sobota, 16 marca 2013

Rozdział 40

- Hej, wszystko gra? Wyglądasz, jakbyś zobaczyła ducha - roześmiała się czarnowłosa dziewczyna, która nie dłużej, jak przed minutą usiadła naprzeciwko. Zamrugałam i potrząsnęłam głową, po czym pociągnęłam wielki łyk wina.
- Jezu, wybacz... to przez twoje oczy, strasznie mi kogoś przypominasz - wydukałam, czując, jak policzki mi płoną od zmieszania połączonego z alkoholem. Nie przypuszczałam, że nawet tutaj Louis nie da mi o sobie zapomnieć. Spojrzałam na nią ponownie. Miała lśniące, krótko obcięte włosy i obcisły top w granatowo-białe paski. Wyglądała na sympatyczną i miała inteligentny wyraz twarzy.
- Mogę je zamknąć, ale będę głupio wyglądała - rzekła wesoło, demonstrując. Uśmiechnęłam się, rozbawiona.
- Nie, już w porządku. Chyba się sobie nie przedstawiłyśmy... Jestem Monica.
- Alexis. Nie mieszkasz tu na stałe, prawda? Często chodzę na spacery po mieście i nigdy przedtem cię nie widziałam.
- Zgadza się, przyjechałam tu na trochę do ciotki. Jeszcze nie wiem, na jak długo zostanę. Muszę uporządkować sprawy i odpocząć - dopiłam swój trunek i odstawiłam pusty kieliszek na stół. Kusiło mnie, żeby zamówić kolejny, ale musiałam przecież jakoś wrócić. - A co z tobą?
- Studiuję tu i pracuję. Jeżeli będzie ci się chciało słuchać, opowiem więcej. Zwykle nikogo to nie interesuje...
- Gadaj, mam aż za dużo czasu - odpowiedziałam szybko, po czym zatkałam usta dłonią. - Przepraszam, za bardzo się przy tobie rozluźniłam, zwykle tak nie...
- Wydaje mi się, że jest zupełnie odwrotnie - zachichotała dziewczyna. - Ale cieszę się, że czujesz swobodę. Na początku naszej rozmowy wydawałaś się bardzo spięta, coś cię trapiło.
- Czy nie miałaś mi zdradzać tajemnic swojego zawodu? - przypomniałam jej, opierając głowę na ramieniu. W ciągu następnej godziny dowiedziałam się, że Alexis studiuje medycynę ze specjalizacją medycyny sądowej, pracuje w miejscowym szpitalu na oddziale ratunkowym, a w weekendy dorabia w salonie tatuaży. Potem rozmawiałyśmy o mnie; zainteresowały ją moje rozprawy dotyczące niewyjaśnionych zabójstw. Na zewnątrz było już zupełnie ciemno, a my wciąż, przy kolejnych, nieuniknionych kieliszkach czerwonego wina tworzyłyśmy kryminalne teorie i wymieniałyśmy się doświadczeniem. Miejscami rozmowa schodziła na bardziej osobiste tematy, Alexis sprawiała wrażenie kogoś, kto doskonale mnie rozumie. Przez myśl przeszło mi, że mogę znów padać ofiarą oszustwa, ale po prostu czułam, że ona nie należy do takich osób. To samo czułam, kiedy byłam z Louisem... Czasem sama nie wiem, na ile mogę wierzyć sobie samej.

*

- Ała! To boli! - skrzywił się Harry, kiedy Alyssa zaczęła rozsmarowywać maść na jego siniaku. Jej palce zadrżały, a ona opuściła głowę, unikając wzroku chłopaka.
- Przepraszam, staram się być delikatna... - powiedziała cichym głosem. Harry'emu zrobiło się nieprzyjemnie. Chyba znowu ją wystraszył, a wcale nie zamierzał. Z jakiegoś powodu w ogóle nie potrafił się przy niej normalnie zachowywać. To przecież on był zupełnie bezbronny, leżąc na brzuchu bez koszuli i sparaliżowany bólem.
- Jestem beznadziejny. Ciągle na ciebie krzyczę, a ty mimo wszystko jesteś dla mnie taka... dobra - z pewnym wahaniem dotknął jej dłoni. Alyssa spojrzała na niego.
- Wiem, przez co przechodzisz. Monica dała ci kosza, sprzeczasz się z przyjaciółmi... Nic dziwnego, że musisz się na kimś wyżyć. Też przysporzyłam ci sporo kłopotów, więc nie przeszkadza mi to, że wybrałeś akurat mnie - wyznała. Harry wstrzymał oddech.
- "Ona myśli, że jestem taki okropny, bo uznałem ją za dobry cel na wyładowywanie emocji!" - pomyślał zdenerwowany. Zauważył, że na dźwięk imienia Monici niczego nie poczuł. Bo tu już nie chodziło o nią. Zmieniła się, już nie było między nimi takiej więzi, jak kiedyś. A może tak naprawdę nigdy nic poza namiętnością ich nie łączyło?
- Mogę usiąść z drugiej strony łóżka, na pościeli? Będzie mi się lepiej smarowało twoje poszkodowane plecy - odezwała się, a Harry kiwnął głową. Obrócił się i obserwował w ciszy, jak dziewczyna z uwagą i wielką ostrożnością nakłada kolejne warstwy leczniczej maści.
- Wcale się na tobie nie wyżywam. Jak mógłbym krzywdzić kogoś, kto tak o mnie dba? - powiedział w końcu zdecydowanym głosem. Ignorując ból, podniósł się i usiadł. Znalazł się tak blisko Alyssy, że na jej twarz wystąpił rumieniec.
- Chyba już się dobrze czujesz, skoro możesz siadać. Pójdę umyć ręce - wyskoczyła z łóżka i wybiegła z pokoju. Wróciła chwilę później, wyglądając na speszoną. - Mogę coś jeszcze dla ciebie zrobić?
- Przytulisz mnie? - z rozbrajającą szczerością zapytał Harry.
- Słucham? - wyjąkała, jakby mając nadzieję, że się przesłyszała.
- Chciałbym cię przytulić, bo chwilowo nie mam innego pomysłu na podziękowanie - odparł, przekrzywiając głowę i robiąc niewinną minę. Alyssa zamrugała oczami i zaczęła się śmiać.
- Chyba nie wypada mi nie przyjąć takich przeprosin - podeszła do chłopaka i wciąż chichocząc, pozwoliła Harry'emu, by mocno ją objął. Zarzuciła mu ręce na szyję i wtuliła głowę w jego ramię. Po chwili w pomieszczeniu zrobiło się cicho. Słychać było jedynie głęboki, spokojny oddech Stylesa. Odsunęli się od siebie, czując trochę niezręcznie. Jednak wtedy Harry ujął twarz Alyssy w dłonie i złożył na jej ustach pocałunek, a uczucie to zostało wyparte czymś zupełnie innym.

 *

- Wybacz, ale zrobiło się naprawdę późno, a jutro muszę wcześnie wstać do pracy - powiedziała ze smutną miną Alexis. Wymieniłyśmy się numerami telefonów i pożegnałyśmy. Kiedy wróciłam do domu, byłam lekko pijana i bardzo zmęczona. Nikt o nic nie pytał, jakby domyślali się, że wreszcie zaznałam odrobiny spokoju. Alyssa przyznała mi się, że chyba ona i Harry mają się ku sobie. Poczułam ucisk w żołądku, ale ucieszyłam się i pogratulowałam jej. Ucięłam sobie z moim przyjacielem krótką rozmowę i ustaliliśmy, że puszczamy w niepamięć wszystko, co się kiedyś między nami zdarzyło. On też potrzebował świeżego startu, a ja byłam tylko przeszkodą. Kilka dni później chłopcy dostali pilny telefon od Paula i musieli wracać do Londynu. Alyssa pojechała z nimi, ja zostałam. Zaczęłam odwiedzać starych znajomych, zaprzyjaźniłam się także z Alexis, która potrafiła odsunąć moje myśli jak najdalej od Louisa i całego mojego dawnego życia. Oczywiście, nie powiedziałam jej wszystkiego, ale wiedziała wystarczająco. Często dzwonił do mnie Liam i pytał, co słychać. Za każdym razem mówiłam mu, że jest dobrze. Rozmawiałam także z Zaynem i Niallem, którzy obiecali, że wkrótce mnie odwiedzą. Niall pytał, kiedy wracam, bo strasznie za mną tęskni. Nie potrafiłam odpowiedzieć... Mijały kolejne tygodnie, a ja coraz bardziej przyzwyczajałam się do mojej nowej rzeczywistości. Wraz z końcem wakacji podjęłam decyzję, że zostaję na jesień. Z pomocą Alexis udało mi się przekonać rektora uczelni, żeby przyjął mnie jako studentkę z wymiany. Zanim się obejrzałam, spadł pierwszy śnieg. Niechętnie musiałam się sobie przyznać, że chyba nie potrafię wrócić...

*

Na dźwięk brzęku kluczy w zamku Liam podniósł głowę znad gazety. Louis wszedł, rzucił plecak na kanapę i w milczeniu wyjął telefon.
- Do kogo dzwonisz? - zapytał przyjaciela. Ten spojrzał na komórkę i westchnął:
- Do nikogo. Nie wiem, po co w ogóle wyjmowałem - odparł, kładąc ją na stoliku. Przejechał dłońmi po twarzy i spojrzał na Liama. - Rozmawiałeś z nią? Wszystko u niej w porządku?
- Od dawna nie miałem od Mo... Leslie żadnych wieści. Ale myślę, że świetnie sobie radzi - wymawianie pierwszego imienia Monici działało na Louisa fatalnie. Nie mógł pogodzić się z myślą, że ją stracił. Ciągle prosił chłopaków, żeby podawali mu wszystkie informacje, czy jest zdrowa, czy nic jej nie grozi. Harry usiłował przekonać go, że jego zdaniem najlepiej dla Monici jest być samej we Francji, z dala od wszystkiego. Jednak Louis miał silne przeczucie, że to nie jest właściwe wyjście z sytuacji.
- Skoczę wyjąć listy ze skrzynki. Chyba przysłali nam kolejny rachunek za rozmowy Nialla - powiedział i wyszedł. Liam wrócił do swojej gazety, jednak nie zdążył przeczytać nawet zdania, kiedy do domu wpadł zdyszany chłopak.
- Rachunek aż tak duży? - zapytał. Louis pokręcił głową i pociągnął przyjaciela za rękę w kierunku drzwi. Duża ciężarówka stała przed willą Monici, a mężczyźni pakowali do niej wszystkie meble i sprzęty.
- Panowie, co się tu dzieje? - Liam narzucił kurtkę i wyszedł  na werandę.
- Wasza sąsiadka chyba na dobre się wyprowadziła! Musieliście jej naprawdę zajść za skórę - zaśmiał się jeden z nich.
- Jak to... wyprowadziła? - Tomlinson nie wierzył własnym uszom. Zszokowany patrzył, jak wynoszone jest pudło, w którym Monica trzymała wszystkie badziewne upominki z ich szalonych randek w parkach rozrywki.
- Wczoraj sprzedała ten dom i kazała przywieźć wszystko do Bordeaux, chyba tam teraz mieszka. Nic nie wiedzieliście?
- Liam... ona już... to koniec.
- Nie, to niemożliwe. Ona by nas wszystkich nie zostawiła. Nie nas wszystkich, nie tylko z twojego powodu.
- To jaki według ciebie miała powód?
- Gdybym wiedział...
- Muszę napisać do Zayna. Cholera, nigdy nie odbieracie, kiedy muszę się z wami skontaktować! - wzburzony chłopak poszedł po laptopa i włączył pocztę. Z pewną irytacją zaczął usuwać tony reklam i spamu, aż nagle natknął się na... wiadomość od Meg.

"U mnie wszystko gra! Miałam nadzieję, że znajdziesz sobie tam jakąś przyjaciółkę i zaczniesz nowe życie, jak ja. Cieszę się, że wreszcie zaczęło ci się układać. Pamiętasz, jak mi przesłałaś to zdjęcie, żeby poprawiono jakość? Poprosiłam brata i załatwione! Teraz wszystko powinno być widoczne. Dzidzia zdrowa i całkiem podobna do mamy! Nawet nie wiesz, jak się cieszę. Ten wyjazd był dobrym pomysłem, z dala od dawnego domu łatwiej będzie wychować dziecko. Ciepło pozdrawiam, kocham cię!

Meg"

- Louis, wszystko gra? Nagle zrobiło się tak cicho - do pokoju wszedł Liam. Jego przyjaciel wpatrywał się w wydruk USG, na którym wyraźnie widać było maleńkie dziecko.
- Ciąża... Właśnie wtedy, kiedy powinienem ją najbardziej wspierać, straciłem jej zaufanie. Pewnie chciała mi powiedzieć, ale stało się TO. Nie... Ja tak nie mogę. Liam, nie mogę jej teraz samej zostawić. Wiem, że ona mnie nienawidzi, ale ja ją wciąż kocham... Sprowadzę ją tutaj.
- Przecież odwołano wszystkie loty przez śnieżyce.
- Pogoda nie jest w stanie mnie zatrzymać. Wsiadam w samochód i jadę. Powiedz chłopakom o wszystkim, muszą wiedzieć. Mogę liczyć na twoje wsparcie?
- Zawsze. Robisz właściwą rzecz. Musicie sobie z Monicą wybaczyć, a nie odizolować. Ona cię potrzebuje, szczególnie, że... no.
- Myślisz, że dam radę ją odzyskać?
- Nie ma innej opcji. Wierz mi, lub nie, ale ona nigdy nie przestała cię kochać - zapewnił Liam. - "Dlatego nigdy nie potrafiłaby pokochać mnie, Harry'ego ani nikogo innego. To Louis jest najwłaściwszym wyborem" - dokończył w myślach i uśmiechnął się do przyjaciela. Wieczorem usiadł z Niallem, Zaynem i Harrym przy laptopie i pokazał im maila od Meg. Wszyscy przyglądali się mu w powadze. Blondyn niemal wsadził nos w ekran, analizując ciemny wydruk. Nagle jego oczy powiększyły się do rozmiarów łyżki.
- Ej, chłopaki... - przełknął ślinę i popukał palcem w lewy róg obrazu. - To nie jest USG dziecka Monici...
- Co? - wszyscy podnieśli się na krzesłach. Niall jeszcze raz dokładnie przyjrzał się niewyraźnemu napisowi, który wcześniej przeoczyli.
- Louis wcale nie będzie ojcem...
- Zaraz, nie rozumiem. To czyje to jest dziecko? - wykrzyknął Harry. Niall zacisnął zęby i spojrzał znacząco na Zayna.
- Tajemnica Meg... - chłopak poczuł, że żołądek podchodzi mu do gardła.
- O kurwa - zaklął Liam. Teraz wszystko zaczęło układać się w logiczną całość. Tylko co teraz z Louisem? Jeśli pojedzie do niej i zacznie gadać o dziecku, w życiu nie odzyska jej zaufania, tylko jeszcze bardziej ją skrzywdzi!
- Gdybym wcześniej wiedział, nie zrobiłbym tego - odezwał się nagle Harry. - Skoro już i tak wszystko się wali, powinienem wam powiedzieć, że to ja dałem zdjęcie do gazety, żeby odbić Monicę dla siebie. To zdjęcie pochodzi z filmiku, który nagrałem. Louis wcale jej nie zdradził, wszystko było upozorowane. Gdybym wiedział, że tak się to wszystko skończy, nie zachowałbym się tak głupio i samolubnie.
- Ty skończony idioto! - Niall strzelił mu z całej siły w twarz. Czuł taką furię, zupełnie jak wtedy, kiedy sądził, że Louis zdradził jego przyjaciółkę.
- Bij, ile chcesz. Zasłużyłem.
- Raz a dobrze wystarczy. Mam już dość gniewania się na moich kumpli. Moim zdaniem należy pokazać ten filmik Monice. Louis nie może jechać na darmo, to jest niesprawiedliwe!
- Wyślę go przy was. Bardzo mnie teraz nienawidzicie? - zapytał chłopak. Liam, Niall i Zayn nic nie powiedzieli. Po prostu poklepali go po plecach, w końcu oni też wiedzieli, co to jest trudna sytuacja.

*

Szłam pokrytą grubą warstwą śniegu drogą, wokoło nie było nic poza białymi polami. Żadnych domostw, ludzi... Było okropnie zimno i wiał ostry wiatr, a ja miałam na sobie za cienki płaszcz. Szukałam czegoś, chyba jakiejś osoby, czułam potrzebę podążania tą drogą donikąd. Wreszcie zobaczyłam światła. Zaczęłam biec, a mróz pozbawiał mnie oddechu. Samochód leżał w rowie, przednia część była zmiażdżona przez rosnące tam drzewo. Chciałam się tam dostać, ale jakaś siła mnie trzymała. Bałam się, że ta osoba, której szukałam jest w środku. Próbowałam krzyczeć jego imię, ale z mojego gardła nie wydobywał się żaden dźwięk.

- Monica, co się dzieje? - ktoś mną potrząsał. Otworzyłam oczy i zobaczyłam ciocię. - Krzyczałaś, chyba miałaś zły sen...
- Tak... sen. - przytuliłam ciocię i kazałam jej wrócić do łóżka. Sama już nie potrafiłam ponownie zasnąć. Nie wiem, dlaczego, ale ten koszmar wydawał mi się zbyt realistyczny.



Doczekaliście się Rozdziału 40 ^^ Dziękuję za Waszą cierpliwość. Muszę się przyznać, że skondensowałam kilka rozdziałów w tym jednym, bo miałam fatalną wenę... To oznacza, że Rozdział 41 może być ostatnią częścią opowiadania What Makes Me Beautiful. Mam nadzieję, że chociaż w pewnym stopniu spełniłam Wasze oczekiwania odnośnie tego bloga. Liczę też na to, że będziecie mi towarzyszyć także wtedy, gdy już nie będę tworzyć WMMB (z radością informuję, że Chapter 1 na Teach Me How To Love jest gotowy do publikacji!).

14 komentarzy:

  1. dosyć mocno się zawiodłam... czytając rozdziały, miałam wrażenie, czułam to,że między M,a H. rzeczywiście coś jest... jakaś namacalna siła przyciągała ich do siebie,a ty postawiłaś mur aby ich oddzielić... to przykre, jak czytałam ten rozdział chciałam płakać... przywiązałam się do myśli,że ona mogła z nim być. Wiem,że niczego nie obiecywałaś,ale trudno. To twój blog.
    Pozdrawiam.
    - Jerr.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiedziałam, że wszystkim nie dogodzę. Jednak biorąc pod uwagę liczbę osób wspierających związek Monici i Louisa, zdecydowałam się, że pójdę moim starym planem. Przyznam, że nie spodziewałam się takiej rozbieżności: znalazły się shipperki związków z Niallem, Liamem, a nawet Zaynem... Teraz też niczego nie obiecuję, ale teoretycznie mogę zrobić parę alternatywnych zakończeń...

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże świetny, aż płakałam , nie wiem czemu po prostu płakałam. Nie mogę do siebie dopuścić tego że to opowiadanie się kończy. Tak bardzo się z nim zżyłam . Błagam cię niech ostatni rozdział będzie Happy Endem tak bardzo cię błagam. Niech Monika będzie z Louisem jak nie to się chyba załamie. Całuję i serdecznie pozdrawiam , kocham cię ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyrzekam, że zakończenie będzie szczęśliwe ;) I love you too <3 Dziękuję za wsparcie!
      P.S. Zapraszam na SBS, dodałam tytuły wszystkich opowiadań!

      Usuń
  4. Kurczę.. Tak lekko nie wierze zbliżamy się do końca że jeszcze trochę i ugghh.... Wiesz co pamiętam jak rok temu poleciła mi ten blog jakas dziewczyna na 1DPL (pamiętasz to było jeszcze za czasów kiedy wszyscy ze sobą pisali itd)i chyba powinnam ją po stopach całować bo jest cudne historia jak na czasu kiedy postał ten blog jest oryginalna teraz jak to stwierdziła moja bff, popularna blogerka jak ty, te historię są beszczelnie kopiowane.. Dzieciom brakuje pomysłów a chcą się na siłę wybić i potem wychodzi to co wychodzi :/ mam nadzieję że Monika wróci do angili.. Kibicowałam Li ale teraz jestem za Louisem. Tak swoją drogą jak on przyjechał z uk do francji ? hahah to mnie tylko zastanawia no i ten Kiss *.*


    +a teraz mam do ciebie pytanie.. Pamiętasz kiedyś czytałaś mój blog a ja miałam cię informować ale miałam małe problemy z gg a teraz nie pamiętam ani swojego numeru czy też hasła.. Chcesz je dalej czytać ? Nie zmuszam ale jak chcesz to był ten blog http://icant1d.blogspot.de/

    kocham i czekam na następny, Maddi xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za adres, zajrzę przy okazji ^^
      Louis ze ślepą determinacją wziął swój samochód i depnął gazu. Z Anglii do Francji jest przecież podziemny tunel dla pojazdów, pod kanałem La Manche ;)

      Usuń
  5. Wow... nowy rozdział :D
    Cieszy mnie to bardzo :)
    Szkoda, że to powoli już koniec :(
    Liczę na Happy End ^^
    Teraz może być już tylko lepiej :)
    Kibicuje Lou
    Szur :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaka czarnowłosa dziewczyna?! to miał być Ludwik! :) no niech oni wrócą do siebie ;p dobrze, że Zayn już wie o dziecku :D

    OdpowiedzUsuń
  7. AAAAAAAA nowy rozdział, wreszcie, szkoda, że to już koniec. Niech Monica będzie z Louisem plissss. Jesteś świetną pisarką, na pewno zrobisz wielką karierę, po prostu cię kocham. Kiedy następny rozdział?
    ~Julia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następny i już ostatni pojawi się w tej przerwie świątecznej. Również zaraz po jego publikacji ruszam z nowym blogiem! Wszelkie informacje zamieszczę na SBS albo moim Twitterze

      Usuń
    2. Ej a dasz linka na SBS?

      Usuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Whoa! Fajne! Nich Monica będzie z Louis'em!
    http://onedirection1d-op.blogspot.com/ wejdziesz?

    OdpowiedzUsuń
  10. fantastyczny rozdział !! ! ! !! :))

    OdpowiedzUsuń