczywiście, że chciałabym zrobić mega wypasioną zabawę urodzinową, ale kto by przyszedł? Musiałabym być popularna, czyli na przykład należeć do cheerleaderek albo umawiać się z jakimś ciachem.
- Jak to kogo? - zdziwiła się Livy. Zwaliła kota i spojrzała w kamerkę z udawaną powagą - A Lukas?
- Lukas zna mnie tylko z widzenia i właśnie w tej sprawie chciałam pogadać... co mam zrobić, żeby mnie zauważył, a jednocześnie nie zaszufladkował jako nachalną wariatkę?
- Na początek ubierz się porządnie. Nie, żebyś źle wyglądała teraz, ale spróbuj założyć coś bardziej kobiecego i trendy. Mogę ci pożyczyć moje magazyny z modą albo pójść z tobą na zakupy - zaproponowała Molly i uniosła kartkę, nad którą się trudziła. Przekrzywiłam głowę, ale nie byłam w stanie stwierdzić, co przedstawia ta praca.
- Dzięki, chyba tak zrobię. Możesz mi powiedzieć, co namalowałaś? Wygląda intrygująco...
- Walka serca z rozsądkiem. A to tu - wskazała ubrudzonym palcem jedną z plam. - To waga, na której ważą się argumenty każdej ze stron - wyjaśniła zadowolona z komplementu Molly.
- Bez urazy, ale ja tu widzę tylko jakieś kreski i kropki - odezwała się Livy, piekąc kawałek chleba nad świecą.
- To jest abstrakcja - prychnęła Molly i wyszła umyć ręce. Zostałyśmy same z Livy.
- On patrzy ci w oczy dłużej, niż pięć sekund. Może wpadłaś mu w oko? - zasugerowała, a ja drgnęłam.
- Tak uważasz? Uśmiechał się do mnie...
- No widzisz, to coś znaczy. Ajjj, wiedziałam, że w końcu kogoś sobie znajdziesz!
- Przez ciebie się jeszcze bardziej cieszę! Jak sobie wyobrażę, że jestem jego dziewczyną.... wow. Dobra, muszę kończyć, do jutra w szkole - powiedziałam i się rozłączyłam. Poszłam spać z wielkim bananem na twarzy, myśląc tylko o tych niesamowitych ciemnobrązowych oczach. Następnego dnia wstałam wcześniej, żeby mieć więcej czasu na wybranie czegoś ładnego do ubrania i zrobienie delikatnego makijażu. Kiedy mama weszła na górę, żeby mnie obudzić, byłam już dawno na nogach. Była zdziwiona, ale nic nie powiedziała. Znając ją, już dawno się domyśliła, co jest na rzeczy, ale zachowywała to w tajemnicy. Cała mama. Połknęłam śniadanie w okamgnieniu i poleciałam na przystanek. Byłam podekscytowana, nie mogłam usiedzieć w miejscu. Stojąc w autobusie słuchałam komplementów od Livy, jak to ja się odstawiłam i w ogóle. Niestety, reszta moich "znajomych" ze szkoły chyba nie podzielało jej zdania. Wytykali mnie palcami i szeptali między sobą, naśmiewając się. Skoro uznawali mnie za kujona, wizerunek ładnej dziewczyny wcale im nie pasował. Ja czekałam jednak na opinię tylko jednej osoby. Zobaczyłam go przy stoliku szkolnej elity, czyli tych najładniejszych, najbogatszych i najbardziej wysportowanych. Mądrość i inteligencja dla nich się nie liczyły, ale nie uczyli się najgorzej. Gorzej było z zachowaniem, ich pyskatość i wyniosła postawa doprowadzała nauczycieli do szału. Jednak Lukas nie wyglądał na takiego, co by się znęcał nad innymi. Sprawiał wrażenie spokojnego i wrażliwego gościa, wręcz idealnego materiału na chłopaka. Stałam pod ścianą i wpatrywałam się w niego. Obecna przy stoliku Eva zauważyła to i szturchnęła go w ramię, szepcząc mu coś do ucha. On uśmiechnął się i spojrzał w moją stronę. Omal się nie przewróciłam, ale zebrałam w sobie całą odwagę i nieśmiało mu pomachałam. Ku mojemu zdziwieniu odmachał mi cały stół! Najpopularniejsze osoby w szkole okazały mi zainteresowanie... to było coś pięknego.
- Monica, chodź do nas na chwilę! - zawołała Lauren, a ja zaczęłam się zbliżać do nich, modląc się, bym się nie przewróciła po drodze. Stanęłam naprzeciwko Lukasa, z bliska był jeszcze bardziej niesamowity. Uśmiechnęłam się do niego i ledwo ustałam na nogach, kiedy odwzajemnił uśmiech, ukazując idealnie równe zęby i spoglądając mi prosto w oczy.
- Jak mogę wam pomóc? - spytałam lekko drżącym głosem. Aż się na siebie wkurzyłam, że mnie tak wzięło.
- Dasz nam swój referat z angielskiego? Nie mamy weny, a ty jesteś taka mądra... - odezwał się George, szkolny mistrz w biegach długodystansowych. Wszystkie dziewczyny skrycie wzdychały do tego przystojnego, umięśnionego osobnika. A on sprawił mi komplement, za takie coś można zabić! Wyciągnęłam zeszyt i pozwoliłam im przepisać część. Pomogłam także wymyślić, co jeszcze mogą zamieścić w swoich pracach. Podziękowali, oddali zeszyt, ja odwróciłam się i zaczęłam iść w stronę klas.Wtedy usłyszałam:
- No dawaj, idź!
- Myślisz, że to dobry pomysł? Ona pewnie się domyśli...
- Niech idzie! Zobaczysz, będzie fajnie - ktoś przy ich stole się poruszył, usłyszałam za sobą kroki. Nagle ktoś złapał mnie za rękę. Obróciłam się i stanęłam twarzą w twarz z Lukasem.
- Hej, Monica... może miałabyś ochotę pójść z nami na lody po szkole? - zamurowało mnie.
- Eeee... jasne, czemu nie. Z przyjemnością - uśmiechnęłam się, a serce waliło mi jak młot.
- To widzimy się po lekcjach. Będziemy czekać przy głównym wejściu - rzucił na pożegnanie i wrócił do znajomych. Ci zaczęli bić mu brawo i klepać po plecach. Odnalazłam Livy i prawie piszcząc powiedziałam:
- Lukas zaprosił mnie na "prawie randkę"! - koleżanka zrobiła dziwną minę.
- Co niby ma znaczyć słowo "prawie"? To w końcu randka czy nie?
- No tak jakby, nie będziemy sami. Idę z całą ekipą. Z najpopularniejszymi ludźmi w szkole! Szczęściara ze mnie, co nie? Mogłaś ze mną tam wtedy być, ciebie też by zaprosili.
- To baw się dobrze. I postaraj się go poderwać! - kazała mi Livy i razem poszłyśmy na lekcję. Robiłam notatkę, kiedy na mojej ławce zauważyłam karteczkę z narysowanym na niej Pokeballem, opatrzonym wymownym napisem: PIKACHU. Tak, kwaśne żarty moich kolegów z klasy. Gdyby wiedzieli, że weszłam do elity... Chociaż znając Evę, wszystko już wypaplała. W końcu to jedna z największych plotkar w szkole. Po zajęciach poszłam w umówione miejsce, faktycznie tam na mnie czekali. Wyglądali jak gwiazdy, czułam się zaszczycona. Podczas spaceru poprosili mnie, żebym robiła im zdjęcia i dała spisać jakieś tam lekcje. Dziewczyny powiedziały mi, że świetnie się ubrałam i zazdroszczą mi urody, chłopcy im przytakiwali, pokazowo gwiżdżąc. Tak się cieszyłam, to było jak cudowny sen, z którego nie chciałam się wybudzić. Doszliśmy do kawiarni, chyba najdroższej w mieście. Piper zamówiła dla wszystkich desery lodowe, których przybranie kosztowało chyba więcej od samych lodów. Zastanawiałam się, jak to jest być bogatym. To z pewnością musiało być świetne uczucie. Usiadłam obok Lukasa, przysłuchując się rozmowie. Tematem był zbliżający się szkolny bal, na który czekało się cały rok, i który był najważniejszym wydarzeniem w roku. Mówili o tym, w co się ubiorą i z kim na niego pójdą. Skuliłam się na krześle, zakłopotana.
- A ty z kim idziesz? - zadała pytanie Lauren, a wszyscy obecni wbili we mnie wzrok.
- Nikt mnie nie zaprosił - wymamrotałam zawstydzona. - Nie wiem, czy w ogóle powinnam pójść...
- Absolutnie powinnaś! Nie ma mowy, żebyś opuściła taką imprezę! - powiedziała zdecydowanym tonem Piper, a przyjaciele przyznali jej rację.
- Lukas, może ty z nią pójdziesz? To taka świetna dziewczyna, szkoda, żeby była sama w taki dzień - odezwał się Ben, a ja wytrzeszczyłam oczy, zdumiona. Lukas zamyślił się, a koledzy puszczali mu oko, pomagając mu rozwiać wątpliwości. Chłopak spojrzał na mnie.
- Poszłabyś ze mną na ten bal? - spytał, a ja pewnie porządnie się zaczerwieniłam, bo dziewczyny zachichotały, szepcząc między sobą.
- Oczywiście - przyjęłam propozycję z uśmiechem. Czułam słodki smak wygranej, miałam tego chłopaka w garści. Wystarczyła chwila, żeby rozwinąć tę znajomość. Niech tylko powiem Livy i Molly... Z zamyślenia wyrwał mnie dzwonek telefonu. Mama kazała mi wrócić, bo musiała pojechać z tatą do sklepu, a nie mogła zostawić Matthew samego w domu. Pożegnałam się i opuściłam lokal. Przez szybę zauważyłam, że wszyscy się z czegoś śmieją. Szkoda, że nie wiedziałam, co ich tak rozbawiło. Jednak był to bardzo udany wypad. W domu, kiedy Matt zasnął, zadzwoniłam do Livy i zrelacjonowałam jej przebieg spotkania. Aż nie mogła uwierzyć, że Lukas zaprosił mnie na bal! Ale tak, za dwa tygodnie miałam tańczyć w JEGO ramionach, patrząc w te oczy, na ten uśmiech... Jeśli to się nie nazywało szczęściem, to ja nie wiem! Dzień moich urodzin, czyli sobota, minął całkiem zwyczajnie. No, może z wyjątkiem maili z życzeniami od całej elity, w tym Lukasa (fhghgiwejgo;ghkw!!!!!!!!!). Wieczorem stanęłam nad tortem z szesnastoma świeczkami. Przytuliłam moje dwie koleżanki, nachyliłam się i zamknęłam oczy. Pomyślałam życzenie.

"Chcę, żeby zakochał się we mnie idealny dla mnie chłopak, dla którego byłabym całym światem..."

Otworzyłam oczy i zdmuchnęłam wszystkie świeczki. Poczułam jakąś nieopisaną siłę, jakby ktoś wysłuchał moje życzenie i dał mi znak na potwierdzenie swojej obecności. Miałam szesnaście lat. I czekał mnie bal, na którym miałam pojawić się z... tym jedynym? W następne dni biegałam po centrach handlowych i różnych sklepach, w celu wyszukania i kupna pięknej sukienki. W szkole przerwy zamiast na podłodze pod klasą spędzałam przy ICH stole, słuchając najnowszych plotek, obgadując innych uczniów, pomagając im w lekcjach i przyciąganiu uwagi Lukasa. Nie mówił za dużo, ale uśmiechał się, więc byłam zadowolona. Zgodziłam się nawet na sesję zdjęciową, bo stwierdzili, że każda szanująca się dziewczyna ma przynajmniej jedną sesję na koncie. Dzień balu zbliżał się nieubłaganie, kiecka była już kupiona (pastelowy róż, do kolan, lekka i zwiewna), partner zaklepany. Ignorowałam wszelkie docinki ze strony ludzi z klasy, przestali oni mieć dla mnie jakiekolwiek znaczenie. Za rok miałam ich na zawsze opuścić i wszyscy prawdopodobnie o sobie zapomnimy. Doczekałam się. Nastał TEN wieczór. . Stałam przed lustrem i przyglądałam się sobie. Nie wyglądałam źle, sukienka dobrze na mnie leżała. Mimo okularów, pryszczy i aparatu byłam godna pójść na bal z Lukasem. Do pokoju wszedł tata i z zaskoczenia pstryknął mi zdjęcie.
- Jestem dumny z tak ślicznej córki. Mała Monica dorasta...
- Oj, przestań, tato - powiedziałam i przytuliłam go. Porządnie się wzruszył, jak prawdziwy ojciec. Zawiózł mnie pod budynek szkoły, uczniowie wchodzili do sali gimnastycznej, skąd dobiegała muzyka. Wysiadłam z samochodu i ruszyłam w stronę drzwi. Widziałam migające, wielokolorowe światła, wszystko było takie perfekcyjne, dokładnie takie, jak sobie wymarzyłam. Nie widziałam nigdzie Lukasa, ale elita musi mieć wielkie wejście, połączone z iście gwiazdorskim spóźnieniem. Poszłam więc do Livy i Molly, wyglądały bardzo ładnie w swoich sukienkach. Livy miała na sobie czarną, ozdobioną ciemnozielonymi piórami kreację, a Molly wiśniową z czarnym paskiem. Po 40 minutach zobaczyłam mojego partnera z ekipą. Podeszłam do nich, akurat się z czegoś śmiali.
- I jest nasza gwiazda! Ale się wychuchałaś, kurde!
- Monicaaa, co za kiecka.
- Jesteś, już myśleliśmy, że nie przyjdziesz - powiedziała Piper z szerokim uśmiechem. Wydał mi się jakoś dziwnie udawany, ale może to przez to światło... - Lukas chciał ci coś powiedzieć.
- Naprawdę? - spytałam, w myślach drąc się "Taaaaaaaak!". - Chłopak podszedł i złapał mnie za ręce, kolana mi zmiękły, miałam wrażenie, że się zapadam w parkiet. Zobaczyłam, że wszyscy wokoło wyciągają telefony i kamerują. Tak, uwiecznią tę piękną chwilę!
- Monica, jesteś jedyna w swoim rodzaju - zaczął, a z ust paru osób wydobył się nerwowy chichot. Zazdrośnicy... Ludzie zbierali się, zainteresowani całym zdarzeniem. Patrzyłam w oczy Lukasa. - Zanim cokolwiek zrobię lub powiem, chcę wiedzieć, czy ty też coś do mnie czujesz.
- Lukas, ja... ty mi się bardzo podobasz i chyba... się w tobie zakochałam - mówiłam całym sercem. 
- Za to ja... hahahahhaha! - wybuchnął głośnym śmiechem, a wszyscy mu zawtórowali. W tłumie zobaczyłam twarz Livy, zakryła sobie usta i kręciła głową. Nie rozumiałam, co się dzieje.
- Matko, dziewczyno, ale ty jesteś łatwowierna i naiwna! - wykrzyknęła Lauren, pokładając się ze śmiechu.
- Nie czuję do ciebie kompletnie nic, nie jesteś w moim typie - powiedział Lukas, a ja czułam się martwa.
- Mało powiedziane! Jesteś brzydką, nudną kujonką! Dałaś się nabrać, uwierzyłaś, że możesz wejść w wyższe sfery i znaleźć sobie chłopaka - mówił George, otrzymując spore poparcie od męskiej części.
- Przejrzyj na oczy: jesteś kaszalotem i nikt nigdy cię nie będzie chciał. Jesteś tylko od ściągania - ogłosił Lukas, uśmiechając się perfidnie. To nie był ten uśmiech, który kochałam... oszukali mnie.
- Jak mogliście - wykrztusiłam i wybiegłam z sali, słysząc za plecami śmiechy i wyzwiska. Czym sobie na to zasłużyłam? Ale może i mieli rację, przecież byłam brzydka i wszyscy ode mnie spisywali prace domowe. Wróciłam pieszo, padał deszcz, zmokłam i zmarzłam. Rozłożyło mnie na dwa tygodnie, ale jak wróciłam, wszyscy i tak pamiętali. Nie mogłam się pogodzić z porażką, ale dzielnie chodziłam do tej okropnej szkoły, byleby zdobyć dobre oceny. Złamane serce bardzo boli, wciąż skakało na widok Lukasa, choć wewnętrznie do nienawidziłam za to, co mi zrobił. Miałam wspaniałe świadectwo, zaczęły się wakacje. Następny rok szkolny spędziłam na leczeniu mojego roztrzaskanego serduszka. Cały rok. Dobrze, że Lukas już skończył szkołę i nie musiałam go codziennie oglądać. Kolejne wspaniałe świadectwo, dobry wynik egzaminu, dostałam się na studia prawnicze w Manchesterze. Wakacje spędziłam na doprowadzaniu siebie do perfekcji: dieta, dermatolog, cała rodzina zrzuciła się na operację laserową oczu. Pierwszy dzień na uczelni, poznawałam uczelniane zakamarki. Nagle natknęłam się na znajomą grupkę. O nie. Nie... Lukas zmierzył mnie wzrokiem, reszta zrobiła to samo. Poznali mnie, mimo wszelkich zmian.
- Wciąż jesteś brzydka - oznajmił chłodno, a rany na moim sercu ponownie się otworzyły.
- Nie znajdziesz takiego, co szczerze ci powie, że jest inaczej. Nieważne, co ze sobą zrobisz. Pogódź się z tym - powiedziała Piper i zaśmiała się przenikliwym głosem. Po co miałaby kłamać? Wróciłam do domu w nędznym humorze, włączyłam telewizor. Akurat leciał X-Factor, wyniki jakiegoś tam bootcampu. Patrzyłam na dwie grupy, chłopaków i dziewczyn. Któreś z nich odpadnie... szkoda.
- Zdecydowaliśmy się umieścić was w dwu oddzielnych grupach - usłyszałam głos jurora. Chłopcy po prawej rzucili się na siebie. Nie znają się, a już taka wspólna reakcja... Zainteresowałam się i postanowiłam oglądać dalej. Śledziłam losy One Direction w każdym kolejnym odcinku. To byli prawdziwi przyjaciele, wspaniali chłopcy, tacy dobrzy dla innych. Zajęli tylko 3 miejsce, ale to wielki sukces. Dowiedziałam się, że mieszkają obecnie w Londynie i pracują nad płytą. Ja również miałam opuścić Manchester, zamieszkać sama we własnym mieszkaniu, gdzie zaczęłabym nowe, dorosłe życie. Wtedy wpadłam na pomysł. Jeśli mam kiedykolwiek zaufać chłopakowi, to tylko któremuś z tego zespołu. Oni swoimi czynami pokazują, jacy są, to nie pozerzy, jak Lukas. Muszę ich poznać, to moja jedyna szansa na usłyszenie prawdy o sobie. Mogę się mylić, mogę znów się zawieść... ale muszę spróbować. Ten ostatni raz poświęcić całą siebie, by dowieźć swej wartości. Na tym boisku nie mam już nic do stracenia. Jedyne, co będę chronić, to miłość. Nie zakocham się w kimś, jeśli ten ktoś nie będzie kochał mnie. Serce nie zniesie kolejnego złamania, kolejnego oszustwa. Być może ja nie zasługuję na miłość? A co, jeśli tak jest...

*

Otworzyłam powoli oczy, kręciło mi się w głowie. Obraz był zamazany, ale to z pewnością była szpitalna sala. Chyba nawet ta sama, na której leżał Liam, kiedy go postrzelono. Miałam okropny sen... nie, to nie był sen, to był nawrót paskudnych, bolesnych wspomnień. To powinno zostać tam, w Manchesterze, a nie prześladować mnie w Londynie. Ale nie miałam na to wpływu. Poruszyłam głowę, żeby się rozejrzeć. W pomieszczeniu było dość ciemno, w rogu tliła się lampka. Przy ścianie obok łóżka stał fotel, a na fotelu... spał Louis. Co on tu robi? Przecież powinien być teraz na koncercie... Teraz, a która jest godzina? Jaki dzień? Ile byłam nieprzytomna, chwilę, dłużej? Co się w ogóle stało? Gdy się tak gorączkowo zastanawiałam, Lou poruszył się w siedzeniu. Jeszcze raz na niego spojrzałam. Spał tak spokojnie, słodko, łagodnie. Odkryłam, że widok ten mnie rozczula, a jednocześnie napawa radością. Nagle chłopak otworzył oczy. Niebieskie, przejrzyste, ale ciepłe. Czemu teraz wszystko widziałam tak wyraźnie?
- Monica, całe szczęście - zerwał się, by mnie przytulić. Jednak zawahał się, chyba mocno byłam poturbowana. A tak, ktoś mnie zepchnął ze schodów... Louis wziął moje ręce w swoje i przytknął do ust. - Zepchnęli cię ze schodów, uderzyłaś skronią o jeden ze schodów i straciłaś przytomność. Mogłaś zginąć.
- Lou, jak się cieszę, że cię widzę - powiedziałam szczerze. Widziałam, że on się martwi. Pogładziłam go po policzku, jak wtedy, gdy ratowali mnie i Nialla. Spojrzeliśmy sobie w oczy, wreszcie nikt nam w tym nie przeszkodził. Poczułam coś... kazałam mu jechać do domu i się wyspać, a ja zostałam sama w szpitalnym łóżku. Z mętlikiem w głowie. Bo to, co poczułam, było właśnie TYM uczuciem. Zakochałam się w Louisie Tomlinsonie. A to nie powinno się zdarzyć. Czy moje serce znów będzie krwawić?

I skończone. Ufff. 5 godzin pracy. No, może 6. Świętuję ponad 20 000 wejść. Proszę WSZYSTKIE czytelniczki, by skomentowały. Chcę wiedzieć, dla ilu osób piszę. Dobranoc ;*

64 komentarze:

  1. nareszcie ile można było ;p cudny rozdział ;p kiedy kolejny ? ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Yaay!! Dodałaś <33 Smutny rozdzialik... Ale jak zwykle świetny!! Czekam na NN!

    OdpowiedzUsuń
  3. o nie :( Chciałam żeby ona była z Harrym, nie nie nie!:(
    świetneee!♥ czekam na kolejną notkę :')

    OdpowiedzUsuń
  4. czekam na kolejna notke <3 :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny rozdział :) mam nadzieje ze będziesz z Lou :* kocham twoje opowiadanie :) Z. <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział <3 czekam na następny :)
    - kaja.:*

    OdpowiedzUsuń
  7. jesteś najlepsza ! ; *

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja jestem za Louis'em, wydaję mi się że Monica do niego pasuje. Oby tak dalej, piszesz naprawdę ciekawie i twoje opowiadanie czyta się tak lekko, że aż nie chce się przestawać. Dziennie wchodzę na twojego bloga z 6 razy aby sprawdzić czy już wstawiłaś nowy rozdział, tak strasznie się niecierpliwie. :)
    Lena

    OdpowiedzUsuń
  9. Wiedziałam, że kiedyś to musi się stać. W sumie może i lepiej, że to Louis ale prawdę powiedziawszy gdzieś w środku tłucze się pytanie czy aby na pewno (zważając na to, że lubisz kombinować :)) tak to się skończy. Jeśli jednak się mylę z przeczuciami i jest to ich początek pewnie nie obejdzie się bez jakiejś akcji ;)

    Coś czuję, że dużą część wejść wbiłam na licznik ja- ta od długich komentarzy.
    Może tym razem dodasz kolejną notkę szybciej? Chyba nie zdołam czekać na następną tyle czasu :) Zdaję sobie sprawę, że wyciosanie notki nie jest takie proste. Tobie pisanie jej zajmuje ok 6 godzin, mi przeczytanie jakieś 5 min ale serio! Nie wytrzymam!;D

    [ Myślałam wcześniej, że piszesz z wyprzedzeniem ale widocznie mi się wydawało :] ]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. akurat tu walczyłam z brakiem weny pisarskiej, tzn. miałam pomysł, ale słów zabrakło XD ale faktycznie, zwykle koło 4-5 godzin pracy schodzi. Wszystko dla Was!

      Staram się pisać długie rozdziały i zwykle jest tak: zaczynam, mam pustkę w głowie, piszę, piszę, a kiedy jest już późno i siedzę którąś z kolei godzinę i jestem zmęczona, to wtedy mnie nachodzi wena ;D

      Usuń
    2. Na początek przyznam się po cichutku, że za każdym razem bardzo się cieszę kiedy w jakimś stopniu zostaje wyróżniona otrzymaniem odpowiedzi na komentarz ;)
      Jeśli chodzi o wenę, dobrze wiem co to znaczy jej brak.
      Miałam z tym do czynienia nie raz, ale musisz przyznać, że rosnąca liczba wejść na bloga po części zmusza do wzięcia się w garść.
      Też zawsze zastanawiam się dlaczego wena przytrafia się wtedy kiedy np. nie mam na czym jej utrwalić albo jak jestem zmęczona(czyt. zasypiam)!

      Żałuję, że nie przeczytałam książki(muszę to w takim razie nadrobić) jednakże w jakimś sensie poznałam już chyba twój sposób pisania( bazujesz na akcji i nie oczywistości, bohaterowie wiedzą więcej niż myślimy ;)). Napisałaś, że nie rozumiesz zdziwienia co do planu Moniki. Myślę, że niektórych rzeczy po prostu człowiek nie zapamiętuje w czasie czytania, a poza tym w przytoczonym zdaniu jest zawarte to, że ona wiedziała gdzie oni mieszkają, a nie to, że szukała ze względu na nich. Wychodzi na to, że Monika nie jest całkiem niewinna bo można podciągnąć to pod skrupulatne spełnianie postawionego sobie zadania. To trochę przerażające ;D
      Już nie mogę się doczekać co będzie dalej! ;)

      Usuń
    3. Akurat to był przypadek, że znalazła dom naprzeciwko XD Miała tylko jak zwykła fanka spotkać ich przypadkowo na ulicy i zagadać, tak tylko, przelotna znajomość. Tak się złożyło, że znalazła w nich przyjaciół, przy których prawie zapomniała o swoich obawach. To nie jest realizowanie jakiegoś planu (zagłady świata, haha)!

      Usuń
  10. Nawet nie wiesz, jaka była moja radość, gdy ujrzałam, że coś napisałaś. Czekam na następny rozdział .. < 3

    OdpowiedzUsuń
  11. Jezuuuuu... TO JEST TAKIE WSPANIAŁE !!!
    Dodawaj już niedługo następny . Proszę cię . Nie każ nam czekać !

    OdpowiedzUsuń
  12. O jej ! To było świetne, na prawdę świetne ! Kurczę, ten wątek Monici w przeszłości bardzo mi się spodobał, może temu, że czuję się podobnie, ale w każdym razie, na prawdę świetny rozdział ! Oczywiście czekam na następny, na prawdę nie mogę się doczekać! :) Od razu jak zobaczyłam na pulpicie, że coś napisałam, nie mogłam się powstrzymać, od razu musiałam to sprawdzić :3

    No, w każdym razie, jest świetnie, czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nareszcie jest następny.Fajnie ,że wybrałaś Lou . Jak na razie jest sdkfjskhnksdjhnvksh ! Kocham to ! ♥

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny rozdział. Czekałam na niego. Już nie mogę się doczekać co będzie dalej.
    ALe ja miałam nadzieje, że Monica będzie z Harrym a nie Lou. :'(

    OdpowiedzUsuń
  15. Baardzo fajnie piszesz i dobrze, że w końcu Monica zdecydowała się na Lou ;) Mam nadzieję, że Harry nie będzie miał złamanego serduszka i wymyślisz mu jakąś dziewczynę xD

    OdpowiedzUsuń
  16. Prosiłaś wszystkie czytelniczki o komentarz.. więc proszę, ale ja się rozpiszę.Wybacz.. ;D
    Cóż ten rozdział zaliczam do tych z serii najlepszych tak jak wszystkie pozostałe rozdziały, które tu umieściłaś.. ;D
    Ymm.. jestem w szoku, że właśnie tak Monica postanowiła ich poznać, że to był jej cel, a nie przypadek. Ale to przynajmniej wyróżnia Twoje opowiadanie spośród wielu, wielu innych. Jestem ciekawa czy chłopcy dowiedzą się prawdy!
    A co do Louisa.. TAAK! Dziewczyno spełniłaś moje marzenie, bo byłam za Louisem, ale wiesz jakbyś im tam jeszcze troche pomieszała lub dodała troche akcji(co na pewno zrobisz) się nie obrażę.. ;d tak jak reszta czytelniczek.
    Znowu życzę WENY i duużo CZasu na pisanie.. ;d
    miłego dnia!

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetne jak zawsze :*
    Chciałabym ci podziękować za to że ciężko pracujesz na nasze 5 minut przyjemności :) Doceniamy to :*
    Dodaj następny rozdział jak najszybciej Pozdrowienia:*
    Emily

    OdpowiedzUsuń
  18. Ten rozdział jest WSPANIAŁY ;D
    Czekam na kolejny....

    OdpowiedzUsuń
  19. Świetny rozdział ;)
    Uwielbiam twoje opowiadanie i za każdym razem nie mogę doczekać się następnego rozdziału ! ; *

    OdpowiedzUsuń
  20. Świetnu rozdział :* Mam nadzieję że next bd niedługoo. Ja osobiście uważam że Monica powinna być z Louis'em <3. Proooooszę dodaj następny jak najszybciej !!! <3

    OdpowiedzUsuń
  21. Bardzo dobry rozdział.Szczególnie powrót do przeszłości.Czytam i czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  22. Długo nie dodawałam komentarzy. Przepraszam...
    Wreszcie wszystko rozumiem! (Nie żebym wcześniej nie czaiła)
    Bardzo mi się to podoba, całe opowiadanie jest świetne.
    Kocham twoją twórczość! Czekam na next : D

    OdpowiedzUsuń
  23. Nieeeeeeeee!!! ;((( Ona ma być z Harrym no weź :(
    Kocham Cię!!! Ale prosze Harryyy! ♥

    OdpowiedzUsuń
  24. Liam, Niall i Harry wiedzą o wszystkim, co się zdarzyło w Manchesterze. Nie piszę o wszystkim, bo lubię, jak nie wszystko jest wiadome ^^ Pamiętacie rozmowę Harry'ego i Liama, oni mieli na myśli właśnie tę historię z życia Monici. W pierwszym rozdziale napisałam "Wiedziałam, kto tam mieszka. Wiedziałam, zanim znalazłam ofertę (...)", więc nie do końca rozumiem zdziwienie niektórych. Jeśli czytałyście uważnie, 20 rozdział powinien wszystko wyjaśnić i ułożyć się w spójną całość z pozostałymi. Coś się wydarzyło, bo kiedyś... na tym polega istota opowiadania. Do 14 lutego zostało trochę czasu, mam już kilka pomysłów na ciekawe wydarzenia, co jakiś czas dam jakąś wskazówkę. Moje opowiadanie ma schemat trochę jak kryminał typu "I nie było już nikogo" A. Christie. Wszystko wyjaśnia się późno, ale dzięki temu czytelnik jest zmuszony do samodzielnej analizy. Która z Was czytała tę książkę, to wie, co mam na myśli. Nowy rozdział zacznę jutro, postaram się jutro dodać. Ale nie myślcie, że jak Monica zakochała się w Lou, to już pójdzie z górki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Wiedziałam, kto tam mieszka. Wiedziałam, zanim znalazłam ofertę (...)", hmm.. tzn. ja miałam całkiem inne wyobrażenia o tym, dlatego to u mnie wywołało zdziwienie.
      Ja myślałam, że to jakoś z pracą było powiązane, a nie z przeszłością. No ale to były moje wyobrażenia.

      Usuń
  25. Jakie śliczne ;*** Boże, już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału. <333 Louis i Monica mają być razem! Proszę.... ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  26. Nie no świetne jestem w szoku że tak można świetnie pisać ;p i wcale się tu nie podlizuje ! hah i ona ma być z Louisem! proszę ;) Gratuluje tylu wejść ^^
    ( http://ineedthat-onething.blogspot.com/ )

    OdpowiedzUsuń
  27. Świetny rozdział :)
    Już nie potrafimy się doczekać następnego :*
    Pisz, bo naprawde ciekawie prowadzisz fabułę <3
    Biedna Monica :(
    Nas oczywiście musisz policzyć jako dwie :*

    OdpowiedzUsuń
  28. dziewczyno masz talent ! nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ;-D

    OdpowiedzUsuń
  29. WoW Dziewczyno.!!
    Jestem w szoku, genialny odcinek jak i całe opowiadanie.! ;)

    OdpowiedzUsuń
  30. Rozdział świetny.. xd
    Najważniejsze to uświadomienie sobie własnych uczuć, cieszę się, że twoja bohaterka ma to już za sobą.. Mam nadzieję, że to coś trwałego..( Miło, że okazał się "tym" Louis, a nie..) tylko czy Monica jest trwała emocjonalnie..? Z całego opowiadania ja wyciągam wnioski, że jest raczej rozchwiana( moja subiektywna ocena), więc wszytko może się jeszcze zmienić.. Właściwie sama nie wiem, to jest fascynujące i trudne do przewidzenia.. Twoje pomysły są trudne do przewidzenia.. xd Życzę ich jak najwięcej..;)
    Fantastyczna kreacja bohatera..;)
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie.. ;)

    OdpowiedzUsuń
  31. Genialny rozdział, faktycznie pomogła mi ta retrospekcja w zrozumieniu Monici jeszcze lepiej. Świetne, czekam na kolejny ; 33

    OdpowiedzUsuń
  32. Świetne ! Czytam tego bloga od wczoraj i strasznie mi się podoba :D ! ♥

    OdpowiedzUsuń
  33. Dlaczego ona nie może być z Harrym?? Mam nadzieję, że Loczek jeszcze o nią zawalczy. :D

    OdpowiedzUsuń
  34. świetnie ! czekam na kolejny ! ~ Klaudia ♥

    OdpowiedzUsuń
  35. jeeeejjj. ale ma straszną przeszłość :o Lukas - grr wróg nr.. 3? XD
    aleto nie Louis miał być tym jedynyyym!... :< ale i tak świetnie piszesz. ^^
    czekamy na więcej! ;)

    OdpowiedzUsuń
  36. Jesteś genialna! Dziewczyna masz talent! Wykorzystaj go! Czekam na następny... :D

    OdpowiedzUsuń
  37. Ej... bo mi się wydaje, że spaprałam końcówkę ;/ było późno i musiałam wyłączyć kompa, a miałam coś jeszcze dopisać, dopracować... jak sądzicie?

    Jeśli chodzi o częstotliwość dodawania: w tygodniu co 2, 3 dni (szkoła -.-). O ile będę mogła, to w każdy piątek i sobotę, a może i niedzielę do południa będzie kolejny rozdział, jeśli nie będę miała dużo nauki, oczywiście. Mam w tym roku egzaminy, w szkole strasznie cisną, ojciec wymaga (ten z opowiadania to tata-marzenie), mam konkursy. Nie dręczcie mnie rozpaczliwymi prośbami, staram się!

    OdpowiedzUsuń
  38. Zajebiście. ; p <3

    OdpowiedzUsuń
  39. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  40. wspaniały! czyta się jednym tchem. a to wspomnienie.. po prostu brak mi słów. :D
    zapraszam do siebie: http://moments-in-love-onedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  41. zaje*ste, masz talent bez kitu xd mam nadzieje ze szybko dodasz nn bo twoje opowiadanie jest swietne ;)

    OdpowiedzUsuń
  42. ja czytam !!.. i bylo niesamowte ! ale tak jak twoj kazdy rozdzial :)) ~ś

    OdpowiedzUsuń
  43. Wybacz, że dopiero teraz komentuję, czytałam twoje opowiadania od początku ale coś mi się zepsuło i nie mogłam ale teraz mogę więc mówię cudne opowiadanie, najbardziej podobał mi się rozdział o porwaniu, chciałam jeszcze dodać aby fajnie było aby Lucas powrócił i przez to, że monika zna One Direction chciałby z nią chodzić a ona by go wyśmiała

    OdpowiedzUsuń
  44. Mam w planach coś w tym stylu ^^ nie chciało mi się dzisiaj pisać, sorry XD wolę czytać Wasze comments, tyle ich... no, ale jutro się postaram. Za to mój ulubiony rozdział hmm chyba ten, co zabiłam Hazzę, bo się wczułam i miałam tę scenę przed oczami, masaaaaakra ;D

    matko, ale mam zryty łeb

    OdpowiedzUsuń
  45. nie, nie , nie !
    ona musi być z Harrym . ! ! ; D

    OdpowiedzUsuń
  46. Twoje opowiadanie jest świetne!! Najbardziej chyba podobał mi się rozdział z porwaniem i flashback. Pisz szybko nexta bo już nie mogę się doczekać!!! Opowiadanie czytam od jakiś 2 tygodni, bo dopiero niedawno je znalazłam, a już się wkręciłam. Pozdrawiam
    xx

    OdpowiedzUsuń
  47. Super rozdział, świetnie piszesz. Ja dopiero zaczynam i była bym wdzięczna gdybyś odwiedziła moje opowiadanie i w komentarzach informowała mnie o nowościach ;) link -> http://be-loved-by-you.blogspot.com/ Pozdrawiam Viki

    OdpowiedzUsuń
  48. Fajny rozdział, tylko wolałabym, żeby zakochała się w Hazzie ;/

    OdpowiedzUsuń
  49. suuper! jednak ja jestem z Harrym ;d

    OdpowiedzUsuń
  50. Louis, Louis Louis....... TAK !!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  51. Właśnie zabieram się za czytanie następnego rozdziału i modlę się żeby ona rzeczywiście była z Louis'em......jeśli tak to jesteś wspaniała :**

    OdpowiedzUsuń
  52. Kurde dziewczyno podziwiam Cie !
    Fabuła genialna , czekam z zapartym tchem na nastepny rozdział .
    Mam nadzieje , że Monic wybierze loczka ;D

    OdpowiedzUsuń
  53. TAK! Lou! <3 i tak właśnie miało być!

    OdpowiedzUsuń
  54. Swietny rozdzial ale moim zdaniem Monica powina byc z Harrym...

    OdpowiedzUsuń