poniedziałek, 26 grudnia 2011

Rozdział 5

W poniedziałek, zaraz po zajęciach, poszłam do chłopaków. Akurat skończyli próbę, weszłam do salonu i spytałam, gdzie jest Liam.
- W swoim pokoju, zawołać go? - zapytał Zayn.
- Nie trzeba, sprawa prywatna. - odpowiedziałam, starając się wyglądać normalnie. Lou wbrew mojej woli eskortował mnie na rękach pod same drzwi pokoju Liama. Zapukałam.
- Chwila! - krzyknął chłopak. Usłyszałam szuranie i szybkie kroki.
- Sprząta. - stwierdził Lou z uśmiechem. - Zaraz wchodzimy! - położył dłoń na klamce.
- Nieeee!! Jeszcze nie! - usłyszeliśmy w odpowiedzi.
- Co mówisz? - Lou udawał, że nie słyszy. - Mamy wejść? Ok! - otworzył drzwi na oścież. Liam, upychał nogą ubrania do szafy, jednocześnie wciągając spodnie.
- Kiedy mówię nie wchodzić, oznacza to tylko jedno. - oznajmił. Po chwili poślizgnął się na nogawce swoich dżinsów i runął jak długi prosto pod moje nogi.
- Tak, wiemy, oznacza to, że masz w pokoju syf i paradujesz bez spodni. - zaśmiał się Louis i po chwili sam wylądował na podłodze, nastąpiwszy na leżącą koszulkę. Pomogłam im wstać i pożegnaliśmy (a raczej wypchnęliśmy) Louisa, który krzyczał, że w tym domu nie ma tajemnic i on będzie podsłuchiwał. Usiedliśmy z Liamem na jego łóżku.
- Z tego co widzę, masz jakiś problem. - powiedział. Wyjaśniłam mu wszystko, powstrzymując łzy. Spoważniał i objął mnie.
- Słuchaj, nie pozwolę, żebyś przegrała tę sprawę. Nie wytrzymalibyśmy bez ciebie. Szczególnie Louis, ciągle o tobie mówi. - spojrzałam na niego zdziwiona, ale on jakby nigdy nic ciągnął dalej.
- Lepiej będzie, jak utrzymamy to w tajemnicy, nie chcę ich niepotrzebnie martwić. Nie możemy cię stracić, zrobię wszystko, by ci pomóc. Chcesz, żebym teraz do ciebie wpadł?
- Dziękuję, wiedziałam, że można na ciebie liczyć. Tak, to dobry pomysł, musimy zacząć już teraz. Pojutrze są przesłuchania, dowiemy się więcej. - powiedziałam i poszliśmy do mnie. Chłopcy mieli trochę dziwne miny, kiedy wychodziliśmy razem, ale nic nie powiedzieli. Siedzieliśmy nad materiałami ponad 3 godziny i nic nie mogliśmy znaleźć na obronę księżnej. Nie znaleziono żadnych świadków, więc byliśmy zdani tylko na zeznania obu stron. Zbliżał się pierwszy dzień rozprawy, denerwowałam się. Musiałam się zwolnić z zajęć (środa), poszłam do chłopaków. Liam już czekał, w torbie miał garnitur. Przebrał się w toalecie w sądzie. Przyjrzałam się oskarżycielce: futro, designerskie ciuchy, torebka z wężowej skóry i tak, piesek. A raczej mały, szczekający potworek. Po prostu ekstra. Zawołano nas na salę, pozwolono wejść także Liamowi, potrzebowałam go. Zaczęłam przesłuchiwać tę lalunię. Zeznała tak, jak na przesłuchaniach na komendzie: była noc, ona wyjeżdżała z uliczki, zakręcała i poprawiała lusterko, w którym nagle ujrzała nadjeżdżający samochód. Potem zdarzyła się stłuczka, kompletnie oderwało jej podwozie i porysowało diamentowe felgi. Księżna powiedziała, że jechała nocą samochodem i nagle z uliczki wyjechał jakiś samochód, chyba chciał skręcić, ale wjechał na jej pas, nie zdążyła wyhamować. Oskarżycielka twierdziła, że normalnie zakręcała, a księżna celowo skręciła bliżej środka. Jak się spodziewałam, nie można było nikogo jeszcze osądzić. Po rozprawie widziałam ją jeszcze na korytarzu, mówiła o swoim nowym samochodzie. Z tego, co usłyszałam, miał wspomaganie kierownicy, kobieta powiedziała także, że wreszcie nie jest więźniem własnej kierownicy. Nie zrozumiałam tego, ale zakodowałam. Wróciliśmy z Liamem do domu, on pobiegł na próbę, ja uczyć się. Wieczorem znowu się spotkaliśmy. Królowa nie chciała przeciągać sprawy i zarządziła, że jutro wszystko ma się wyjaśnić. Byłam kłębkiem nerwów. Liam starał się mnie pocieszyć i prawie cały czas mnie przytulał. Była późna noc, siedzieliśmy przy lampce i wgapialiśmy się w notatki. Nie mogłam nic wymyślić, wciąż bałam się, że przeze mnie 15 osób straci pracę.. Liam zaczął jeszcze raz.
- Mamy niewiele, ale spokojnie, damy radę. Wiemy, że tamta kobieta poprawiała lusterko, kiedy zobaczyła Katherine.. może była rozkojarzona..
- Liam! Jesteś genialny! - rzuciłam się na niego i mocno uściskałam. Miałam już żelazny argument na jutrzejszą rozprawę. Chłopak chyba nie wiedział, o co mi chodzi, więc mu wyjaśniłam.
- Podziwiam cię za twoją inteligencję. Do zobaczenia jutro w sądzie. - pożegnał się.
- Przepraszam, że muszę cię ciągać po sądach, pewnie masz ważniejsze sprawy na głowie. - rzuciłam.
- A co może być ważniejsze od ciebie? - powiedział i wszedł do domu chłopaków.
Rankiem Liam przyszedł znowu. Pomogłam mu wiązać krawat, widać było, że się denerwuje. Ręce mu się trzęsły i był blady. Najwidoczniej bardzo mu zależało. Weszliśmy na salę sądową i rozprawa się rozpoczęła. Po przemowie sędzi zaczęłam ponownie przesłuchiwać kobietę.
- Mówiła pani, że ma pani nowy samochód, może opowie pani coś o nim? - zaczęłam.
- Sprzeciw! To nie ma nic wspólnego ze sprawą! - zawołał prokurator.
- Wysoki Sądzie, zapewniam, że ma wiele wspólnego. - odpowiedziałam spokojnie, zwracając się do sędzi.
- Ufam ci, masz dobrą renomę. Proszę, kontynuuj. - mężczyzna udzielił mi pozwolenia. Odetchnęłam.
- Zatem pani nowy samochód ma wspomaganie kierownicy, zgadza się? - spytałam kobiety.
- Tak, to prawda, ale.. - zaczęła.
- Teraz ma pani o wiele łatwiej przy skręcaniu, poprzednio musiała pani trzymać obie ręce na kierownicy podczas jazdy, czyż nie? - przerwałam jej.
- Tak, teraz nie muszę, ale wciąż nie rozumiem, co to ma do sprawy. - rzekła kobieta.
- Już tłumaczę. Zeznawała pani, że podczas skręcania poprawiała pani lusterko samochodowe, w którym to zobaczyła pani nadjeżdżający samochód księżnej. Czyli nie trzymała pani obu rąk na kierownicy, zatem nie była pani w stanie skręcić! Zajechała pani drogę księżnej, bo nie dała pani rady skręcić kół jedną ręką! - powiedziałam zdecydowanym tonem. Na sali zapadła cisza. Rozejrzałam się w poszukiwaniu Liama, miał wyraz twarzy pełen podziwu.
- Wysoki Sądzie, nie mam więcej pytań. - powiedziałam, wracając na miejsce. Przysięgli udali się na naradę. Ogłoszono werdykt: kobieta musi zapłacić księżnej odszkodowanie w wysokości 200 tys. dolarów oraz 1000 dolarów grzywny za okłamanie sądu. Wyszłam z sali z promiennym uśmiechem, dogonił mnie Liam i zakręcił w powietrzu, mocno przytulając.
- Wiedziałem, że ci się uda, byłaś bezbłędna! Załatwiłaś ją na cacy! - krzyknął i cmoknął w policzek.
- Też się cieszę, nie muszę wyjeżdżać z miasta, zostaję! Ale to wszystko dzięki tobie, gdybyś wtedy nie powiedział..
- Sama byś do tego doszła. Chodź, musimy to uczcić, chyba teraz można pochwalić się reszcie. - przerwał mi w pół słowa.
- Przepraszam najmocniej, pani Whister? - wybałuszyłam oczy, spoglądając na Królową Anglii. Ukłoniliśmy się z Liamem. On odszedł kawałek, zostawiając mnie samą.
- Wasza Wysokość, w czym mogę pomóc? - spytałam grzecznym tonem.
- Chciałam w imieniu mojej synowej podziękować za zwycięskie poprowadzenie sprawy, oczywiście zostanie pani sowicie wynagrodzona. Tymczasem mam jednak pytanie..
- Słucham, Wasza Wysokość?
- Ten chłopiec, który towarzyszył pani podczas rozprawy i stoi tam obok - wskazała na Liama - jest jednym z wokalistów tego zespołu, One Direction, prawda? - spytała. Przytaknęłam.
- Mogłabyś, proszę, zapytać go, czy nie zgodziliby się wystąpić na moim spotkaniu z hrabią Cheshire i jego córkami? One uwielbiają ten zespół, wywarłabym na nich dobre wrażenie.
- Oczywiście, mogę go już teraz zawołać. - powiedziałam z uśmiechem. Królowa wyraziła zgodę, a ja przyzwałam do nas Liama. Gdy usłyszał propozycję, rozpromienił się i zaakceptował ofertę. Pożegnaliśmy królową ukłonami, a ja dostałam kolejnego buziaka w policzek.
- Wyobrażasz to sobie? Zaśpiewamy dla samej Królowej Elżbiety II! - rozkoszował się chłopak. Znajomość z tobą, to chyba najlepsze, co nam się przytrafiło. - wróciliśmy do domu, Liam zawołał chłopaków i wyjawiliśmy im sekret naszych spotkań oraz propozycję królowej. Myślałam, że mnie zaprzytulają na śmierć! Wieczorem wpadł Niall, jeszcze dziękował, potem grał i śpiewał ze mną kilka godzin. Rozpaliliśmy w kominku i usiedliśmy w fotelu, który mógł spokojnie pomieścić dwie osoby. Mimo to blondyn po chwili wziął mnie trochę bardziej na swoje kolana. Siedzieliśmy tak, przytuleni, oglądając płomienie i rozmawiając o różnych sprawach.
- Pomyśleć, że mógłbym cię dzisiaj stracić.. tak mi na tobie zależy, że chyba bym nie wytrzymał bez ciebie. Mówiłem ci już, że jesteś niesamowita? - powiedział, uśmiechając się. Jakie to było urocze.
- Parę razy.. - odparłam z uśmiechem. Czułam się przy Niallu tak bezpiecznie, był świetnym przyjacielem. Wciąż uśmiechnięta, odebrałam dzwoniący telefon. To była Claire. Zeszłam z kolan Nialla i wypytywałam ją, co dokładnie się stało. W międzyczasie Niall wpuścił Zayna, który chyba coś wczoraj u mnie zostawił.
- Słuchajcie, muszę jechać do Claire, sytuacja alarmowa. - oznajmiłam im, ubierając płaszcz.
- Co się stało? - jednocześnie zapytali.
- Chłopak Meg zerwał z nią przez Twittera, ona jest załamana.
- Czy to jest Meg? - spytał Zayn, wskazując dziewczynę o ciemnych, kręconych włosach, która widniała na zdjęciu na szafce.
- Tak, to właśnie ona. - odpowiedziałam.
- Czy w takim razie mogę jechać z tobą? - Zayn zrobił proszące oczka. Zgodziłam się (chyba wiedziałam, jakie miał intencje) i pojechaliśmy do mojej przyjaciółki.

Jak wam się wydaje, zapowiada się jakiś związek? Ostatnio zaniedbałam Zayna, więc postaram się mu to jakoś wynagrodzić ^^
Podoba się? Czekacie na rozdział 6? Komentujcie ;D

7 komentarzy:

  1. z niecierpliwością czekam na 6 rozdział, czy się podoba ... bardzo to jest świetne i myślę, że chłopcom by się spodobało :D

    ~Oluśś

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam z niecierpliwością... Błagam nie zaniedbuj bloga... Proszę!!! Masz talent, ja też utworzę bloga, na pewno nie lepszegp niż twój, ale historia będzie podobna... :) Mam nadzieję, że sie nie obrazisz :D Kiedy ten rodział 6 będzie?

    OdpowiedzUsuń
  3. Błagam, dodaj szybko następny rozdział, jest świetny, po twoich opowiadaniach ciężko rozpoznać któreo lubisz najbardziej, P.S. strasznie spodobało mi się zdanie zaniedbałam Zayna i postaram się to mu wynagrodzić

    OdpowiedzUsuń
  4. Super! Już czekam na następny rozdział! To jest naprawdę coraz ciekawsze! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. "Mam nadzieję, że sie nie obrazisz"
    nie, skąd, jest wiele opowiadań do siebie podobnych ^^ tylko nie kopiuj zdań ;D
    Następny rozdział może jeszcze dziś..
    Na pewno nie zaniedbam bloga, najwyżej jak skończy się przerwa świąteczna, będę pisać rzadziej. Za bardzo to lubię, żeby wgl przestać

    OdpowiedzUsuń
  6. z niecierpliwością czekam na 6 rozdział, czy się podoba ... bardzo to jest świetne :) :**
    - Mańka :** :)

    OdpowiedzUsuń
  7. http://harrystolemyheart.blogspot.com/ Zapraszam do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń