Jak leki przeciwbólowe puściły, miałam wrażenie, że ktoś traktuje moją głowę wiertarką. Musiałam mocno rąbnąć o ten marmur, skoro teraz tak mnie łeb napierdalał. Ból zagłuszał myśli i nie mogłam się na niczym skupić, więc rozpamiętywanie tamtej chwili z Louisem było póki co bezcelowe. Wciąż miałam cichą nadzieję, że to wcale nie miłość, a jedynie silniejsza reakcja z powodu szoku pourazowego. On był pierwszą osobą, jaką zobaczyłam po przebudzeniu, w dodatku to mój dobry przyjaciel. Nic dziwnego, że zareagowałam z takim entuzjazmem. Tak przynajmniej staram się uważać. Rano przyszedł do mnie lekarz, porozmawiałam z nim i dowiedziałam, co się stało. Gdy upadłam i straciłam przytomność, ktoś zadzwonił po karetkę i przywieziono mnie do szpitala. Prześwietlono mi głowę i odkryto, że utworzył się duży, podskórny krwiak, który uciskał na mózg. Czekała mnie poważna operacja, której mogłam nie przeżyć. Niespodziewanie guz zaczął samoistnie zanikać i chirurdzy odsunęli decyzję o otworzeniu czaszki. Przewieziono mnie na OIOM i podłączono kroplówkę, żeby organizm się nie osłabiał. Przytomność odzyskałam po 12 godzinach, była wtedy piąta nad ranem. Od dyżurnej pielęgniarki wyciągnęłam wiadomość o tym "ktosiu", kto zadzwonił po pogotowie i mnie przywiózł. To był Jason, akurat szedł do mnie z tym długopisem, żebym nie musiała się fatygować. Podobno nie widział, kto mnie zepchnął, ale zobaczył jak upadam. Pielęgniarka śmiała się, że chłopak nawet to zademonstrował i o mały włos nie pocałowałby się przy tym z podłogą. Teraz była mniej więcej dziesiąta, złapałam za leżący na szafce telefon, który zapewne Jay wyjął z torby. On sobie w ogóle legalnie grzebie w moich rzeczach prywatnych, na szczęście niczego mi nigdy nie zaiwanił. Wybrałam numer do mamy i przysunęłam słuchawkę do ucha, by po chwili usłyszeć jej przerażony głos. Idiota Jason oczywiście musiał do niej zadzwonić, a znając jego, wszystko wyolbrzymił. Długo musiałam ją uspokajać i zapewniać, że nic mi nie jest i czuję się zupełnie dobrze. Minęłam się troszkę z prawdą... od kiedy się rano obudziłam miałam silne zawroty głowy, robiło mi się czarno przed oczami i szumiało mi w uszach. Doktor powiedział, że po tak poważnym urazie to typowe i może się jakiś czas utrzymywać. Jadłam akurat dziwnej konsystencji papkę bez smaku (szpitalna owsianka), kiedy w szybę sali ktoś zapukał. Uśmiechnęłam się na widok Harry'ego, Liama i Zayna.
- Cześć, jak się czujesz? - spytał Liam, przytulając mnie i całując w policzek.
- Przyszliśmy cię odwiedzić, nie mogliśmy wczoraj - odezwał się Harry. Wyciągnęłam ręce, żeby jego też uściskać. Wspaniale pachniał, stęskniłam się za tym. Zayn wstawił do wazonu bukiet czerwonych róż i też podszedł się przywitać.
- Jako zadośćuczynienie przynieśliśmy ci kwiaty, wybaczasz nam? - spytał, zdejmując kurtkę.
- Oczywiście, ale gdzie zgubiliście Nialla?
- Przy automacie ze słodyczami. Paczka z ciastkami zakorkowała się w podajniku, no i biedaczyna próbuje ją wyciągnąć - powiedział Harry, rozsiadając się na fotelu. - A, zanim zapytasz, Louis jest w domu i odsypia.
- No właśnie, co tu robił wczoraj Louis? Przecież mieliście koncert...
- W czasie "More Than This" dostaliśmy przez słuchawki informację o twoim wypadku. Jason zadzwonił do managera i mu powiedział. Louis jak tylko ją usłyszał, zbiegł ze sceny i pojechał do szpitala. My nie mogliśmy przerwać koncertu, więc dokończyliśmy bez niego. Trzeba było zrobić niezłe show, żeby fanki nie odczuwały braku piątego członka zespołu. Żebyś widziała, co ja wyprawiałem... - wyszczerzył się, a ja zachichotałam, wyobrażając sobie pewną scenę. Do sali wpadł Niall, wymachując paczką ciasteczek.
- Wygrałem - oznajmił i wykonał zwycięski gest. - Ze względu na moje poświęcenie z nikim się nie podzielę. Chociaż... - skrzywił się, zaglądając w mój talerz. - Chyba dla ciebie zrobię wyjątek. Matko, czym oni cię tu karmią?
- Mniemam, że to owsianka, aczkolwiek nie jestem pewny - rzekł Zayn, wyjmując łyżkę z kleistej mazi.
- Normalnie bym się śmiał z tej jakże elokwentnej odpowiedzi, ale czy mógłbyś włożyć ją z powrotem? - poprosił Liam, odsuwając się. No tak, jego fobia. Przyznam szczerze, że czasem wcale mu się nie dziwię, łyżki nie są najbardziej higienicznym sztućcem, przynajmniej nie poza własnym domem...
- Pośpiewać ci? Pewnie się nudzisz - zaproponował blondyn, częstując mnie ciasteczkiem.
- Jak cholera. Dawaj, co tam ci najdzie, a ja się dołączę.
- Raczej nie powinnaś, twoja głowa - zwrócił uwagę Liam, a ja westchnęłam.
- Nie lubię, jak masz rację. Za bardzo się mną przejmujesz!
- Popieram go, lepiej się oszczędzaj. Chociaż dzisiaj - poprosił Harry. Wywróciłam oczami i ułożyłam się na poduszkach, żeby było mi wygodniej podczas słuchania. W porze obiadu dołączył Lou, wyglądał na dość zmęczonego, ale widziałam w jego oczach te wesołe iskierki radości. Cmoknął mnie na powitanie, a potem zaczął się wygłupiać. W towarzystwie zawsze musi być tym najzabawniejszym i najbardziej szalonym. Koniecznie chciał mnie pokarmić ohydnym szpitalnym obiadkiem, siłą wpychał mi porcje do ust.
- Musisz jeść, żeby nabrać sił - śmiał się, kiedy patrzyłam na niego ze skrzywdzoną miną. - Moje siostry uwielbiają, jak je karmię podczas choroby.
- Od kiedy ja jestem twoją siostrą, co? Poza tym TO nawet nie można nazwać jedzeniem - wyjęłam mu widelec z ręki. Nabrałam sporą ilość mięsno-ziemniaczanej (czy coś) miazgi. - Otwórz buzię, leci samolocik - zażartowałam, a Niall zarechotał i odwrócił się do ściany.
- Nie mogę patrzeć - wystękał, cały czerwony. Louis wziął potrawę do ust i oczy omal nie wyszły mu z orbit. Z wielkim trudem przełknął i natychmiast rzucił się na szklankę z wodą.
- I jak, smakuje? - zapytał Harry, a Louis posłał mu mordercze spojrzenie.
- Jak bardzo musisz to zapić, tam stoi wazon - zasugerował żartobliwie Zayn.
- Bez przesady, nie będzie się miał gdzie potem wysuszyć. To jest szpital, zachowujmy się - odezwał się Liam i zabrał mi talerz. - Zamówimy ci coś z restauracji, tym się jeszcze zatrujesz, albo coś.
- Dzięki, aż mnie mdli od tego - odparłam, patrząc na Lou, który teatralnie cierpiał, charcząc na podłodze.
- No co ty nie powiesz - puścił oko i szybkim ruchem wstał, otrzepując się. - Dobra chłopaki, dajmy jej odpocząć, powinniście już iść.
- Powinniście? - zdziwił się Niall, próbując trafić pustym opakowaniem do kosza. Odbiło się od pokrywki.
- Przecież dopiero co przyszedłem, a wy jesteście od rana.
- No, jak chcesz. To my idziemy. Trzymaj się aniołku - pożegnał się Niall. Przytuliłam chłopaków, oni sobie poszli, ja zostałam w sali sama z Louisem. Przysunął fotel bliżej łóżka i usiadł na nim.
- Co mówili lekarze? - spytał z zatroskaną miną. Spoważniał momentalnie po ich wyjściu.
- Na razie wszystko w porządku, nie muszę mieć żadnej operacji. Uciekłeś z koncertu...
- Musiałem cię zobaczyć. Nie wiń się za to, nic się takiego nie stało. Najważniejsze, że wszystko dobrze.
- Tak, najważniejsze... chciałeś o czymś pogadać?
- W sumie to... eeeem... jak byłaś nieprzytomna, mówiłaś coś o jakimś Lukasie - chłopak zmieszał się.
- No tak, ty nie wiesz. Chyba powinnam ci powiedzieć, chociaż nie lubię o tym rozmawiać.
- Nie będę cię zmuszał.
- Wolę, żebyś wiedział. Trzymanie tego w tajemnicy przed przyjacielem to nic dobrego - odparłam cicho i zaczęłam opowiadać, co stało się w Manchesterze. Jego wyraz twarzy zmieniał się z minuty na minutę. Zmuszanie się do ponownych wspomnień było dla mnie ciężkie, pod koniec na poduszkę poleciały łzy. Louis usiadł obok mnie na łóżku i mocno przytulił, żeby mnie pocieszyć.
- Nie zasługiwał na ciebie, zwykły idiota. Nie docenił, jak wspaniała dziewczyna okazała mu uczucie. Nie rozpamiętuj przeszłości, ważne co jest teraz. Jeśli koleś ma choć odrobinę oleju w głowie, na pewno teraz strasznie żałuje, że cię tak potraktował.
- Dzięki Lou, takich słów mi było trzeba. No i ktoś musiał mnie przytulić - powiedziałam, kładąc głowę z powrotem na poduszki.
- Jestem do dyspozycji - oznajmił chłopak. - Jest coś jeszcze, co powinienem wiedzieć?
- To musi poczekać, panna Whister jedzie teraz za badania - do pomieszczenia weszła pielęgniarka z wózkiem. - Obawiam się, że nie zdążymy wrócić przed końcem odwiedzin. Może się pan pożegnać.
- Do jutra. Zadzwonię wieczorem, jeśli chcesz - powiedziałam, a Louis kiwnął głową, mrugnął okiem i wyszedł. Przy pomocy pielęgniarki wstałam i przeniosłam się na wózek. Zignorowałam potworny zawrót głowy, przytrzymałam się oparcia. Zrobiono mi masę testów, prześwietleń i puszczono do pokoju. Byłam tak zmęczona, że tylko wysłałam smsy do rodziców i przyjaciół: "Jest ok, dobranoc ;*". Dziwne, cały dzień praktycznie nic nie robiłam, a taka jestem wykończona. Co szpital robi z człowiekiem! Następnego dnia odwiedzili mnie Jason, Meg i Alyssa. Przynieśli notatki i laptopa, żebym mogła zrobić coś dla szefa. Nie lubiłam zaniedbywać pracy, nawet przez chorobę. Zapoznałam się z aktami przestępcy, który okradł czyjegoś stylisty, a potem ranił go nożem. Jak mnie wypuszczą, zajmę się tą sprawą. Na mailu znalazłam dwa artykuły do Timesów, sprawdziłam je i wysłałam poprawki. Potem jeszcze uczyłam się z przyjaciółmi, okazało się, że lepiej rozumiem treść wykładu, na którym mnie nawet nie było. Podziękowałam Jasonowi za udzielenie pomocy, a potem próbowaliśmy ustalić, kto mnie popchnął.
- To raczej nie był nikt przypadkowy, takie rzeczy robi się z premedytacją. Mówisz, że pokłóciłaś się z Lexie i Victorią, to pewnie któraś z nich - mówiła Alyssa, zapisując coś na kartce.
- Lexie obiecała zemstę, nie mogła mi darować jej zawieszenia.
- Myślisz, że mogłaby kolejny raz zaryzykować podpadnięciem? Wyrzucono by ją za takie coś - rzekł Jay.
- Równie dobrze to mogła być Victoria. Nikt raczej nie powie, jak było naprawdę, boją się - odparłam i odetchnęłam głośno. - Wieczne problemy, uwzięli się na mnie, czy co? Chyba ktoś w górze mnie nie lubi.
- Znając ciebie, wszystko po tobie spłynie i problem się sam rozwiąże. Dasz radę - pocieszyła mnie Meg. Kiedy ci wyszli, przyszli chłopcy. Lekarz powiedział, że mogę się już trochę ruszać, a nawet pochodzić, więc wyciągnęłam ich na mały spacer. Wsparłam się na Harrym i Zaynie, trzymali mnie pod ręce. Byłam trochę wypluta, powłóczyłam nogami, ale jakoś się szło.
- Doszliśmy do wniosku, że winna jest albo Victoria, albo Lexie. W każdym razie jakoś to wyjaśnimy, ja się tak łatwo nie dam zrobić... oh - nagle przed moimi oczami pojawił się czarny ekran i prawie zemdlałam. Harry podtrzymał mnie, żebym nie upadła.
- Monica, co się dzieje? Mamy zawołać lekarza?
- Niee... mam tak kilka razy dziennie, podobno to normalne po takim upadku - odpowiedziałam słabym głosem, opierając się na jego silnym ramieniu. Liam wziął mnie na ręce i zaniósł do sali, do łóżka.
- Pójdę porozmawiać z lekarzem. Lepiej dmuchać na zimne - rzekł poważnie. Niall spojrzał na zegarek i oznajmił, że kończy się czas odwiedzin. Kiedy Liam z Zaynem, Harrym i Niallem wyszli, by znaleźć ordynatora oddziału, ja zostałam z Lou, który znów chciał mnie przypilnować.Wszyscy się tak o mnie troszczyli, to było bardzo miłe. Czułam się, jakbym miała rodzinę tu, w Londynie. Byłam trochę śpiąca, więc nie za bardzo chciało mi się rozmawiać. Położyłam się więc, pozwalając, by chłopak mnie okrył kołdrą.
- Czuję się jak małe dziecko. Karmisz mnie, utulasz do snu... co za życie - uśmiechnęłam się.
- Jak to się mówi: "W zdrowiu i w chorobie".
- To z przysięgi małżeńskiej.
- Serio?
- No, raczej. Chyba, że jestem niedouczona.
- Sama to przyznałaś - roześmiał się Louis i wytknął język jak wkurzający przedszkolak.
- Nie przeginaj, bo zabiorę ci wszystkie marchewki - zagroziłam, a on udał, że płacze. - Jak się nazywa człowiek, który ma tylko prawe ucho, oko, rękę i nogę?
- Eeee? Nie mam pojęcia.
- All right. Kumasz? Rany, ale suchar. Gorzej ze mną po tym upadku!
- Wewnętrznie się uśmiałem. A propos sucharów, mam zagadkę: gdzie jest najmniej bezdomnych?
- Zaskocz mnie.
- W domu.
- A ja myślałam, ze to mi się pogorszyło... - roześmiałam się i potargałam mu włosy. On zaczął mnie łaskotać, w końcu skrępował mi ruchy, pocałował mnie w policzek i powiedział:
- Dobranoc, księżniczko. Niech ci się nie przyśni nic bardzo porąbanego.
- Najwyżej zwalę na ciebie, ty tak działasz. Za to cię uwielbiam - przytuliłam go i poczułam dreszcz. To było silniejsze ode mnie, strasznie na niego leciałam i nic nie mogłam na to poradzić. Gdyby to jeszcze działało w obie strony... Zawsze jednak mogliśmy po prostu być przyjaciółmi, a to chyba ważniejsze. Tak? ........
Wiem, krótkie, wińcie Lexie ;P ciągle chciała skajpajować. No cóż, komentujcie. Nic się nie działo w tym rozdziale, nie podoba mi się nawet. Ale miałam coś dodać... no cóż -.-'
Fajny ;D
OdpowiedzUsuńAle mam nadzieje, że Monica będzie z Harrym!
Proszęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęę!
Czekam na next'a
super rozdział
OdpowiedzUsuńno ale Monica musi być z Louisem.
oni bardziej do siebie pasują
czekam na następny rozdział.
No, no, no :D piekna milosc kwitnie =)
OdpowiedzUsuńMe gusta xD Rozdzial super ;) moze malo sie dzialo, ale przyjemnie czytalo (z reszta jak zwykle).
Pozdrawiam Dream xx
świetne jak zwykle, uwielbiam ten blog ♥
UsuńBaaaardzo fajny . :)
OdpowiedzUsuńMonica + Harry . <33333333333333333333333333333
proooooooooooooooooszę . :*
Tak, mnie wińcie.. pewnie.. nie ma to jak zwalić na kogoś winę.. A rozdział świetny <3
OdpowiedzUsuńA kto przez 5 godzin nawijał na skajpaju?
UsuńTeeeez cię kocham XD nie ma to jak siłowanie się na ręce przez kamerkę i udawanie Harry'ego z GBY ;D
Haha. Ale przyznaj że 5 godzin to jakiś rekord ^^. Ja nawijałam a ty tańczyłaś i śpiewałaś :D Taa.. kocham Twój dens do party rock anthem . ;3
UsuńEveryday I'm shufflin'
UsuńEkstra !
OdpowiedzUsuńnie, nie One Dream. Louis i Monica będą razem, przynajmniej mam taka nadzieję. A rozdział i tak i tak świetny ♥ czekam na NN < 3
OdpowiedzUsuńsuper . ! ; D
OdpowiedzUsuńale dalej mam nadzieję, że Monica będzie z Harrym . ; )
wow, tak super piszesz ! i napisze jak reszta : mam nadzieje, ze Monica bedzie z HARRYM !! prosze :*!!^ś
OdpowiedzUsuńświetne! mam nadzieje,że Monica będzie z Harrym! :D
OdpowiedzUsuńLovet <3 Monica i Lou <3 Najbardziej do sb pasują ! Świetny rozdział :D
OdpowiedzUsuńjestem z tobą ;P Lou i Monica najbardziej do siebie pasują :D
UsuńHaryyyyyyyyyyyy + Monicaaaaaaaaaaaaaaa <33 ♥
OdpowiedzUsuńProszę!!!!!!!!!!!!! <333
Rozdział jak zwykle piękny ale Harry i Monica błagam ! :D
Dużo głosów jest na Harrego i popieram! ! :D Harry! <33
OdpowiedzUsuńMonica pasuje do niego ;)
Harry i Monica błagam ! :)
Świetny rozdział :D
OdpowiedzUsuńMonica + Louis <333333333 .
Oni do sb najbardziej pasują !
Czekam na nextaa <3 :D .
Monica i Louis. Tak ma być.
OdpowiedzUsuńHarry da sobie rade, znajdzie sobie kogoś.
A Monica ma być z Louisem.
Fajny rozdział tak samo jak twój blog.
Czekam na następne rozdziały.
Może być z Louisem ale tylko przez chwilę.Niech Louis ją zdradzi,a Harry pocieszy i będą razem :) Świetny rozdział.Czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńJak można z Lou zdrajcę zrobić ?! no jak ja sie pytam -.-
Usuńno właśnie zgadzam się z Zuzan jak można z Louisa zrobić zdrajce !?
UsuńNiech będzie z Marchwą plissss <33333333333
OdpowiedzUsuńOdcinek świetny..;)Co ja będę więcej mówić.;)
OdpowiedzUsuńA najlepsze suchary.. Uwielbiam tego rodzaju poczucie humoru.;)
Pozdrawiam i zapraszam do siebie na nowe, na które jednak się zdecydowałam.. Mam nadzieję, że ci się spodoba..;)
Już czytałam, zaczyna się nieźle ^^ Czekam na NN
UsuńNie chce mi się logować, ale to ja - Sparkle
Hejka świetny rozdział, fajnie piszesz. Ja dopiero zaczynam i była bym wdzięczna jeśli wpadła byś do mnie i zostawiała w komentarzach info o nowych rozdziałach u Ciebie :) . link -> http://be-loved-by-you.blogspot.com/ . Pozdrowienia Viki
OdpowiedzUsuńświetny! czekam na następny. <3
OdpowiedzUsuńbtw, zapraszam do siebie: http://moments-in-love-onedirection.blogspot.com/
Twój blog został nominowany do opowiadania miesiąca na http://one-direction.com.pl Powodzenia, namawiaj czytelników na głosowanie ;-)
OdpowiedzUsuńWow, dziękuję... zgłosiłam go już dawno i kiedy była pierwsza sonda bez mojego, to się załamałam. A tu taka niespodzianka! Massive thank you ;*
UsuńA teraz do moich czytelniczek:
1. Pracuję nad rozdziałem 22
2. Zagłosujecie na to opowiadanie? ^^
Cudny rozdział! <3
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Monica będzie z Louisem.. ^^
- Kaja.:*
Jak bardzo musisz to zapić, tam stoi wazon, hahahah:D
OdpowiedzUsuń