*
Nie pamiętał, kiedy ostatnio tak dobrze się bawił. Od dawna na jego twarzy nie zagościł tak szeroki i szczery uśmiech. Był naprawdę szczęśliwy. Jednak jeszcze lepiej czuł się, widząc tę dziewczynę, dzielącą z nim radość. Ona też przez ostatnie tygodnie chodziła przygnębiona, miała problemy w pracy, najlepsza przyjaciółka wyjechała, a jej chłopak ciągle nie miał dla niej czasu. A teraz? Promieniała, a taką Monicę Harry lubił najbardziej. Gdy się poznali, też taka była. Potem nastały czasy kryzysów, o których wolał nie pamiętać. Chciał cieszyć się tą chwilą.
- Stop! Przestańmy na chwilę tańczyć, bo łapie mnie kolka w brzuchu! - śmiała się, opadając na leżące w nieładzie poduszki na kanapie. - Dziękuję ci, tęskniłam za takim czymś. Kiedy ostatnio mieliśmy taki wieczór? To musiało być tak dawno, że oboje o tym zapomnieliśmy.
- Mnie też tego brakowało - przyznał chłopak. - Nie mieliśmy ostatnio czasu dla siebie, ale obiecuję, że to się zmieni. Jeszcze parę koncertów i mamy obiecany urlop. Kiedykolwiek zechcesz się ze mną widzieć, będę do dyspozycji.
- To miłe z twojej strony, że tak dbasz o przyjaciółkę. Ona postara się ci odwdzięczyć i da ci ten przepis na specjalną zapiekankę Whisterów. Tę, o którą tyle mnie prosiłeś.
- Za zdradzenie rodzinnej tajemnicy pozostanę twoim uniżonym sługą.
- Och, nie przesadzaj, to wbrew pozorom żadna niezwykła potrawa. Wybacz, muszę to odebrać - powiedziała, sięgając po telefon. No tak, Louis. Musi się upewnić, że jego księżniczka wciąż tkwi uwięziona w swej wieży.
- Nie ma sprawy. Przygotuję herbatę - odparł Harry i poszedł do kuchni. Jednym uchem przysłuchiwał się rozmowie.
- Tak, w domu. Cały czas. Wszystko w porządku, naprawdę, nie martw się. Brzmisz jakoś nieswojo, coś nie tak z dziewczynkami? No widzisz, mówiłam, że im się polepszy. Tak, zakręciłam zawór w garażu. Lou, naprawdę dobrze się czuję, a dom nie stoi w płomieniach, ani nic z tych rzeczy. Wracaj szybko, bo z dala ode mnie robi się z ciebie strasznie bojaźliwy człowiek. To słodkie, też ich ode mnie pozdrów. Kocham cię. Jasne, już daję - odsunęła słuchawkę i kiwnęła na Harry'ego.
- "Królewicz chce porozmawiać ze smokiem" - pomyślał chłopak i wziął słuchawkę, oddalając się do innego pokoju. Jak się spodziewał, otrzymał tylko kolejne wskazówki oraz opiernicz za niedopilnowanie Claudii (jakby to była jego wina, poza tym co za bałwan mu o tym powiedział!?). Po wielu zapewnieniach, że dopilnuje wszystkiego, mógł się rozłączyć i odpocząć od Louisowego gderania. Tej części związanej z Monicą wcale mu nie brakowało, ani trochę. Woda już się zagotowała, a przyjaciele z gotowymi herbatami przenieśli się z powrotem do salonu, włączyli telewizor i rozsiedli się na miękkim dywanie.
- Więc, um, jak ci się układa z Louisem? - bąknął, upijając duży łyk swojej earl grey. Była jeszcze gorąca, parzyła w usta i język. Nie było to przyjemne uczucie, choć mrowienie rozciągające się po całym ciele było intrygujące. Czy specjaliści nie nazywają tego masochizmem?
- Dobrze... - lekko posmutniała. - Może ostatnimi czasy nie aż tak, ale on ma naprawdę dużo na głowie. Nie mogę wymagać od niego pełnej uwagi, kiedy są rzeczy ważniejsze ode mnie.
- Ciekawe, czy Lou wie, jaką ma wspaniałą dziewczynę. Nie spotkałem w życiu kogoś bardziej wyrozumiałego od ciebie. Choć na moje oko ciut za bardzo i za często się poświęcasz, żeby kto inny był szczęśliwy. Pomyśl czasem o sobie - po przyjacielsku złapał i pogładził jej rękę.
- Teraz myślę - uśmiechnęła się. Harry poznał jednak po jej twarzy, że coś ją trapi.
- Powiedz mi, co się dzieje. Jutro masz urodziny, to powinien być szczęśliwy dzień.
- Bo... ja po prostu boję się, że go stracę i to z mojej winy. Jestem taka nieidealna, a on robi dla mnie tak wiele, w dodatku jest aniołem rodziny i międzynarodową gwiazdą. To, jaka jestem...
- Sprawia, że wszyscy, a szczególnie Louis, kochają cię tak mocno - dokończył za nią Harry. Przejął się tym, że dziewczyna znów ma takie czarne, samokrytyczne myśli. Skojarzył już, że pogarszało jej się w ciężkich emocjonalnie chwilach. A bycie zaniedbywanym przez ukochanego z pewnością do takich należy. Sposób, w jaki podmuchała swoją herbatę przypominał westchnięcie.
- Przepraszam, ale chyba pójdę już się położyć. Możesz skorzystać z łazienki na dole i pokoju gościnnego.
- Nie ma sprawy, śpij dobrze - lekko ją do siebie przysunął i pocałował w głowę, nie protestowała. Sam nie mógł zasnąć. Kręcił się na łóżku, nie umiejąc znaleźć odpowiedniej pozycji. Dręczyły go rozmaite myśli, połowa z nich dotyczyła jutrzejszego dnia. To miał być dla niego sprawdzian.
Usłyszał, że na górze ktoś się obudził i krząta w łazience. Pospiesznie włożył w małą babeczkę z jagodami różową świeczkę i ją zapalił.
- Wszystkiego najlepszego! - wykrzyknął, gdy dziewczyna stanęła na schodach. Obdarzyła go szczerym uśmiechem, wyraźnie zaskoczona tym miłym gestem.
- Ow, Harry, przygotowałeś mi urodzinowe śniadanie? Przez chwilę poczułam się jak w domu, mama też robiła jagodowe babeczki i omlet z pomidorami - cieszyła się, zdmuchując świeczkę. Chłopak postanowił przemilczeć fakt, że babeczka była kupiona w cukierni, do której leciał wczesnym rankiem.
- Jak zjesz, ubierz się w to - wyciągnął spod lady duże pudełko. - Od Louisa, przyszło wczoraj, kiedy już spałaś. Jak mniemam, to jakaś sukienka.
- Dobrze. Umieram z głodu! Hej, ale dla siebie też coś przygotowałeś, prawda?
- Zjadłem wcześniej. Muszę jeszcze coś załatwić na mieście, wpadnę za dwie godziny. Masz dużo czasu na uporanie się z zamkami, błyszczykami i co tam chcesz.
- Okeej... to do zobaczenia!
- Pa - pogładził ją po ramieniu i wyszedł. Po drodze do kwiaciarni po bukiet żółtych tulipanów zajechał do klubu, w którym pozostali chłopcy dokańczali ozdabianie sali balonami.
- Harry, bukiet - przypomniał Liam, odhaczając na liście, co już zostało zrobione. Wyglądał profesjonalnie.
- Właśnie po niego jadę. Widzisz, daliśmy radę - uśmiechnął się z satysfakcją, a przyjaciele zaczęli z entuzjazmem bić brawo, by podziękować także pozostałym ludziom, którzy pomagali w przygotowaniach. Odebrał kwiaty i pojechał z powrotem, by móc eskortować solenizantkę na jej przyjęcie. Musiał przyznać, że Louis dobrze się spisał. Prosta, jasnoróżowa, koronkowa sukienka i wysadzane kryształkami buty na obcasach dały świetny efekt. Wyglądała świeżo i promiennie, choć może nie do końca tak się czuła. Zaprowadził ją do samochodu i ruszył. Gdy byli już prawie pod klubem, utknęli w straszliwym korku.
- Jesteś strasznie tajemniczy, powiesz mi w końcu, gdzie mnie zabierasz? - zapytała, bawiąc się koralikami na swojej torebce.
- Gdzieś, gdzie jesteś bardzo mile widziana - odparł, zerkając na zegarek. W dobrym guście jest spóźnić się na własną imprezę pięć, dziesięć minut, ale ten sznur samochodów będzie chyba sunął godzinę, jak nie więcej. Wykręcił i podjechał na pobliski parking. - Przejdziemy się - oznajmił, oszczędzając sobie zbędnych wyjaśnień. Dziewczyna już o nic nie pytała, po prostu kiwnęła głową. Chłopak zdecydował się pójść na stację metra, bo w obecnej sytuacji był to najszybszy środek transportu. W kieszeni Harry'ego zawibrowało, wyjął komórkę i odebrał połączenie.
- Harry, alarm czerwony! - usłyszał zdenerwowany głos Nialla.
- Wiem, trochę nam zeszło w korku, ale za parę minut będziemy. Pojedziemy metrem. Właściwie już wsiadamy, średnio tutaj z zasięgiem.
- Nie, posłuchaj mnie! Ona nie może tu przyjechać, zajmij ją czymś!
- Co? Nie słyszę cię, coś przerywa. Powiesz mi na miejscu, pa.
- Harry! - Styles nacisnął czerwoną słuchawkę. Uśmiechnął się wymownie do Monici i wbił wzrok w okno, za którym obraz przesuwał się z zawrotną prędkością. Klub z zewnątrz wyglądał na opustoszały. Pomyślał, że chłopcy świetnie się spisali z tym kamuflażem. Zupełnie, jakby nikogo w środku nie było. Puścił przyjaciółkę przodem, każąc jej otworzyć drzwi.
- Niespodzianka! - zawołał Niall, a Zayn i Liam nieśmiało mu zawtórowali. Tylko oni, ponieważ nikogo innego tam nie było...
- "Nie wysłałem zaproszeń!" - Harry'ego zmroziło. Więc TO była ta ważna rzecz, o której miał pamiętać. Jezu, Louis go zabije, albo zrobi mu coś gorszego! Jakkolwiek komicznie nie wyglądało trzech chłopaków, stojących pośrodku ogromnej sali, pełnej balonów, konfetti, kwiatów i stołów z mnóstwem jedzenia, Monicę ich widok wcale nie rozśmieszył. Przeciwnie, wyglądała na zachwyconą.
- O mój Boże. Jesteście najwspanialszymi przyjaciółmi, jakich miałam! - pisnęła i rzuciła się w objęcia zmieszanych i lekko zawstydzonych przyjaciół. Musieli odczuć wielką ulgę, że właśnie tak zareagowała. Harry nawet nie miał siły się tłumaczyć, więc udał, że wszystko w porządku i tak miało być. Nie powinni robić przy niej scen.
- Przepraszamy, że ostatnio nie mieliśmy dla ciebie czasu, ale zajmowaliśmy się przygotowaniami - wyjaśnił Liam, patrząc na Harry'ego z miną w stylu "Ty najwyraźniej się nie przemęczałeś".
- To jest... aż nie wiem, co powiedzieć! Tyle jedzenia, dekoracji... i wszystko dla mnie? To aż za dużo szczęścia, nie zasłużyłam sobie...
- Owszem, zasłużyłaś. Jesteś wspaniałą przyjaciółką - odezwał się niespodziewanie Zayn. Wszyscy popatrzyli na niego ze zdziwieniem. Ten tylko wzruszył ramionami i sięgnął po ciasteczko. - To co, jemy?
- Pewnie, że tak! Nie wiem, jak wy, ale to moja ulubiona część urodzin - uśmiechnął się Niall, na ustach mając już krem z babeczki. Ilość jedzenia w porównaniu do ilości ucztujących była przerażająca. Nawet Horan nie ma aż tak pojemnego żołądka.
- Czas na tort - powiedział Harry, wstając od stołu.
- Chwila, zaczekajcie - Monica wyciągnęła z torebki telefon. - Zadzwonię do Louisa, może jednak uda mu się zdążyć na...
- Nie sądzę. Wiesz, jaki jest teraz tłok na ulicach, a parkingi pewnie są już przepełnione - odparł Harry i poszedł po tort. Każdy z nich zapalił po pięć świeczek, aż w końcu na śnieżnobiałym torcie (z KARMELOWYM wnętrzem) tliło się pięknie dwadzieścia małych światełek.
- Pomyśl życzenie - powiedział do przyjaciółki Niall i odsunął się, by zrobić jej miejsce. Zamknęła oczy, nabrała powietrza...
- Jestem! Biegłem przez pół miasta, ale jestem! Wszystkiego naj... - do sali wpadł zdyszany Louis. Drzwi za nim zamknęły się z hukiem, a przeciąg zgasił świeczki. - Gdzie są wszyscy goście?
- Louis! - dziewczyna podbiegła do chłopaka, który mocno ją przytulił i pocałował w usta. - Tęskniłam za tobą. Dziękuję za sukienkę, buty i za to przyjęcie.
- Kocham cię - wyszeptał. Zaraz jednak odsunął Monicę od siebie i zmierzył wzrokiem chłopców.
- Wybacz, zapomniałem poinformować gości... - wymamrotał Harry ze skruchą. Nie wiedział, czy może liczyć teraz na poparcie ze strony przyjaciół.
- To moja wina, nie dopilnowałem go - powiedział Liam, występując naprzód. Zayn i Niall starali się uniknąć konfrontacji.
- Moniu, wybacz na chwilę, mogłabyś przejść do innego pomieszczenia? Muszę pogadać z kolegami - poprosił Louis. Jego głos brzmiał chłodno. Dziewczyna przestała się uśmiechać, zrozumiawszy, że to wspaniałe przyjęcie najwidoczniej nie jest tym, które zaplanował jej chłopak. Miała nadzieję, że przyjaciele zdołają się wytłumaczyć, w końcu jej się spodobało. Wyszła z sali, stając cicho przy samych drzwiach. Musiała usłyszeć.
- Czy wyście już totalnie zidiocieli? Tyle mówiłem, prosiłem, żeby tylko ta niedojda dobrze się wszystkim zajęła! Ale nie, nawet najmądrzejszy z was to zwyczajny kretyn! - darł się Lou, aż ciarki przechodziły po plecach. - Nie wysłał zaproszeń! Ja nie wiem, czy do tego trzeba być jakoś szczególnie inteligentnym? Zayn, Niall, nie mogliście ruszyć dupy i zrobić to za niego? Czy naprawdę jesteście aż tak głupi i niedorozwinięci?!
- Dosyć! - w otwartych drzwiach stała Monica. - Oni się naprawdę starali, a mnie nie przeszkadza to, że nie ma tu innych gości. Jest kameralnie, z najbliższymi przyjaciółmi. Claudia, Alyssa i Jason wysłali mi życzenia, a rodzice z Mattem zadzwonili. To był udany dzień, póki się nie pojawiłeś i nie zacząłeś obrażać tych, którzy tyle dla mnie i dla ciebie zrobili. Miałbyś choć odrobinę szacunku dla czyjeś pracy - powiedziała, a każde jej słowo było jak bicz dla Louisa. Wiedział, że miała rację, ale mimo wszystko...
- Ja... przepraszam, że tak się zachowałem. Ale nie zrobili najważniejszej rzeczy!
- To nie powód, żeby tak ich skrzyczeć.
- Nie zdenerwowałabyś się, gdyby to na moje urodziny nikt nie przyszedł?
- Na twoje przyszliby nawet ci, którzy cię dobrze nie znają! W końcu jesteś sławny!
- Ty także, a mimo wszystko nie ma tu nawet twojej najlepszej przyjaciółki! Widzisz, może ona jednak nią nie jest! - wyparował w złości. Chwilę potem jednak zdał sobie sprawę, że przesadził. Było jednak już za późno.
- Wyjdź - powiedziała krótko. Bez słowa minął ją i wyszedł, a dziewczyna popatrzyła bezradnie na chłopców.
- Grają teraz fajny film, idziemy - odezwał się Liam zdecydowanym głosem. Wszyscy oprócz Harry'ego opuścili budynek.
- "Teraz jest moja szansa" - pomyślał i złapał za telefon. Obiecał sobie, że tym razem mu się uda.
- Przepraszam, ale chyba pójdę już się położyć. Możesz skorzystać z łazienki na dole i pokoju gościnnego.
- Nie ma sprawy, śpij dobrze - lekko ją do siebie przysunął i pocałował w głowę, nie protestowała. Sam nie mógł zasnąć. Kręcił się na łóżku, nie umiejąc znaleźć odpowiedniej pozycji. Dręczyły go rozmaite myśli, połowa z nich dotyczyła jutrzejszego dnia. To miał być dla niego sprawdzian.
Usłyszał, że na górze ktoś się obudził i krząta w łazience. Pospiesznie włożył w małą babeczkę z jagodami różową świeczkę i ją zapalił.
- Wszystkiego najlepszego! - wykrzyknął, gdy dziewczyna stanęła na schodach. Obdarzyła go szczerym uśmiechem, wyraźnie zaskoczona tym miłym gestem.
- Ow, Harry, przygotowałeś mi urodzinowe śniadanie? Przez chwilę poczułam się jak w domu, mama też robiła jagodowe babeczki i omlet z pomidorami - cieszyła się, zdmuchując świeczkę. Chłopak postanowił przemilczeć fakt, że babeczka była kupiona w cukierni, do której leciał wczesnym rankiem.
- Jak zjesz, ubierz się w to - wyciągnął spod lady duże pudełko. - Od Louisa, przyszło wczoraj, kiedy już spałaś. Jak mniemam, to jakaś sukienka.
- Dobrze. Umieram z głodu! Hej, ale dla siebie też coś przygotowałeś, prawda?
- Zjadłem wcześniej. Muszę jeszcze coś załatwić na mieście, wpadnę za dwie godziny. Masz dużo czasu na uporanie się z zamkami, błyszczykami i co tam chcesz.
- Okeej... to do zobaczenia!
- Pa - pogładził ją po ramieniu i wyszedł. Po drodze do kwiaciarni po bukiet żółtych tulipanów zajechał do klubu, w którym pozostali chłopcy dokańczali ozdabianie sali balonami.
- Harry, bukiet - przypomniał Liam, odhaczając na liście, co już zostało zrobione. Wyglądał profesjonalnie.
- Właśnie po niego jadę. Widzisz, daliśmy radę - uśmiechnął się z satysfakcją, a przyjaciele zaczęli z entuzjazmem bić brawo, by podziękować także pozostałym ludziom, którzy pomagali w przygotowaniach. Odebrał kwiaty i pojechał z powrotem, by móc eskortować solenizantkę na jej przyjęcie. Musiał przyznać, że Louis dobrze się spisał. Prosta, jasnoróżowa, koronkowa sukienka i wysadzane kryształkami buty na obcasach dały świetny efekt. Wyglądała świeżo i promiennie, choć może nie do końca tak się czuła. Zaprowadził ją do samochodu i ruszył. Gdy byli już prawie pod klubem, utknęli w straszliwym korku.
- Jesteś strasznie tajemniczy, powiesz mi w końcu, gdzie mnie zabierasz? - zapytała, bawiąc się koralikami na swojej torebce.
- Gdzieś, gdzie jesteś bardzo mile widziana - odparł, zerkając na zegarek. W dobrym guście jest spóźnić się na własną imprezę pięć, dziesięć minut, ale ten sznur samochodów będzie chyba sunął godzinę, jak nie więcej. Wykręcił i podjechał na pobliski parking. - Przejdziemy się - oznajmił, oszczędzając sobie zbędnych wyjaśnień. Dziewczyna już o nic nie pytała, po prostu kiwnęła głową. Chłopak zdecydował się pójść na stację metra, bo w obecnej sytuacji był to najszybszy środek transportu. W kieszeni Harry'ego zawibrowało, wyjął komórkę i odebrał połączenie.
- Harry, alarm czerwony! - usłyszał zdenerwowany głos Nialla.
- Wiem, trochę nam zeszło w korku, ale za parę minut będziemy. Pojedziemy metrem. Właściwie już wsiadamy, średnio tutaj z zasięgiem.
- Nie, posłuchaj mnie! Ona nie może tu przyjechać, zajmij ją czymś!
- Co? Nie słyszę cię, coś przerywa. Powiesz mi na miejscu, pa.
- Harry! - Styles nacisnął czerwoną słuchawkę. Uśmiechnął się wymownie do Monici i wbił wzrok w okno, za którym obraz przesuwał się z zawrotną prędkością. Klub z zewnątrz wyglądał na opustoszały. Pomyślał, że chłopcy świetnie się spisali z tym kamuflażem. Zupełnie, jakby nikogo w środku nie było. Puścił przyjaciółkę przodem, każąc jej otworzyć drzwi.
- Niespodzianka! - zawołał Niall, a Zayn i Liam nieśmiało mu zawtórowali. Tylko oni, ponieważ nikogo innego tam nie było...
- "Nie wysłałem zaproszeń!" - Harry'ego zmroziło. Więc TO była ta ważna rzecz, o której miał pamiętać. Jezu, Louis go zabije, albo zrobi mu coś gorszego! Jakkolwiek komicznie nie wyglądało trzech chłopaków, stojących pośrodku ogromnej sali, pełnej balonów, konfetti, kwiatów i stołów z mnóstwem jedzenia, Monicę ich widok wcale nie rozśmieszył. Przeciwnie, wyglądała na zachwyconą.
- O mój Boże. Jesteście najwspanialszymi przyjaciółmi, jakich miałam! - pisnęła i rzuciła się w objęcia zmieszanych i lekko zawstydzonych przyjaciół. Musieli odczuć wielką ulgę, że właśnie tak zareagowała. Harry nawet nie miał siły się tłumaczyć, więc udał, że wszystko w porządku i tak miało być. Nie powinni robić przy niej scen.
- Przepraszamy, że ostatnio nie mieliśmy dla ciebie czasu, ale zajmowaliśmy się przygotowaniami - wyjaśnił Liam, patrząc na Harry'ego z miną w stylu "Ty najwyraźniej się nie przemęczałeś".
- To jest... aż nie wiem, co powiedzieć! Tyle jedzenia, dekoracji... i wszystko dla mnie? To aż za dużo szczęścia, nie zasłużyłam sobie...
- Owszem, zasłużyłaś. Jesteś wspaniałą przyjaciółką - odezwał się niespodziewanie Zayn. Wszyscy popatrzyli na niego ze zdziwieniem. Ten tylko wzruszył ramionami i sięgnął po ciasteczko. - To co, jemy?
- Pewnie, że tak! Nie wiem, jak wy, ale to moja ulubiona część urodzin - uśmiechnął się Niall, na ustach mając już krem z babeczki. Ilość jedzenia w porównaniu do ilości ucztujących była przerażająca. Nawet Horan nie ma aż tak pojemnego żołądka.
- Czas na tort - powiedział Harry, wstając od stołu.
- Chwila, zaczekajcie - Monica wyciągnęła z torebki telefon. - Zadzwonię do Louisa, może jednak uda mu się zdążyć na...
- Nie sądzę. Wiesz, jaki jest teraz tłok na ulicach, a parkingi pewnie są już przepełnione - odparł Harry i poszedł po tort. Każdy z nich zapalił po pięć świeczek, aż w końcu na śnieżnobiałym torcie (z KARMELOWYM wnętrzem) tliło się pięknie dwadzieścia małych światełek.
- Pomyśl życzenie - powiedział do przyjaciółki Niall i odsunął się, by zrobić jej miejsce. Zamknęła oczy, nabrała powietrza...
- Jestem! Biegłem przez pół miasta, ale jestem! Wszystkiego naj... - do sali wpadł zdyszany Louis. Drzwi za nim zamknęły się z hukiem, a przeciąg zgasił świeczki. - Gdzie są wszyscy goście?
- Louis! - dziewczyna podbiegła do chłopaka, który mocno ją przytulił i pocałował w usta. - Tęskniłam za tobą. Dziękuję za sukienkę, buty i za to przyjęcie.
- Kocham cię - wyszeptał. Zaraz jednak odsunął Monicę od siebie i zmierzył wzrokiem chłopców.
- Wybacz, zapomniałem poinformować gości... - wymamrotał Harry ze skruchą. Nie wiedział, czy może liczyć teraz na poparcie ze strony przyjaciół.
- To moja wina, nie dopilnowałem go - powiedział Liam, występując naprzód. Zayn i Niall starali się uniknąć konfrontacji.
- Moniu, wybacz na chwilę, mogłabyś przejść do innego pomieszczenia? Muszę pogadać z kolegami - poprosił Louis. Jego głos brzmiał chłodno. Dziewczyna przestała się uśmiechać, zrozumiawszy, że to wspaniałe przyjęcie najwidoczniej nie jest tym, które zaplanował jej chłopak. Miała nadzieję, że przyjaciele zdołają się wytłumaczyć, w końcu jej się spodobało. Wyszła z sali, stając cicho przy samych drzwiach. Musiała usłyszeć.
- Czy wyście już totalnie zidiocieli? Tyle mówiłem, prosiłem, żeby tylko ta niedojda dobrze się wszystkim zajęła! Ale nie, nawet najmądrzejszy z was to zwyczajny kretyn! - darł się Lou, aż ciarki przechodziły po plecach. - Nie wysłał zaproszeń! Ja nie wiem, czy do tego trzeba być jakoś szczególnie inteligentnym? Zayn, Niall, nie mogliście ruszyć dupy i zrobić to za niego? Czy naprawdę jesteście aż tak głupi i niedorozwinięci?!
- Dosyć! - w otwartych drzwiach stała Monica. - Oni się naprawdę starali, a mnie nie przeszkadza to, że nie ma tu innych gości. Jest kameralnie, z najbliższymi przyjaciółmi. Claudia, Alyssa i Jason wysłali mi życzenia, a rodzice z Mattem zadzwonili. To był udany dzień, póki się nie pojawiłeś i nie zacząłeś obrażać tych, którzy tyle dla mnie i dla ciebie zrobili. Miałbyś choć odrobinę szacunku dla czyjeś pracy - powiedziała, a każde jej słowo było jak bicz dla Louisa. Wiedział, że miała rację, ale mimo wszystko...
- Ja... przepraszam, że tak się zachowałem. Ale nie zrobili najważniejszej rzeczy!
- To nie powód, żeby tak ich skrzyczeć.
- Nie zdenerwowałabyś się, gdyby to na moje urodziny nikt nie przyszedł?
- Na twoje przyszliby nawet ci, którzy cię dobrze nie znają! W końcu jesteś sławny!
- Ty także, a mimo wszystko nie ma tu nawet twojej najlepszej przyjaciółki! Widzisz, może ona jednak nią nie jest! - wyparował w złości. Chwilę potem jednak zdał sobie sprawę, że przesadził. Było jednak już za późno.
- Wyjdź - powiedziała krótko. Bez słowa minął ją i wyszedł, a dziewczyna popatrzyła bezradnie na chłopców.
- Grają teraz fajny film, idziemy - odezwał się Liam zdecydowanym głosem. Wszyscy oprócz Harry'ego opuścili budynek.
- "Teraz jest moja szansa" - pomyślał i złapał za telefon. Obiecał sobie, że tym razem mu się uda.
*
Nakrzyczałam na Louisa. Pierwszy raz, od kiedy jesteśmy razem. Czułam się z tym okropnie i nawet film, świetna komedia z gwiazdorską obsadą, nie poprawiły mi humoru. Nie sądziłam, że on potrafi być taki... okrutny. Nie, to chyba złe słowo. A przynajmniej źle brzmi w moich ustach. On na pewno taki nie jest, musiał być czymś wcześniej zdenerwowany. Przepracowuje się, ale przecież mnie kocha i chce dla mnie jak najlepiej. Zawsze tak mówił, kiedy przytulał mnie i zasypiał ze mną, a ja kładłam głowę na jego klatce piersiowej i czułam się bezpiecznie. Wtedy nie mam aż takich koszmarów. A te nawiedzają mnie, jak złe duchy. Ludzie mówią, że sny potrafią być prorocze. Czy moja przyszłość naprawdę jest taka ciemna i straszna?
- Monica, nie przejmuj się. Wszystko się między wami ułoży, na pewno jest mu głupio za to, co powiedział - Niall próbował mnie pocieszyć. Nawet Zayn, choć wciąż mało się odzywał, okazywał mi pewną formę wsparcia. Na przykład trochę sztywno mnie przytulił i kupił popcorn, który przez cały seans podawał mi do ust. Jestem pewna, że ten chłopak jest wspaniały i czuły, gdy już się otworzy. Przecież Meg nie fantazjowała w tych sprawach. Wiedziałam, że dzisiaj nie zadzwoni. Kontaktuje się ze mną tylko we wtorki, bo wtedy ma tańsze połączenia międzypaństwowe. Wydaje mi się, że Lou o tym wiedział. Nie, on nigdy nie powiedziałby czegoś, co celowo by mnie zraniło. Choć w tamtej chwili wcale nie chciałam, myślałam tylko o nim i martwiłam się, czy po swoim wyjściu nie zrobił żadnego głupstwa.
- Odbierze pani w końcu ten telefon, czy mam pójść po ochronę? - jakiś mężczyzna, siedzący za mną, ofuknął mnie grubym głosem. Byłam tak zamyślona, że nie usłyszałam dzwonka!
- Nie chodź już nigdzie, poproś, żeby ci zamówili taksówkę do domu. I o nic nie pytaj - rzekł przyjaźnie Harry. W jego głosie rozpoznałam ekscytację. Na zewnątrz było już ciemno i zrobiło się chłodno. Chłopcy postanowili trochę jeszcze posprzątać w klubie, więc i tak postanowili załatwić mi jakiś szybki transport do domu. Niedługo potem byłam już na rogu "mojej" ulicy.
- Panienko, albo mi się wydaje, albo pani willa płonie - uprzejmie zauważył taksówkarz. Wytężyłam wzrok, na pierwszy rzut oka tak to wyglądało. Jednak gdy zatrzymałam pojazd i wybiegłam, zauważyłam prawdziwe źródło ognia. Przed moim domem ustawione były różne lampiony, a wokoło stało mnóstwo ludzi, a każdy z nich trzymał zapaloną świeczkę. Na werandzie zawieszono napis "Happy Twenteen!".
- Na trzy! Raz, trzy! - z tłumu wydobył się głos Hazzy.
- Happy Birthday to you, Happy Birthday to you! Happy Birthday dear Monica, Happy Birthday to you! - zaśpiewali wszyscy zebrani. Na przedzie widziałam znajome twarze: Claudia, Alyssa, Jason, Mike, Brittany i moi znajomi z uczelni, nawet Lexie! Rozstąpili się, dając przejść Harry'emu.
- Mam nadzieję, że teraz jesteś naprawdę zadowolona z urodzin - powiedział, a ja rzuciłam mu się w objęcia, dziękując.
- Przebiłeś wszystkie moje dotychczasowe imprezy urodzinowe! Jak w tak krótkim czasie udało ci się uzbierać tyle osób?
- Przyznam, że nie doceniałem mocy Facebooka i Twittera. Nie martw się, to nie żadne narwane fanki, tylko sami twoi znajomi. Przyszli tu, żeby celebrować z tobą i tylko z tobą - wiedziałam, że mówi prawdę. Chociaż to przyjęcie last minute trwało zaledwie godzinę, bawiłam się świetnie. Najlepiej jest obchodzić urodziny w gronie dobrych znajomych. Nie wiedziałam nawet, że mam ich aż tylu. Gdy pożegnałam już ostatnich gości, poszłam do Harry'ego, który zgaszał ostatnie lampiony.
- To, co dla mnie dzisiaj zrobiłeś było wspaniałe. Wiedz, że wcale się nie gniewałam za to, że zapomniałeś wysłać zaproszenia. A z resztą, po takim czymś nawet nie wypada się gniewać!
- Wszystko dla ciebie - przytulił mnie. Nagle coś mnie tknęło.
- Mógłbyś upewnić się, że z Lou wszystko ok? Zabierz go może gdzieś, gdzie będzie mógł się rozerwać i odpocząć. Wydaje mi się, że tego mu najbardziej potrzeba. I proszę, powiedz mu, że przepraszam. Że na niego naskoczyłam i byłam niemiła.
- Bez przesady, zasłużył sobie! - powiedział, ale widząc moją minę, zgodził się.
*
Wiedział, że odszuka go w najgłośniejszym i najmniej przyzwoitym klubie na skraju miasta. Choć często odwiedzali z kumplami dyskoteki, nigdy nie zapuściliby się w tak parszywe miejsce. Melina jakich mało, towarzystwo bardzo szemrane, a drinki wyglądały niepokojąco.
- Czyli tak wygląda piekło - powiedział sam do siebie. Jakiś starszawy mężczyzna z półnagą kobietą u boku uwiesił mu się na ramieniu.
- Co ty, chłopaczku, to jest dopiero czyściec! - zaśmiał się głośno, a odór niemytego ciała i wódki uderzył Harry'ego w nozdrza. Pospiesznie oddalił się w miejsce, w którym spodziewał się znaleźć przyjaciela. Bingo!
- Czego chcesz? - odezwał się niewyraźnie Louis. Był w fatalnym stanie. Wzrok miał rozbiegany.
- Jak mogłeś zrobić to Monice? - zapytał Styles, potrząsając go za ramię. Nie uzyskał odpowiedzi, więc zwlókł go ze stołka i podparł go ramieniem. Szli do wyjścia, gdy Harry zauważył grupkę prostytutek, stojących na zewnątrz. W tej dzielnicy nawet ulice z żywopłotem sprawiały wrażenie miejsca, w którym czai się zło. Puścił przyjaciela, który ledwo utrzymywał się w pozycji pionowej.
- Gzieee ty idziesz?
- Muszę na stronę. Idź dalej, ja cię dogonię. Popchnął go w stronę bramy i schował się za krzakami. Nawet nie myślał, co robi. Wyjął zapasową komórkę i włączył aparat. Tymczasem slalomujący przed siebie młody chłopak przykuł uwagę kobiet.
- Co taki śliczny chłopiec robi w takim okropnym miejscu? - zapytała jedna, mierząc go od stóp do głów.
- Pewnie chce stracić dziewictwo - zachichotała druga, już szperając mu w kieszeni. - Nie ma zbyt wypchanego portfela, ale wystarczy na działkę. To która chce mu podziękować? Może, ty, nowa - przywołała młodą, na oko szesnastoletnią dziewczynę. - Pocałuj go, tylko ładnie - rozkazała. Nastolatka, choć wystraszona, posłusznie wykonała polecenie. Aparat pstryknął.
- Eeeej, chwila - Louis odskoczył. - Ja mam dziewczynę i ja ją bardzo kocham, i moja dziewczyna jest jedyną, która mnie ma prawo całować i ja odmawiam dalszego uczestnictwa - powiedział, machając rękami. Nawet tak pijany myśli tylko o Monice... mimo wszystko on nie może z nią być. Po tym, jak się dzisiaj zachował, Harry był jeszcze bardziej zdeterminowany, żeby zawalczyć o dziewczynę. Skończyły się przyjazne układy i ciągłe odpuszczanie. Niezauważony wyłonił się zza krzaków i zgarnął przyjaciela. Zapakował go do taksówki i wyjął z kieszeni duże, ciemne okulary, które założył chłopakowi na oczy. Pojechali do najbliższego motelu, w którym nikt ich nie rozpoznał.
- Wstaw zdjęcie... wyślij.
Wiem, że to do Was należy głos decydujący, ale mnie się całkiem podoba ten rozdział. Już dawno mi się tak fajnie nie pisało!
Moje GG: 25612098
Mój Twitter: Monika_Mags
O mamooooooo....to jest boskie!<333333333
OdpowiedzUsuńHARRY JAKA ŚWINIA! o.O hahahaha nie no rozdział genianny jak wszystkie zresztą :D czekam na next :) x
OdpowiedzUsuńLepiejżeby była z Harrym ale żeby to się stało powoli i żeby Harry z Lou się nie pokłócili xDD
OdpowiedzUsuńWitam, witam!
OdpowiedzUsuńMasz rację, pięknie pokręciłaś. Ale znając To opowiadanie i poniekąd Ciebie, to w stu procentach przemyślane, więc nie, nie boję się! ;D
Jejć, przewidziałam, aha, czułam, że imprezka nie do końca wyjdzie tak, jak chory perfekcjonista Lou sobie to wymyślił.
Nie powiem, Harry zachował się trochę jak świnia, ale nieodwzajemniona miłość wywołuje u niektórych desperację.
Chciałabym, żeby Styles i Monica byli razem. Wydaję mi się, że pedantyczny charakter Louis'a popsułby ich związek.
Życzę weny :)
Ściskam,
Harry poniekąd jest wciąż niedojrzały i często robi coś, zanim pomyśli. Tylko jakie będą konsekwencje TEJ akcji? ;)
UsuńMi się podoba. Harry kompletnie mnie zaskoczył! Nie sądziłam, że jest zdolny do czegoś takiego! Mam prośbę, czy mogłabyś napisać co nieco o Meg i o jej dziecku, co się stało, czy może zamierza wrócić. Dawno o niej nic nie było, a jestem ciekawa co u mniej się dzieje, może zamierza wrócić do Zayna, byłoby super! :)
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo ciekawy :)
OdpowiedzUsuńHarry mnie zszokował, jak on mógł zrobić coś takiego?!
Nie ma co, neicierpliwie czekam na next :*
Szur
Szal wraca do cywilizacji ;)
UsuńJak. Hazza. Tak. Mógł. ?!?!.
A po za tym idealnie, jak zawsze. Tylko, ja tak bardzo nie lubię, jak coś zgrzyta (tak,wiem, jestem perfekcjonistką patrzącą na świat przez różowiutkie okulary...). No nic. Czekam na ciąg dalszy. Nie zostawiaj nas tak długo w nieświadomości.
zżerana niecierpliwością
Szalona z SS&S
Tylko ja pytam czy nie mogłabyś Harremu znaleźć jakiejś fajniej dziewczyny a nie rozbijać związku Moniki i Louisa, oni nawet nie zdążyli się sobą nacieszyć... Dlaczego?.... Ranisz moje serce :)
OdpowiedzUsuńMnie też Harry zaskoczył... szkoda mi Lou, w końcu nic takiego nie zrobił, opamiętał się. Ale reakcja Monici na to zdjęcie pewnie nie będzie zbyt fajna. Straszne mi go szkoda. Ciekawe z kim będzie w przyszłości Monica, bo w sumie to nie mam pojęcia kogo powinna wybrać, czy Lou czy Harry'ego, a może Liam'a. Każdy coś do niej czuje. Ale w sumie to chyba Liam byłby dla niej najlepszy. Przynajmniej tak mi się wydaje. Tylko ona traktuje go jak przyjaciela.
OdpowiedzUsuńNo nic, trzeba czekać na to jaki będzie ciąg dalszy. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału.
Świetna jesteś :)
Harry how could you ?! Rozumiem chce walczyć, ale że aż tak ?
OdpowiedzUsuńKłamstwem daleko to on nie zajdzie ... o nie.
Ja zawsze byłam za Lou i Monicą i mam nadzieję, że nadal tak będzie.
A Harry ... niech sobie znajdzie nie zajętą dziewczynę xd
Czekam z niecierpliwością na następny :D
Życzę weny i pozdrawiam :) x
Naprawdę fajny ;p stęskniłam się ostatnio za twoim blogiem :)
OdpowiedzUsuńMam wielką nadzieję, że opowiadanie będzie troszkę zagmatwane i będzie ciekawie ;p pozdrawiam, dobrego pisania i wgl ;*
~Olaaa
Zastanawiam się jak zareaguje Monica kiedy odkryje, ze to wszystko sprawka Harrego. A może się nie dowie. Odrobinę szkoda tego związku, który dla mnie już wszyscy skreślili, ale mam jednak wrażenie, iż Hazza bardziej pasuje do głównej bohaterki :) W każdym razie czekam na następny i zapraszam do mnie: http://tell-me-a-lie-lara.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńBoże jak ja dawno nie czytałam Twojego bloga *o* ! Dziwi mnie fakt , że Harry chce odbić dziewczynę przyjaciela ale w sumie to tylko opowiadanie ;) Wyszła ciekawa sytuacja i jestem bardzo ciekawa jak dalej się to potoczy :) Chciałam Cię również zaprosić do czytania mojego nowego bloga : http://coldxhandsxwarmxheart.blogspot.com/ mam nadzieję , że wpadniesz ;)
OdpowiedzUsuńNo cóż Harry po prostu jest chytry i umie wykorzystać okazję :D Zrobiłabym podobnie na jego miejscu. Mam nadzieję że Harry i Monika będą razem. Życzę udanych wakacji a no i oczywiście weny :D
OdpowiedzUsuńRozdział świetny Harry to niedojrzały...piiiip jak ln mógł coś takiego zrobić :-/ Ja osobiście jestem za Liamem ! =D Czekam na nexta ♥
OdpowiedzUsuń+wzięłam sobie twoją uwagę do serca. Xxx
Nienawidzę Cię, wiesz ? I jak mogłaś to zrobić ? Db, wiedziałam że masz to zrobić ale żeby tsak szybkoo ? No po prostu wredna jesteś! Lol jaki długi koment mi wyszedł . hejthejthejt . :D Nie noo.. jakoś to przeżyję.. może.. ale tak ogólnie, to i tak fajny rozdział . :D
OdpowiedzUsuńEeeee.. Harry z nią być nie może . ;)
OdpowiedzUsuńnie można zabierać dziewczyny przyjacielowi ! ja pierdole , trzeba myśleć nad tym co się pisze . :D:D
rozdział fajny . ;)
Harry kowboj . <333
Magda. :*
Szybkkoo nn <3 Wczytałam się :*
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie ; jessica-swan.blogspot.com
ZAYN! ZAYN! DAJ ZAYNA ! XD Rozdział Best ; )
OdpowiedzUsuńWow, przeczytałam wszystko od początku i jestem zachwycona twoim opowiadaniem. Jest takie realistyczne. Super !
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :) http://vegasgirl1.pinger.pl/
Nie spodziewałam się tego po Harrym jeszcze jak Monica zobaczy to i zerwie z Lou a potem będzie z Harrym to Hazza nie będzie miał skrupółów.
OdpowiedzUsuńOficjalnie ogłaszam że nie cierpie Stylesa i niech Monica jak najszybciej się dowie o tym co zrobił
Rachel ZuBerry
PS zapraszam do mnie
opowiadaniezuberry.blogspot.com