- To co, zostajesz dzisiaj na warsztatach? - zapytał Jason, przerzucając torbę przez ramię. Alyssa i Claire plotkowały o czymś, stojąc z boku. Zastanowiłam się przez chwilę.
- Jasne, tylko skoczę do samochodu. Wydaje mi się, że zapomniałam wziąć notatnik.
- To spotkamy się na sali. Gdyby coś, to wiesz, wiadomość. Aha, Monica...
- Co?
- Uważaj na siebie - powiedział i wyciągnął ręce, by niezgrabnie mnie przytulić. Wyglądał na zatroskanego.
- Będę. Zaraz do was dołączę - uśmiechnęłam się i poszłam w stronę parkingu. Jak się spodziewałam, zostawiłam mój notatnik na tylnym siedzeniu, gdzie zwykle w pośpiechu go rzucam. Wgramoliłam się do środka i włożyłam go do torby. Wyszłam z samochodu i zamknęłam drzwi. No i prawie dostałam zawału.
- Cześć - rzekł Lucas. Opierał się niedbale o przednie drzwi i wyglądał dosyć upiornie. Czarna, skórzana kurtka, błędny wzrok, szara, prawie sina twarz, podpuchnięte oczy.
- Boże, wystraszyłeś mnie. Wszystko w porządku? Wyglądasz słabo - odezwałam się, głos mi trochę drżał. Chłopak zbliżył się i wyszeptał:
- Teraz... pójdziesz... ze mną. Zrobisz to, bo nie chcesz, żeby twoim przyjaciołom stała się krzywda.
- Co ty im zrobiłeś?
- Nie zrobię im niczego, bo cię kocham.
- Lucas, zrozum to, wcale mnie nie kochasz. To nie miłość. Nie wiem, co tobą kieruje, ale daj sobie spokój. Nie pójdę z tobą, spieszę się.
- Naprawdę, nie powinnaś stawiać oporu - chwycił silną ręką moje ramię i przydusił do siebie. Szarpałam się, chciałam krzyczeć, ale zatkał mi usta i nos skropioną czymś szmatką. Zdążyłam tylko nacisnąć kilka razy przycisk w telefonie, który miałam w kieszeni. Potem straciłam kontakt z rzeczywistością.
Wiadomość alarmowa została wysłana do: Louis, Liam, Harry, Niall, Zayn, Alyssa, Claudia, Jason, Claire.
*
- Też dostaliście? - zawołał zdyszany Niall, wybiegając z męskiej toalety na lotnisku. Przed chwilą otrzymał SMS, który bardzo go zaniepokoił. Chłopcy pokiwali głowami, ściskając w rękach swoje telefony.
- Myślicie, że to... - zaczął Zayn, ale Louis zatkał mu usta ręką.
- Nie wywołuj wilka z lasu! Boże, czemu ją zostawiłem, nie powinienem był wyjeżdżać, a jeśli coś jej się stało, jeśli on jej coś zrobił...
- Lou, uspokój się! - wrzasnął Harry, aż kilkoro przechodzących ludzi zatrzymało się i rzuciło im karcące spojrzenia.
- Harry, nie tak głośno... - zszedł z tonu Louis. Kocham ją, rozumiesz? Kiedy ona jest w niebezpieczeństwie, odchodzę od zmysłów.
- Wiesz, nie tylko tobie na niej zależy.
- Wiem.
- Możemy ją jakoś namierzyć? - odezwał się Zayn, by przerwać niezręczną ciszę. Jego przyjaciele nadal mierzyli się wzrokiem. Liam wystukał coś w telefonie.
- Mam. Przemieszcza się bardzo szybko... - przymknął oczy i usiadł na ławce. Niall usiadł obok i przytulił go. Biedny chłopak już raz przechodził przez takie piekło, teraz blondyn widział tę troskę i niepokój, które sam z resztą odczuwał. Nie miał sióstr, a Monica mu je zastępowała. Gdyby coś jej groziło, nie zawahałby się poświęcić. Wyglądało na to, że nie tylko on. Nawet Zayn wyglądał na poruszonego, chociaż z nim to nigdy nic nie wiadomo. Między nim a Monicą nie nawiązała się żadna szczególna więź, a może dobrze ją ukrywali...
- To może przestańmy się zamartwiać i przyjmijmy do wiadomości, że kolejny psychol porwał naszą przyjaciółkę? - rzucił dość brutalnie Zayn.
- "O wilku mowa" - pomyślał Niall i przewrócił oczami. Jego przyjaciel czasem był taki nieczuły.
- Zayn, wiem, że ona cię nic nie obchodzi, ale może miałbyś więcej szacunku dla mojej dziewczyny? - ochrzanił chłopaka Louis. Mulat wzniósł ręce w geście bezbronności.
- Ja tylko nie znoszę bezczynności. Może nie zauważyłeś, ale użyłem słowa NASZA przyjaciółka.
- Zatrzymali się - wciął się Liam, a pozostali kumple przenieśli na niego wzrok. - Pamiętacie, gdzie jest ten stary most nad rzeką?
- Ona tam jest?
- Wiesz, teoretycznie może tam być tylko jej telefon.
- Zayn!
- Dobra, nie drzyj się.
- Można tu gdzieś wynająć motor? - zapytał Harry, rozglądając się wokoło. - Nie wezwiemy przecież taksówki, a ktoś musi zostać z bagażami...
- Tak, ale to kawałek drogi stąd - odparł Liam, drapiąc się po głowie. - Nie pomyślałem o tym, mogłem przewidzieć...
- Poczekajcie, załatwię to - powiedział Zayn i zniknął w tłumie. Po kilku minutach wrócił, w dłoni trzymając kluczyki. - Czasem lubię być sławny - uśmiechnął się triumfalnie.
- Ktoś ci dał swój motor? - Niall zrobił wielkie oczy, Malik się tylko roześmiał.
- Pożyczył. Obiecałem oddać jeszcze dzisiaj, razem z biletami na nasz koncert. Paul się wkurzy, że znowu komuś je daliśmy za free. Łap - rzucił kluczyki Harry'emu.
- Chwila, czemu on ma prowadzić? Bo to chyba jasne, że jedziemy we dwójkę - odezwał się Louis.
- Bo ty jeździsz zbyt nieostrożnie. Mam ci przypomnieć, jak - Liam zaczął swój wykład.
- Dobra, niech będzie. Harry prowadzi. Tylko się nie wlecz!
*
Déjà vu (fr. już widziane)
– odczucie, że przeżywana obecnie sytuacja wydarzyła się już kiedyś, w
jakiejś nieokreślonej przeszłości, połączone z pewnością, że to
niemożliwe.
Dokładnie tak się czułam, kiedy otworzyłam oczy i doszłam do wniosku, że znowu zostałam obezwładniona i porwana. Naprawdę, nie warto chwalić dnia przed zachodem słońca. Jak się spodziewałam, Lucas posadził mnie na krześle i przywiązał. Było jednak kilka elementów, które nie przypominały mi tamtego uwięzienia. Po pierwsze, nie byliśmy w domu, ale na jakimś moście, który skądś kojarzyłam. A przede mną stał stół z białym obrusem i palącą się świeczką. Obok róża w kolorze krwi. Jakże romantycznie.
- Wolałbym spędzić naszą pierwszą randkę w restauracji - usłyszałam jego głos. Wyszedł zza krzaków, ubrany w garnitur. Choć byłam na niego wkurzona i trochę się bałam, wciąż wydawał mi się niesamowicie seksowny.
- Wolałabym spędzić naszą pierwszą randkę nie przywiązana do krzesła.
- Skąd to niezadowolenie, kochana? Czy nie tego chciałaś? Wiem, że mnie pragniesz, nigdy nie przestałaś.
- Porwałeś mnie! Liczysz na coś więcej po tym, co zrobiłeś? - podszedł bliżej, uśmiechając się.
- Stawiałaś duży opór, a ja zawsze dostaję to, czego chcę. Po lunchu zabieram cię na lotnisko, kupiłem bilety na popołudniowy samolot do Las Vegas. Zabawimy się, zaczniemy nowe życie...
- Skąd wziąłeś na to pieniądze? - zapytałam, póki co ignorując jego dalekosiężne plany.
- Zawarłem umowę z pewnym człowiekiem. Powiedział, że jeśli się ciebie pozbędę, w jakikolwiek sposób, zapłaci mi 10 000000 funtów.
- Uwierzyłeś mu?
- Kotku, sprawdziłem go, mówi prawdę. Nie wnikałem w szczegóły, ale pewnie chodzi mu o twoją pracę. Najwidoczniej uznał cię za wyjątkowo niebezpieczną prawniczkę. Rozumiem go.
- Nie mów do mnie kotku - syknęłam. Lucas złapał mnie za podbródek i przybliżył swoją twarz do mojej.
- Będę mówił, jak chcę. Zobaczysz, kiedy już dostanę te pieniądze, będziesz mnie błagać, żebym z tobą był.
- Żebyś się nie przeliczył.
- Czas na lunch. Spójrz, ten tort zamówiłem specjalnie z myślą o tobie. Ma napisaną lukrem dzisiejszą datę. Zapamiętaj ją, bo właśnie dzisiaj zaczynasz... zaczynamy nowe życie.
- Jesteś nienormalny.
- Przestań! - krzyknął. - Nie chcę na ciebie krzyczeć, ale już nie wiem, jak cię przekonać...
- Chyba zmusić.
- ... do bycia ze mną. Masz mnie kochać, tak jak kiedyś. Potrafisz, bo wciąż coś do mnie czujesz.
- Teraz jedynie obrzydzenie. Wybacz, ale kocham kogoś innego. Niczym mnie nie "przekonasz".
- Jesteś pewna? A ja myślę - oderwał kawałek deski ze starego mostu. - że taki czynnik, jak ból, z pewnością załatwi sprawę.
- Uderzysz kobietę? Uderzysz MNIE?
- Nazwałbym to... pozytywnym bodźcem - zamierzył się, ale nie uderzył. Właśnie w tej chwili usłyszeliśmy głośny ryk silnika motoru. Chwilę potem zobaczyłam ich. Dwóch chłopaków w kaskach. To jednak nie przeszkodziło mi w ich rozpoznaniu.
- Louis! Harry! - krzyknęłam.
- Nie waż się jej tknąć! - zawołał Lou, biegnąc w stronę Lucasa.
- Proszę, proszę, chłopak... w zasadzie już były chłopak Monici... cóż za spotkanie. Właśnie siadaliśmy do lunchu. A ta deska - obrócił kawałek drewna w dłoni. - potrzebowałem jej do perswazji. Monica jest wyjątkowo uparta, nieprawdaż?
- Zrób jej coś, a pożegnasz się z tą twarzą!
- Wiesz, nic mi nie sprawi takiej radości, jak skopanie tyłka temu, który najbardziej utrudnia mi bycie z kobietą mojego życia. Skoro tak się prosisz... - powiedział i ruszył w stronę Louisa. Tymczasem Harry już był przy mnie i rozwiązywał sznur.
- W samą porę, co? Już dobrze, nic ci nie grozi - szepnął, uwalniając moje ręce. Gdy już mnie oswobodził, mocno go przytuliłam, odczuwając wielką ulgę.
- Wiesz, Lewis...
- Oh, proszę cię. Louis, jestem Louis.
- Czy to ważne? Zupełnie zepsuliście mi mój plan, nie zdążę zabrać Monici na spacer przed odlotem. A jak już dojedziemy... zadowolę ją, jak ty byś nigdy nie potrafił. Jej ciało od dzisiaj należy do mnie.
- Jak śmiesz! - wrzasnął Louisi i uderzył pięścią w twarz chłopaka w garniturze.
- Ty skurwysynu - wydusił zszokowany Lucas i natarł na przeciwnika.
- Harry! - zawołał Louis, unikając ciosu. - zabierz ją stąd!
- Słyszałaś, musimy iść. Proszę, tu się robi niebezpiecznie - powiedział do mnie lokowaty, obserwując walczącego przyjaciela.
- Zwariowałeś? Nie zostawimy go!
- Poradzę sobie! Aaagh! - dostał silnego kopniaka w brzuch. Szybko się jednak poderwał, miał już podbite oko i kilka siniaków na rękach. Mimo to oddawał ze zdwojoną siłą, bardzo imponującą.
- Koniec tej błazenady, niszczę sobie garnitur - Lucas odskoczył w bok i wyciągnął zza marynarki srebrny pistolet. - Wspominałem już, że ten facet dał mi go, w razie, gdyby coś z mojego planu nie wyszło? Jedna kulka. Miała być na Monicę, ale wpakowanie ją w twoją głowę sprawi mi większą radość.
- Chciałeś mnie zabić? - wykrzyknęłam, odwracając jego uwagę. To dało szansę Lou, który rzucił się na niego od tyłu, wytrącając mu broń z ręki. Nierówna dotąd walka przerodziła się w taką jedynie na pięści. Okładali się nimi jak szaleni, wyzywając i grożąc. Wszystko to kręciło się wokół mojej osoby, tak cennej dla Tomlinsona. Obserwatorowi wydawałoby się, że obie strony są we mnie zakochane, ale wiedziałam, że tak nie było. Nagle coś zaczęło się psuć... Louis wyraźnie opadał z sił, tracił przewagę. Lucas załatwił go mocnym ciosem, chłopak padł na deski. Brązowooki dobiegł do pistoletu, szybko przeładował i wycelował.
- Twoje ostatnie życzenie? - zapytał i zaśmiał się złowieszczo. Podniosłam kawałek drewnianej deski, która odłamała się od balustrady, kiedy Harry mnie odwiązywał.
- Tylko jedno: wypierdalaj! - zamachnęłam się, a drewno, lecąc niemal precyzyjnym torem, trafiło prosto w głowę Lucasa. Chłopak jęknął i stracił przytomność.
- Załatwiłaś go - odezwał się Harry. Podbiegliśmy do Louisa i leżącego na ziemi Lucasa. Mój chłopak przez chwilę tylko patrzył mi w oczy, a potem z westchnieniem pochwycił w objęcia i pocałował. Jak mi tego brakowało...
- Przepraszam, że mnie z tobą nie było. Nigdy więcej, obiecuję. Kocham cię.
- Też cię kocham. Jesteś cały? Walczyłeś dla mnie...
- I zawsze będę.
- Ekhm - chrząknął Harry. Wstałam i uśmiechnęłam się do niego.
- Nie zapomniałam o tobie. Dziękuję, że was tu przywiozłeś. I mnie uwolniłeś.
- Wiesz, nie musiałem - puścił oko. Nie zwróciliśmy uwagi na Lucasa, który odzyskiwał przytomność. Zanim się obejrzeliśmy, stał za mną z zaciśniętą pięścią. To się stało w ułamku sekundy ( i wywołało kolejne déjà vu). Harry odepchnął mnie i przyjął cios na siebie. Runął na barierkę, a stare i spróchniałe drewno zatrzeszczało i połamało się. Poleciał w dół, usłyszeliśmy plusk. A Louis znokautował Lucasa, jednym sprawnym uderzeniem w głowę, pozbawiając go przytomności, tym razem pewnie na dłuższy czas.
- Nie wynurza się, nurkuję tam - powiedziałam i nie pytając o pozwolenie, zrzuciłam buty i wskoczyłam do zimnej wody. Na szczęście ta rzeka nie miała silnych prądów. Rozglądałam się w cichej i ciemnej toni, ale niczego nie widziałam. Wynurzyłam się, byłam tam sama. Spojrzałam w górę, Louis związywał mojego porywacza.
( polecam w tym momencie włączyć to i czytać bardzo wolno, wyobrażając sobie tę chwilę ;) )
- Harry, gdzie jesteś - szepnęłam sama do siebie. Wtedy coś złapało mnie za nogę i wciągnęło pod wodę. Odwróciłam się i zobaczyłam go. Poczułam wtedy coś nieokreślonego, jakbym ujrzała rzecz, której dotąd nie zauważałam. Uśmiechnął się i przytknął palec do ust. Jego bujne włosy falowały, moje również jakby zawisły w chłodnej toni. Moja lejąca się sukienka przypominała wlaną do wody strużkę mleka. Jego ręka delikatnie zbliżyła się do mojej, delikatnie dotknął mojej dłoni, przeszył mnie dreszcz. Podpłynął bliżej, patrząc mi w oczy. Poczułam jego drugą rękę na mojej talii. . Niezauważalnie spletliśmy palce. Był coraz bliżej, czułam ciepło jego ciała. Te oczy, spokojne i takie... nie mogłam. Spojrzałam w górę, rzucając aluzję, że pora się wynurzyć. Zrozumiał, chwycił mnie mocniej i pomógł wypłynąć na powierzchnię. Pierwszy wdech był niesamowity, nigdy nie sądziłam, że powietrze może być tak wspaniałe.
- No, czas najwyższy, ile można siedzieć pod wodą - odezwał się stojący po pas w rzece Louis. Zaraz musiałbym po was nurkować i zamoczyć sobie włosy - zażartował i podpłynął do nas. Wyciągnął mnie, zarzucił mi na ramiona swoją kurtkę. Wdrapaliśmy się z powrotem na most, ale ku naszemu zdziwieniu był zupełnie pusty. Przybyliśmy za późno, na drugiej stronie: Lucas zdążył już odpalić motor. Już nie ważne, jak uwolnił się z uwięzi. Odjechał, a my nie mogliśmy nawet go powstrzymać. Louis wezwał taksówkę, musieliśmy poczekać kilkanaście minut. Usiedliśmy więc na dekach, opierając się o tę całą barierkę. Louis objął mnie, bo trochę drżałam od zimnej kąpieli. Odwróciłam głowę i zerknęłam na Harry'ego. On skierował swój wzrok w moją stronę. Przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy, potem chłopak westchnął i spojrzał w dal. Miałam dziwne wrażenie, że pod wodą wydarzyło się między nami coś ważnego...
No, nawet nie jest tak późno ;) Jest rozdział, nie wiem, czy nie za krótki, ale w gruncie rzeczy całkiem planowy. Mam nadzieję, że się Wam spodoba. Komentujcie ;)
moje gg: 25612098
mój Twitter: @Monika_Mags
Przez ten jebany rozdział nie obejrzałam X Factora -.-''''''
OdpowiedzUsuńKURWA
Ochh
UsuńMoje zdanie to już chyba znasz
OdpowiedzUsuń- Martyna
Tak długo czekałam na to. Warto było :). Masz wspaniałą wyobraźnię. Tylko proszę częściej dodawaj rozdziały, bo z niecierpliwością czekam na każdy.
OdpowiedzUsuńPS. Co do ostatniego komentarza na moim blogu to nie powinnaś sie peszyć, ponieważ zasługujesz na wszystkie pochwały i podziękowania.
Prosić to sobie możecie, ale ja i tak dodaję, kiedy mogę. Bo pisanie trwa kilka godzin, a zazwyczaj mam wtedy do zrobienia lekcje albo się uczę. Teraz nie sądzę, że napiszę coś w następnym tygodniu. Mam za mało czasu
UsuńWiem. Rozumiem Cię. Wena, nauka itd., ale raz w tygodniu ?
Usuńczas na pisanie mam tylko w sobotę i jeśli mam dużo zadane, to sobota odpada, co za tym idzie: cały tydzień. Nie musisz rozumieć, ale zaakceptuj. Staram się dla Was...
UsuńOk. Dla takiego opowiadania warto.
UsuńBoskie, a szczególnie ta scena pod woda, a ta muzyka do tego<33333
OdpowiedzUsuńKocham, bo w tym momencie mam szklanki w oczach...
i uroniłam kilka łez...
Ufff, miałam nadzieję na taką reakcję. Dziękuję ;)
UsuńOMG, scena pod wodą to dno kompletne, chaos, masa powtórzeń... zakładam buty wstydu i chowam się w rynsztoku. Wybaczcie
OdpowiedzUsuńNie mów tak uwielbiam ją.
UsuńJak możesz.? Ta scenka jest wspaniała, i do tego ta muzyka..♥♥
UsuńŚwietne.! Ta piosenka doskonale pasuje do tamtej chwili. Wyobrażałam to Sb. Naprawdę świetnie piszesz. Mam nadzieję,że kolejny rozdział dodasz przynajmniej w następnym tygodniu : ].
OdpowiedzUsuńpiosenka pasuje miodzio! :D
OdpowiedzUsuńzajebiste! czekam nn
zapraszaam do mnie gdzie pojawił sie własnie 21 rozdział :)
http://galaxy-strawberry.blogspot.com
Ojacieżpierdziele.!!<33
OdpowiedzUsuńScena pod wodą i do tego jeszcze ta muzyka...
Między Monicą i Harrym była taka mega chemia, że ja nie mogę.. ;]
Biedny Harry wydaje mi się, że on dalej jest w niej zakochany :( Wszystko wyszło zajebiście i nie zauważyłam żądnych powtórzeń :)
Rozumiem i akceptuje to, że nie piszesz często rozdziałów, ale np. jeden na tydzień lub półtora tygodnia chyba by nie sprawił problemu..:>
Pozdrawiam :*
~Karolina.
Problemy mają to do siebie, że zawsze mnie szukają i wszędzie mnie znajdą ;) jeśli dam radę, napiszę. Przecież kocham to, jak mogłabym specjalnie przestawać?
UsuńP.S. chemia była i jest, od kiedy się pierwszy raz zobaczyli. Harry był pierwszy...
Świetne to jest. dzisiaj przeczytałam wszystko od początku do końca i nadal mam nadzieję, że Minica zakocha się w Harrym i ta scenka mnie mile zaskoczyła. Chciałabym, żeby Monica była z Harrym, CUDO, a nie blog.:) zapraszam do siebie. http://onedirectionlovestory1d.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńNie, nie, nie... Monica skończy z Lou dla Hazzy!? Nieeee:( biedny Lou, oni muszą być ze sobą, Harry nie jest dla niej odpowiedni, no ej:( @mrsmaaalik
OdpowiedzUsuńahh co za akcja , genialne jest ! :D
OdpowiedzUsuńjestem ciekawa czy między Monic a Harry'm wydarzy się coś więcej ... ; >
bardzo mi się podoba i czekam na następny :)
Wow, zajebisty rozdział! Bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: let-us-live-forever-young.blogspot.com ♥
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNie no brak mi słów. Czyżby romansik między Monicą i Harry'm...? Masz talent i to wielkiii.! Może spróbuj napisać książkę...
OdpowiedzUsuń[zapraszam na nowy rozdział: http://4gotta-be-you.blogspot.com/]
Kurwa ja wiedziałam ,że Lukas ją porwie ja to po prostu wiedziałam^^
OdpowiedzUsuńMe gusta przewidywanie przyszłości
a rozdział jak zawsze zajebisty
Ja nawet nie wiem co powiedzieć.! To jest genialne.! Mało powiedziane.! To jest o wiele leprze niż genialne.! No po prostu nie wiem co napisać.! <3
OdpowiedzUsuń~Forget-me-not.!
wow. :D
OdpowiedzUsuńTyle czekałam na ten rozdział.
Warto było :D
Czekam na kolejny i się nie mogę doczekać.
:D:D:D
Twoje opowiadanie jest cudowne.! <3
.niKa.
http://magicpollen.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńHej.!
To link do mojego bloga.! Co prawda nie jest o One Direction, ale też jestem ich wielką fanką.! Mój i mojej koleżanki blog jest głównie o zdjęciach.! Ale może uda mi się ją namówić do założenia bloga o chłopakach.! Ona też jest ich fanką.! Proszę wejdź na mojego bloga.!
Wracając do twojego bloga.! Jesteś genialna.! Ja traktuję Cię jak bohatera, mojego idola.! Powinnaś napisać książkę.! Od razu bym ją kupiła i poprosiła o autograf.! <3 Pozdrawiam! Dobranoc.!
~Forget-me-not.!
Haj. Trochę mnie tu nie było. Ostudziłaś moje uzależnienie przez rzadkie dodawanie notek. To nie tak, że Ci to wyrzucam po prostu stwierdzam fakt(niezależnie jaki jest powód tej częstotliwości).
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu ale podoba mi się tylko początek tego rozdziału. Coś karze mi stwierdzać, że nie są takie jak kiedyś. Wcześniej jakby paliła Cię wewnętrzna potrzeba pisania. To się czuło. Oczywiście jak pisywałam w dawnych komentarzach było parę rzeczy niedopracowanych ale i tak.. czytało się tak łatwo, że człowiek specjalnie zwalniał by przedłużyć moment.
Co do sceny w wodzie. Jak dla mnie jest jakby od niechcenia. Pomysł za przeproszeniem zerżnięty z tv i to nie za dobrze. Zresztą nie będę się tu dużo rozpisywać bo sama zrozumiałaś :)
Mam nadzieję, że wróci Ci wena. Może to nastąpi przy świeżym nocnym powietrzu, a może gdy będziesz siedzieć przy grillu albo dopiero kiedy zaczną się wakacje, a Twoja głowa nie będzie zaprzątnięta niczym innym.
Ja...
Usuńwiedziałam, że się nie nadaję do pisania opowiadań. Nie mam żadnego talentu, czasu też nie. Powinnam usunąć bloga, bo to nie ma sensu. I tak nigdy niczego nie osiągnę. Dziękuję, że mi o tym przypomniałaś.
jestem ciekawa czy twój blog byłby lepszy ... spaekle ma talent i to ona zażądza własnym czasem dodaje notki kiedy chce a scena z wodą możę dość popoularna ale przynajmniej spontaniczna i romantyczna :) a jeśli masz cośd ojej bloga to proste - NIE czytaj !!
Usuńhttp://magicpollen.blogspot.com/ Plosę.! :)
OdpowiedzUsuńKawałek 'pod wodą' genialny . :D:D Zakochałam się , alee...
OdpowiedzUsuńW jak na razie chyba wystarczy kłótni ? hmm ?:D:D ♥
Jesteś WIELKA;*
ożesz w mordę! jaki rozdział!
OdpowiedzUsuńjaka akcja! o ja pierdziele! brak słów! normalnie brak słów!
piękna muzyka do tej sceny pod wodą! już kurde myślałam, że oni się tam pocałują normalnie!
ogólnie kibicuje Lou i Monice ale też Harremu i Monice! nie wiem dlaczego. obie pary są świetne!
y takim napięciem czytałam ta końcówkę, że ty sobie tego nawet nie wyobrażasz!
brawo!!!!
I LOVE IT! Będzie szybko, bo muszę iść spać. I LOVE IT! Nienawidzę Lucasa. Zatłukłabym gołymi rękami. Czy naprawdę na tym świecie są tacy psychopaci? Muszą być. ludzki umysł nie jest w stanie wymyślić czegoś tak... przewrotnego.
OdpowiedzUsuńI tą optymistyczną myślą, pozwolę sobie zakończyć ten lakoniczny komentarz ;)
SS&S
O ŻESZ W MORDĘ! :O Jakie zajebiste! Oj, Harry chyba będzie próbował odzyskać Monicę! Coś wyczuwam kolejny niespodziewany obrót sprawy! xD Kocham to opowiadanie :D ;D <33
OdpowiedzUsuńJejku !! tak długo czekałam na to ! To jest takie cudowne , a ta scena pod wodą , no poprostu sie rozpływam . Szkoda że tak rzadko piszesz ;c . czekam na nn;)
OdpowiedzUsuńNie no płakac mi się chce jak to czytam :) świetne a scena pod woda ach ...
OdpowiedzUsuńPS. Zapraszam do mnie: http://tell-me-a-lie-lara.blogspot.com/
Ten blog jest niesamowity a ten moment w rzece i jeszcze ta muzyka..odplynelam doslownie odplynelam do innego swiata, naprawde masz cholernie wielki talent ! Chcialam bym tez taki miec ale niestety nie wszyscy maja tyle szczescia..Mam nadzieje ze nastepny pojawi sie jak najszybciej Kocham <3
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy rozdział, jednak czytałam go w komórce, więc nie mogłam włączyć sobie przy okazji muzyki, ale bez niej i tak udało mi się wczuć w opowiadanie. Po pierwsze myślałam, że Lou zginie czy coś takiego, naprawdę bardzo się o niego bałam podczas tej przepychanki. Aktualne zastanawiam się, czy coś w stylu sytuacji pod wodą z Harrym się jeszcze wydarzy, czy to było tylko jednorazowe. Przy okazji - scena pod wodą była pięknie napisana. Cały rozdział był piękny, ale bardzo emocjonujący, ledwo udało mi się zwolnić czytając scenę pod wodą.Przepraszam za taki chaotyczny komentarz, ale jest po pierwszej i jakoś nie mogę zklecić sensownych zdań :/ xxx
OdpowiedzUsuń[reasons-to-be.blog.onet.pl]